Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

Maanam - "Ta noc do innych...", "Kocham Cię kochanie moje"

Pierwszą piosenką Maanamu, którą polubiłem była "Ta noc do innych niepodobna". W Akademiku w czasie egzaminów na studia mieszkałem przez kilka dni - egzaminy wstępne - na 11 piętrze z dwoma bardzo zabawnymi osobnikami o całkowicie odmiennej aparycji: Darek był drągalem prawie 2 metrowym o ruchach starej panny , mały Jasiu z rudawą czupryną i brodą przypominał krasnoluda. Któryś z nich - nie pamiętam który - bez przerwy puszczał z magnetofonu tą piosenkę i tak "wskoczyłem" w nią. Ukuto kiedyś fajny termin o muzyce, tworzonej przez lidera zespołu płci męskiej (liderem zespołu płci żeńskiej była Kora - wtedy żona Marka) - Marka Jackowskiego: "słowiańskie reggae". Twórczość zespołu oczywiście to wielorakość proponowanej muzyki choć zawsze mieszcząca się w granicach rocka ale kilka piosenek jak właśnie "Ta noc do innych niepodobna" czy chyba ich największy hit "Kocham Cie Kochanie moje" to reggae ale takie specyficzne dla Maanamu. Nie przepadałem za tym zespołem, nie lubię ogólnie kobiecych głosów w rocku ale muszę sprawiedliwie przyznać, że w czasie gdy fani dzielili się na tych od Lady Pank oraz Republiki to Maanam podążał ścieżką Perfectu i dzielił "rząd dusz" wszystkich sprawiedliwie i dość neutralnie. Kora szybko stała się ikoną naszego showbiznesu, jej teksty były po prostu zawsze mądre i o czymś. Wystarczy właśnie posłuchać uważnie proponowanych przeze mnie dzisiaj piosenek. "Kocham Cię Kochanie Moje" oraz "Ta Noc ..." to piękna poezja miłosna, kobieca a więc siłą rzeczy bardziej wrażliwa i głęboka. Instrumentalnie, aranżacyjnie oba utwory również są bez zarzutu, choć brakuje mi w nich delikatnego klawiszowego tła. Mimo wszystko to jedne z najciekawszych polskich nagrań rockowych. Postem tym kończę pobyt tego zespołu na moim blogu, odnotowuję ciekawą i fajną kapelę lat 80-tych i 90-tych ale dla mnie nic więcej.

Serce i Mózg Maanamu - Kora Jackowska i Marek Jackowski

Dla wszystich moich czytelników - For All My Listeners This Blog

Albumy: nr 3

Powoli zamykam mój top wszechczasów albumów. Kolejne arcydzieło. Słuchałem dzisiaj pisząc ten post "She's Leaving Home" i zadumałem się po raz kolejny - który to już raz - nad pięknem tej piosenki, treści, aranżacji, brzmieniem smyczków, wiolonczeli."Orkiestra Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza (Peppera)" to wydarzenie socjologiczne, obyczajowe a nie tylko muzyczne. To jedna z takich płyt, dzięki której każdy zapamiętuje chwilę,w której pierwszy raz usłyszał nuty z tej płyty. Grace Slick z Jefferson Airplane, Jim Morrison, Pete Townsend, Jimi Hendrix i wielu innych, wszyscy z The Byrds czy Beach Boys doskonale pamiętali i często o tym wspominali w programach radiowych i telewizyjnych poświęconych tej płycie, 5-tej, 10-tej, 20-tej, 25-tej  rocznicy wydania albumu. Morrison pamiętał jak jechał samochodem i zatankował na stacji paliwowej gdzieś na trasie, w małym , pustym miasteczku. Nie był fanem The Beatles ale muzyka lecąca z głośników na stacji go zauroczyła. Muzyka z albumu wkrótce opanowała całe Stany, kraj który szczególnie pokochał (i kocha do dzisiaj) Bajeczną Czwórkę z Liverpoolu. Nie będę tutaj opisywał dokładniej tego albumu, w sieci są tysiące stron poświęconych tylko tej płycie, często uważanej za najwybitniejsze dzieło muzyki rozrywkowej i rockowej. Do czasu pojawienia się "Thrillera" Michaela Jacksona było to raczej bezdyskusyjne ale ogromny sukces płyty czarnoskórego artysty (komercyjny) pozwolił weryfikować różnym krytykom tą sytuację. A pamiętajmy, że w 1967 Beatlesi nie mieli do dyspozycji całej machiny showbiznesu w postaci teledysków, muzycznych stacji telewizyjnych no i przede wszystkim pamiętajmy, że już nie koncertowali. Zamykając temat "Thrillera" dodam, że (oczywiście to znakomity album) po raz pierwszy czarna społeczność USA mogła się identyfikować ze swoim idolem i rozpierała ją duma, że czarny Artysta podbił serca "białych". To wszystko przekuwało się oczywiście na sprzedaż albumu MJ.
   Do czasu "Revolver" - zdaje sie o tym już wspominałem - Beatlesi nie mieli zbyt wielu zagorzałych fanów wśród młodzieży akademickiej i średniej klasy inteligenckiej. Wymieniony album to zmienił ale "Sgt. Pepper" już całkowicie tą część słuchaczy wchłonął. Muzyka z tego albumu nie docierała, bo nie mogła do 12-15 latków, którzy wcześniej stworzyli beatlemanię wokół zespołu. Beatlesi zaoferowali album tak mądry, inteligentny, wielopłaszczyznowy no i co ważne psychodeliczny, że albumem zachłysnęli się dosłownie wszyscy. Od najbardziej zagorzałych przeciwników zespołu ( a byli tacy) po najbardziej obojętnych wobec nich zawodowych krytyków  muzycznych.
No tak, szczerze, mówiąc to mógłbym pisać i pisać o tym albumie.Że pomysłodawca był Paul, że głównie on no i John pracowali nad nim (Ringo wspominał, że w czasie nagrywania, pracy na tym albumem nauczył się grać w szachy, George odpływał w świat buddyzmu i filozofii hinduskiej i nagrywanie tego albumu mało go obchodziło), że po raz pierwszy na płycie utwory muzyczne przechodziły bez przerw z jednego w drugi, że album zawiera "A Day In The Life" - najwybitniejsze dla mnie dzieło rockowe, że teksty piosenek często dokładnie opisywały to co się działo na świecie ("She's Leaving Home"), że były "odlotowo-psychodeliczne" ("Lucy In The Sky With Diamond" -  zapraszam do postu o tej piosence, który niebawem napiszę), że album to jedna z najbardziej znanych okładek płyt (Paul poprosił kolegów, by wymienili po kilka swoich ulubionych postaci, które coś dla nich znaczą i nie zaakceptował tylko - w przypadku Johna -  Adolfa Hitlera;w studiu wykonano z tektury zdjęcia każdej z nich, zgrupowano i na ich tle sfotografowano zespół). Na temat okładki tego albumu (listy osób warto poczytać w wikipedii - hasło album , wykonawca i słowo "cover"). No tak mógłbym jeszcze dodawać, że to , że tamto ...Opis albumu to pod kątem poszczególnych piosenek nie ma tutaj sensu (każda się znajdzie w serii "The Beatles -  Do You Know?"), album słuchało się (i słucha) jednym tchem, z utworu na utwór zadziwiał, każdy następny był inny stylistycznie, instrumentalnie, tematycznie, wokalnie, był bajecznie bogaty dźwiękowo i jakościowo. Producent albumu George Martin wielokrotnie wspominał, że nigdy nie udałoby mu się uzyskać powtórnie taki sam efekt na czterośladowym magnetofonie jaki mamy na albumie. "Sgt. Pepper" to wreszcie pierwszy album, który ukazał się w Stanach w niezmienionej postaci, dokładnie tak samo jak w rodzimej Wielkiej Brytanii, ta sama okładka, te same utwory i ten sam układ ich na płycie.Wcześniej bywało zupełnie inaczej.
Mój kontakt z tym albumem to Kiszyniów, dzisiejsza Mołdawia a wtedy jeszcze Związek Radziecki. Tuż po maturze pojechałem tam z mamą na wakacje do jej siostry i jak już wielokrotnie wspominałem tam rozpoczęła sie moja moja przygoda z The Beatles na serio. W szkole średniej zacząłem już pisać o nich małą książkę tak naprawdę nie znając ich twórczości po 65 roku. W Kiszyniowie mój kuzyn - byłe wtdy w wojsku - miał na taśmach wszystkie płyty zespołui i jakież było moje zdziwienie gdy wysłuchałem tam po raz pierwszy wszystkie płyty zespołu po 67 roku! Znałem "Help" i wszystkie płyty przed, lubiłem "Nowhere Man", miałem oryginalnego singla "All You Need Is Love" i wiedziałem, że zespól tworzył bardziej ambitną muzykę niż "She Loves You" ale to ? To są Beatlesi ? Znałem z polskiego radia "When I'm 64" ale nie wiedziałem, że to są Beatlesi a tym bardziej, że z tego, tak sławnego albumu. Popołudniami słuchałem i słuchałem tam "Sierżanta", "Biały album", "Abbey Road" i zakochiwałem sie w zespole wielką, trwającą do dzisiaj miłością. Później na studiach wpadły mi w ręce dwie płyty, oryginalne z Zachodu, właśnie "Sierżant" oraz składanka największych przebojów Earh Wind And Fire.Delektowałem się płytą, próbowałem rozpoznać wszystkie postaci z okładki ale na studiach żyło się bardziej rozrywkowym życiem, na które brakowało często pieniędzy - więc odsprzedałem te płyty Szczepanowi. Ale dzisiaj mam i analogową wersję płyty oraz dwie z CD, klasyczną oraz spzred trzech lat w wersji remaster. 




1."Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band"
2."With a Little Help from My Friends"       
3."Lucy in the Sky with Diamonds"         
4."Getting Better"                
5."Fixing a Hole"              
6."She's Leaving Home"         
7."Being for the Benefit of Mr. Kite!"  

8."Within You Without you"   
9."When I'm 64"   album wersja      
10."Lovely Rita"              

11."Good Morning Good Morning"            
12."Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (Reprise)"        album wersja
13."A Day in the Life"        
    

Fab Four - RINGO, JOHN, PAUL GEORGE

Midnight Oil - "Beds Are Burning"

 Album: "Diesel And Dust" '1987

Australijska kapela święcąca tryumfy na całym świecie pod koniec lat 80-tych i w 90-tych. W dobie MTV zespół się świetnie prezentował ze swoim charyzmatycznym ogolonym na łyso wokalistą. Pierwszym i takim globalnym hitem był właśnie antywojenny hit "Płonące łożka". Videoclip do tej piosenki leciał co 20 min w MTV lub na zachodnich radiostacjach (dzięki satelicie miałem dziesiątki radiostacji w tym Radio Luxemburg -  jakość odbioru - żyleta!!!)   ale pamiętam sporą promocję i reklamę ich nowszego singla "Blue Sky Mining" o górnikach zasypanych w australijskiej kopalni. Midnight Oil byli już gwiazdą choć nie 1 Ligi ale próbowali się do niej wbić ponownie i kilka razy dziennie pojawiał się komunikat, że premiera najnowszego ich hitu w najbliższą sobotę. Zaprezentował ją o ile pamiętam Steve Blame a u mnie w domu śmialiśmy się z jego charakterystycznego powitania na antenie: Hi, Steve Blame here with MTV News. Później Steve odszedł, pojawił się Paul King, eh.... piękne czasy. "Blue Sky Mining" nie odniosła takiego sukcesu ale był to przyzwoity singiel. "Beds Are Burning" słucha się świetnie do dzisiaj, właśnie gdzieś poranna emisja tej piosenki nakłoniła mnie by o niej napisać. Midnight Oil nie dorównali popularnością swoim rodakom z INXS ale przebili np. wykonawcę w sumie 1 przeboju, facetów z Men At Work ("Down Under" - hit nr 1 na całym świecie i "Who Can It Be Now" gdzieniegdzie). Proponuję jeszcze kilka piosenek Midnight Oil : "Put Down That Weapon"

PODSUMOWANIE TOP 500


 Ostatni post z tej serii. Naprawdę to ciekawa seria, 500-set piosenek. O rety, trochę w to pracy włożyłem. Przypomnę tylko, że nie mój top, że przypuszczam, że zestawienie to obejmuje piosenki tylko do końca lub połowy lat 80-tych, nie przypominam sobie tutaj późniejszych numerów, lista stricte rockowa ( raczej bez soulu, reggae i sąsiednich kierunków, nawet bez popu). Na pewno dzięki tej liście weszli do mego blogu herosi rocka and rolla i chwała ! Lista złotych lat rocka!!!



01. Led Zeppelin - Stairway To Heaven 
 BEZ KOMENTARZY! zgadzam się, że może to być nr jeden.Wszędzie, w muzyce rozrywkowej, w rockowej, w muzyce popularnej, pomnikowe dzieło Page'a i Planta. Za każdym razem gdy słucham tego songu - zawsze robi wrażenie, zawsze.
               *****
 02. The Rolling Stones - Satisfaction 

Niestety dla mnie wysoka pozycja tej piosenki to zdecy-dowanie przesada. Mick i spółka mają wiele lepszych i bardziej znaczących utworów. W domyśle miała piosenka bardziej fantazyjny tytuł - "Nigdy nie osiągnąłem satysfakcji (erotycznej, seksualnej"). Piosenka ma jedne z bardziej znanych w muzyce riffów gitarowych ale oczywiście nie jest to aż taki kamien milowy by być aż numerem dwa. Podkreślam - moim zdaniem
                                 *****
03. Derek and the Dominos - Layla 

Piękna piosenka i klasy Erica, może być wysoko czy jednak aż w pierwszej trójce ? W wersji unplugged Clapton nagrał ją w studiu MTV ale to już nie to samo. Znowu jak wyżej w piosence jedne z najbardziej znanych riffów gitarowych. Pamiętam, że kiedyś nie wiedziałem, że Derek i The Dominos to Eric.
                  *****
04. The Beatles - A Day In The Life 

No tak, moje zdanie znacie na temat tej pieśni, songu. Jeśli kiedykolwiek uchwycona została w jakiejkolwiek piosence magia to właśnie tutaj, w tych kilku minutach wspólnego geniuszu Lennona i McCartney'a oraz oczywiście ich genialnego producenta George'a Martina. Dzięki niemu środkowa część utworu, prawie wodewilowa -  skomponowana przez Paula, tak różna świetnie się wkomponowała w cały psychodeliczny klimat jaki nadał mu John.

                             *****

05. The Who- Won't Get Fooled Again 

Pomyłka, tak dla mnie niezrozumiała, że aż to irytuje, przeciętna, przewartościowanego na tym topie zespołu, który jakiś tam wkład w rocka miał i fakt, że pierwszy rozwalał gitary na scenie, zanim wpadł na to Hendrix. Ale mimo wszystko The Who to "My Generation", to epoka wojny modsów i rocksersów, to "Quadrophenia", to pierwsza rock opera "Tommy"...
                             *****
06. The Doors - Light My Fire 

W sumie komentarz taki sam jw. Wysnuję tutaj tezę, że gdyby nie charyzma i buntownicza osobowość Jima o zespole dzisiaj nikt by nie słyszał."Light My Fire" to pioseneczka, która na bazie trudnych i zakręconych innych utworów zespołu dała się nucić i stąd jej popularność plus tekst.
                            *****
07. Pink Floyd - Comfortably Numb 

Piękny utwór, zasługujący by w każdym zestawieniu być tam gdzie się znajdzie. Tutaj akurat numer 7.Gdyby był numerem jeden może bym się lekko zdziwił, pokiwał głową ale zaakceptowałbym to. To esencja rocka progresywnego. 


                                     *****
08. The Eagles - Hotel California

Komentarz jak wyżej. Podobnie jak w przypadku piosenki wyżej, to jedna z takich piosenek gdzie w niektórych zestawieniach mogłaby się znaleźć nawet na miejscu pierwszym.
                        *****
09. Bruce Springsteen - Born To Run 

Lubię Bossa ale ta piosenka, będąca często w różnych zestawieniach ważnych piosenek rocka and rolla jest tutaj pomyłką. "Born To Run" bez całego albumu to ot taki sobie numerek Artysty, który ma o niebo wiele lepszych numerów.  
                         ***** 
10. John Lennon - Imagine 

Ten song wszędzie zasługuje na to by być nie tylko pierwszej dziesiątce ale nawet w pierwszej trójce. "Moja rola w społeczeń- stwie, podobnie jak rola każdego artysty czy poety polega na tym, żeby starać się wyrazić to, co wszyscy czujemy. Nie chodzi o to, żeby mówić innym, co mają czuć. Nie z pozycji kaznodziei czy przywódcy, ale lustra, pokazującego odbicie nas wszystkich". 

            *****

The Beatles - Czy o tym wiesz ?

"I'M HAPPY JUST TO DANCE WITH YOU"
Album: "A Hard Day's Night" '1964

Kompozycja Johna (choć Paul również przyznaje się do swego udziału w jej powstaniu), którą damo George'owi do zaśpiewania "po to by mógł zaistnieć w filmie". Dodatkowo John powiedział, że taki tekst nie mógłby sobie sam nigdy zaśpiewać ("jestem szczęśliwy gdy tańczę z tobą").Ale George mógł i chciał.Wciąż nie komponował lub robił to bardzo szczątkowo. Jak sam wspominał kiedyś, że prawdopodobnie gdyby nie Lennon i McCartney nigdy by mu nie przyszło do głowy by komponować własne piosenki.Piosenka bardzo radosna, jak wspominał Paul oparta na schemacie akordowym, który już mieli wspólnie z Johnem opanowany do perfekcji (E, A minor). Pierwotnie wszystkie chórki miał śpiewać sam George (koledzy chcieli mu dac taki prezent by czuł się pewnie, wcześniej podobnie było w z "Do You Want To Know A Secret") ale ostateczna wersja to John i Paul w refrenie. Piosenka nagrana w czterech podejściach, w tym samym dniu co "Long Tall Sally" oraz "I Call Your Name" - tak się wtedy nagrywało piosenki. po raz pierwszy Beatlesi dostąpili tego zaszczytu, że nagrali piosenkę (piosenki) w Studiu przy Abbey Road w inny dzień niż powszedni - PO RAZ PIERWSZY W NIEDZIELĘ. To była już oznaka, że studio miało być do ich dyspozycji kiedy tylko chcieli. Nie musieli zamawiać określone studia, inżynierów, techników na formularzach wytwórni z dużym wyprzedzeniem, trwała Beatlemania i szefowie wytwórni mieli tego świadomość.
Piosenkę tą dzisiaj wymieniam, bo tutaj po raz pierwszy podoba mi się George. W filmie piosenka ta nie odstaje poziomem swego wykonania od tych, które śpiewają solowo John czy Paul no dodam, że jako nastolatkowi ta piosenka podobała mi się z filmu najbardziej.




Fab Three : PAUL, JOHN GEORGE

Top Classic Rock Songs 24 - 11

Kończymy kolejną serię. Dzisiaj znakomite kawałki rockowe, historia gatunku jak się patrzy. Miałbym głębokie zastrzeżenia do obecności tak wysoko Yes, Grateful Dead, The Who czy Cream ale w całej tej liście niektóre obecności (songów) są jakby za zasługi. Ale mogę się mylić :) Zastanawiam się często - teraz też -  nad popularnością piosenki "Money". Pasuje mi ona do całości albumu, z którego pochodzi ale mniej na przebojowego singla. Ale "Money" to także jedno z najbardziej rozpoznawalnych intr w historii muzyki rockowej.

*********************



011. Led Zeppelin - Rock And Roll 
012. The Who - Baba O'Riley
013. The Rolling Stones - It's Only Rock 'N Roll
014. Cream - White Room
015. The Beatles - Yesterday
016. Jimi Hendrix - Purple Haze
017. Queen - Bohemian Rhapsody
018. Grateful Dead - Truckin'
019. Pink Floyd - Money
020. Bob Dylan - Like A Rolling Stone
021. Moody Blues - Nights In White Satin
022. Led Zeppelin - Kashmir
023. The Who - Behind Blue Eyes
024. Yes - Roundabout

Szczerze to bardziej podoba mi się wersja tej piosenki w wykonaniu Limp Bizkit
The Rolling Stones i słynne logo Andy Warhola
Tak naprawdę to cały mój blog mógłby być opatrzony tytułem tej słynnej piosenki Stonesów : TO TYLKO ROCK AND ROLL ALE JA TO LUBIĘ!