Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

9. MTW: PINK FLOYD - "High Hopes"

Singiel, 17 października 1994
Singiel CD: High Hopes,
Strona B: Marooned, Album:  Division Bell
Kompozycja: David Gilmour, Polly Samson (słowa)
Producent: Bob Ezrin, David Gilmour  
Wytwórnia: EMI (UK) Długość: 5:15 (singiel), 8:34 (album)

Obsada:   
David Gilmour: wokal, chórki, wszystkie gitary: akustyczna, basowa, lap steel (slide gitara)
Richard Wright: instrumenty klawiszowe  
Nick Mason: perkusja, instrumenty perkusyjne, tamburyna, dzwonki (tzw. church bell)
John Carin: fortepian
Michael Kamen: 
aranżacja (orkiestracja) utworu
Edward Shearmur: aranżacja (orkiestracja) utworu


 Oficjalne video

Tak szczerze, to nigdy nie przypuszczałem, że Pink Floyd nagrają mój ulubiony ich numer 1 bez Rogera Watersa. Dla mnie ci dwaj muzycy to taki odpowiednik pary w The Beatles, Lennona i McCartney'a. Dwójka genialnych muzyków w każdym z tych dwóch zespołów, moich absolutnie ulubionych. Forever! I o ile zespołowi (Gilmourowi?) udało się nagrać fantastyczny, bajkowy wprost dla mnie song bez Watersa, to oczywiście nie można tego powiedzieć o całym albumie "Division Bell". To świetne wydawnictwo, ale dalekie od poziomu najlepszych albumów zespołu jakimi przecież są "The Dark Side Of The Moon", "Wish You Were Here", "The Wall" czy nawet "Animals"."Division Bell" jest wyciszony, kontemplacyjny, ale nie porywa. Nie czuje się słuchając go, że obcuje się z muzyką Pink Floyd, a więc czymś wielkim. W świat muzyczny w jaki zabierają mnie całe te albumy, na albumie z 1994 roku zabierają mnie tylko "Wielkie Nadzieje". Do tego stopnia, że nie chce mi się nigdy z niego wyjść. Mimo tego irytującego brzęczenia much, które słyszymy w utworze (cudnie wpasowują się w one w śpiew ptaków; można wtedy wyczuć zapach traw, prawda?) Irytującego tylko dlatego, bo nie lubię much. Tylko dlatego. Broń Boże nie w tym epickim songu. 
 Pompeje 2016
Żartów koniec i zakończę swoją, możliwe, że niepotrzebną recenzję utworu jeszcze jedną uwagą, bo przecież najlepszą moją rekomendacją dla tej piosenki jest  wysokie miejsce na moim topie, na którym song Davida Gilmoura pozostawił w tyle wiele piosenek ukochanych Fab Four. W obsadzie piosenki dostrzegacie dwa nazwiska aranżerów piosenki. Kamen to oczywiście bardzo znana postać, wielki amerykański kompozytor, dyrygent, szczególnie muzyki filmowej. Także muzyk sesyjny. Rozchwytywany przez rożnych artystów, zespoły, z wszelakich gatunków muzycznych  jako aranżer ich twórczości. Kamena zatrudniali obaj liderze Pink Floyd (był współproducentem ostatniego, nagranego przez oryginalną czwórkę Pink Floydów, albumu "Final Cut"), ale także takie wielkie gwiazdy jak  David Bowie, Sting,a nawet Queen i Metallica. Kto wie jak brzmiały piękny song zespołu Freddiego Mercurego, "Who Wants To Live Forever" (kompozycja gitarzysty Briana May'a) gdyby nie orkiestracja (termin ten oznacza aranżację utworu na kilkanaście instrumentów, w sumie orkiestrę).  Shearmur to jego brytyjski asystent, także mający na swoim koncie samodzielną współpracę z wielkimi świata muzyki (np. Eric Clapton, Jimmy Page i Robert Plant). 
Michael Kamen
Tutaj mam podobną uwagę, którą napisałem przy piosence Queen. Jaki to byłby song, gdyby nie właśnie ta dwójka panów, którzy zaaranżowali dla Pink Floydów Davida Gilmoura przecudowną linię melodyczną instrumentów smyczkowych, z cudowną ich frazą, którą autor zespołu adaptuje także do swojego sola gitarowego. Może było na odwrót. Może to motywu z solówki gitarowej Gilmoura (chodzi mi o ten, który wyraźnie słyszymy w 5:58 utworu) Kamen użył w pięknym orkiestrowym tle utworu? Nie wiemy do końca, czy aranżacja Kamena to także zasugerowanie zespołowi, by w utworze były dwa sola gitarowe. 
Panowie Kamen i Gilmour w czasie pracy w 1994 roku bardzo się zaprzyjaźnili i dyrygent kilka razy wystąpił na koncertach zespołu Pink Floyd jaki samego Davida,  akompaniując mu na fortepianie. Widzimy to o na clipie poniżej. I  Michael zagra nie tylko na klawiszach.To koncert z Meltdown, 2002 roku. Rok później w wieku 55 lat chory na stwardnienie rozsiane Kamen umiera na atak serca. Gilmour wspominał, że widział się z Kamenem na pogrzebie menadżera Pink Floyd,  Steve'a O'Rourke na około trzech tygodni przed jego śmiercią. "Wyglądał dobrze, to dla mnie szok".
W każdym razie podsumowując sekwencja tonów muzycznych w solo gitarowym oraz muzycznym podkładzie instrumentów klawiszowych (smyczkowych) wkrada się zawsze mocno do mego serca. To dla mnie najpiękniejsze części utworu, choć trudno zarzucić mu cokolwiek, łącznie z piękną wokalizą lidera tria Pink Floyd. A liryka songu. Myślę, że każdy z nas tak wspomina młodość, dom rodzinny, miasto, przyjaciół...
Trawa była bardziej zielona
Światło świeciło jaśniej
Wszystko smakowało bardziej
Noce pełne cudów
W otoczeniu przyjaciół
Mgiełki nadchodzącego świtu
Płynąca woda
Rzeki bez końca
Teraz i na zawsze

W poście kilka wersji koncertowej utworu, który brzmi nie gorzej niż oryginał, a nie jest to takie oczywiste. "Schody do nieba" Led Zeppelin czy "Purpurowy deszcz" Prince'a zawsze wypadają (wypadały) gorzej, nie zbliżając się nawet do wersji studyjnej. W obu przypadkach sola gitarowe były (są) nie do powtórzenia na scenie na żywo. Niekoniecznie to wina artystów, ale po prostu w studiu budowane one były z nakładek gitarowych. Oba sola Gilmur'a w omawianej piosence, na gitarze akustycznej i slide gitarze są mniej skomplikowane, lub łatwiejsze do odtworzenia na scenie. I o to chodzi w muzyce, prawda? Pomijając fakt szalonej Beatlemanii, uniemożliwiającej im normalne życie, to właśnie nie możność odtworzenia na scenie zbliżonych do wersji studyjnych nagrywanych piosenek, była głównym powodem zaprzestania przez zespół tras koncertowych.
NICK MASON: Dzięki albumowi "Division Bell" wróciliśmy znowu do bycia prawdziwym zespołem jako trio. Nagraliśmy wszystko razem, wszystko razem wyprodukowaliśmy. "High Hopes" to jedna z 10 najlepszych piosenek Pink Floyd.  
DAVID GILMOUR: Przez dwa tygodnie wspólnie improwizowaliśmy. Takie ponowne wspólne granie było szalenie ekscytujące. Potem wszystko ruszyło z kopyta. Cały album jest taki spójny bo to efekt współpracy całej naszej trójki. 


DAVID GILMOUR: To pierwsza piosenka, którą napisałem na ten album [ostatecznie została ostatnią]. Piosenka "High Hopes" opowiada o moich wczesnych wspomnieniach z młodości, z dzieciństwa, o moim rodzinnym mieście [muzyk urodził się w 1946 roku w Grantchester, w Cambridge] niż o początkach Pink Floyd, o czym przeczytałem w mediach...

Trio Pink Floyd.



_________________________________________________________
W wywiadzie dla magazynu Mojo czytamy: 
DAVID GILMOUR: W tę muzykę wkładam własną duszę. Ale Pink Floyd nie jest tylko mój. Jestem ograniczony przez czyjeś pragnienia i potrzeby. Cała rzecz w tym, żeby wypośrodkować sztukę pomiędzy ideałami. W obecnych czasach mam nieco więcej do powiedzenia aniżeli inni, bo to rodzaj organizacji merytokratycznej, lub jeśli wolisz: produkuję większość tekstów, muzyki, kierunków. Jestem osobą, na którą ta funkcja przypadła, nie żaden wybór. 
David i Polly
- Wiemy już, że jesteś "głównym graczem". Ale czy może mógłbyś scharakteryzować tą "duszę"? A może jesteś przeciętnym Anglikiem, nie lubiącym pogadać o tych sprawach? 
DAVID GILMOUR:  Nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć... to nie tak, że nie chcę mówić. Może to źle ujmuję. W końcu moją najlepszą formą wypowiedzenia się jest gitara i śpiew. 
- Powracając do estrady, no i studia... 
DAVID GILMOUR: Jeśli tak chcesz. Cały cykl w studiu nagrań jest bardzo ważny. Nawet więcej. To jest... czasem frustrujące i satysfakcjonujące Jeśli otrzymasz te dźwięki, jakie chciałeś usłyszeć i myślisz?to mogą ludzie dostać?. Są kawałki powstające szybko i pięknie — "High Hopes" z ostatniej płyty. Napisałem z obecną żoną, Polly, bardzo szybko. Wszedłem do studia i zademonstrowałem. Skończyłem w jeden dzień. Przy wyjściu ze studia (tu cichy szept) czułem się cholernie fantastycznie. Taki moment to radość i duma mające w sobie coś z magii. W przeciwieństwie jak ci nie wychodzi... ale nie będę podawał tytułów. 
- Grając "High Hopes" na Earls Court, piosenkę o niezwykłej prywatności, napisanej wspólnie z żoną, gdzie wtedy byłeś?
DAVID GILMOUR: Znajduję się w kokonie. Całkowicie odizolowany. Jeśli robisz to najlepiej jak potrafisz, ludzie to rozumieją. Ale nie kieruję tego do jednej osoby. W ogóle nie myślę wtedy o publiczności Robię to po prostu we własnej wyobraźni. Przez większość czasu przymykam oczy i skupiam się na słowach, tak by znaczyły to, co mają oznaczać. To proste kiedy śpiewasz i nie zastanawiasz się co to oznacza. Z takimi piosenkami — również Rogera — wydaje mi się, że zaśpiewanie każdej sylaby i nadania jej właściwego znaczenia jest niezwykle ważne. Musicie w to uwierzyć.










Beyond the horizon of the place we lived when we were young
In a world of magnets and miracles
Our thoughts strayed constantly and without boundary
The ringing of the division bell had begun

Along the Long Road and on down the Causeway
Do they still meet there by the Cut

There was a ragged band that followed in our footsteps
Running before time took our dreams away
Leaving the myriad small creatures trying to tie us to the ground
To a life consumed by slow decay

The grass was greener
The light was brighter
With friends surrounded
The nights of wonder

Looking beyond the embers of bridges glowing behind us
To a glimpse of how green it was on the other side
Steps taken forwards but sleepwalking back again
Dragged by the force of some inner tide

At a higher altitude with flag unfurled
We reached the dizzy heights of that dreamed of world

Encumbered forever by desire and ambition
There's a hunger still unsatisfied
Our weary eyes still stray to the horizon
Though down this road we've been so many times

The grass was greener
The light was brighter
The taste was sweeter
The nights of wonder
With friends surrounded
The dawn mist glowing
The water flowing
The endless river

Forever and ever




1 komentarz:

  1. Uwielbiam. Pamiętam jak kupiłem mojemu tacie kasetę. Wtedy cały urok Floydów spadł na mnie jak grom. Do dzisiaj jestem mega fanem i jest to zespół numery jeden.

    OdpowiedzUsuń