Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

GEORGE MICHAEL - moje wspomnienia

Zastanawiałem się jaki tekst napisać o zmarłym muzyku, dla mnie Wielkim bezdyskusyjnie Artyście, jednym ze ścisłego Olimpu Największych Gwiazd. Faktem jest, że ze śmiercią naszych idoli, naszych ulubieńców umiera jakaś nasza cząstka, a z pewnością tak się dzieje z milionami ludzi na świecie, którzy uwielbiali tego artystę, w tym ja. Nigdy nie zapomnę dyskotek, na których odegranie 'Careless Whisper' było najbardziej romantycznym momentem wieczoru. Bardzo podobała mi się nawet wersja instrumentalna tego przeboju, umieszczona na drugiej stronie  singla. Pamiętam audycję Radiowej Trójki gdy Marek Niedźwiecki wspominał swój powrót z Singapuru, w którym królował właśnie ten song. Pamiętam także audycje MTV (byłem jednym z tych szczęśliwców, który bardzo szybko miał satelitę - Astra -  gdy tylko były dostępne w naszym kraju (Amstrad ;)), kiedy przez cały tydzień podgrzewano napięcie przed premierą nowego clipu Michaela. Był nim 'Praying For Time' - jedno z najpiękniejszych nagrań XX wieku. Wspomnień z Michaelem mam całe mnóstwo.Na pewno jednak najbardziej kojarzy się mi się  z beztroskimi latami 80-tymi.

W sieci znaleźć można teraz mnóstwo artykułów o nim, jego życiu, karierze, ostatnich latach, przeważnie pustelniczych, gdyż podobno George nienawidził swojego wyglądu (cóż, narkotyki, alkohol, nadwaga, styl życia zrobiły swoje). Pamiętam doskonale jak jedna z bliskich przyjaciółek zareagowała gdy ujrzała go w clipie 'Wake Me Up ...': "Boże, czy to możliwe, żedby facet była tak pięknie boski!!!  Nie napiszę ani słowa o dość hulaszczym życiu muzyka, ile miał przebojów numer 1 po obu stronach oceanu, o stworzeniu przeboju gwiazdkowego wszech-czasów (choć maczał w nim palce Barry Manilow), o rzekomym romansie Michaela z Eltonem Johnem. Łatwo zdobyć w sieci składankę największych przebojów duetu Wham! czy posłuchać na YT playlisty z największymi hitami artysty. Zamieszczam niżej kilka jego przebojów, solowych jak i w duecie z Andrew Ridgeley'em (w zasadzie to także były solowe przeboje Michaela, ale tylko podpisywane jako duet). Piosenki te to pewien obraz tej najlepszej twórczości George'a Michaela, gdyż niestety muszę przyznać, że z czasem mimo nagrywania nowych albumów i wydawania kolejnych singli, przebojów na miarę tych wcześniejszych brakowało. Mimo to George zostanie zapamiętany jako prawdziwy Gigant muzyki rozrywkowej, mający w swoim dorobku duety z takimi gwiazdami jak Paul McCartney (na górze brawurowe wykonanie 'Drive My Car' w czasie koncertu Live 8), Stevie Wonderem, Smokey Robinsonem, Beyonce, Eltonem Johnem czy królową soulu Arethą Franklin.
Artysta miał łatwość do pisania zgranych, chwytliwych przebojów pop, z których słynął Wham!, jednak porzucił taki wzorzec kariery obierając kierunek artysty muzyki soul i funky. Jego pierwszy solowy album podbił całkowicie Amerykę (single 'Fait', 'One More Try', 'Father Figure') i był to zupełnie inny artysta niż ten śliczny blondynek z wcześniejszych przebojów. Przyznam się szczerze na sam koniec, że jego wcielenia funkowe niespecjalnie mi odpowiadały, ale każde nagranie, każdy utwór, album, produkcja to wszystko było z najwyższej półki, choć coraz mniej w moim guście.

Paul McCartney na swoim portalu umieścił notkę: "Słodka muzyka soul George'a Michala, po jego nagłej śmierci, pozostanie z nami na zawsze. Miałem, okazję pracować z nim kilka razy, dostrzegałem wtedy  blask jego talentu, a jego autoironiczne poczucie humoru czyniły te chwile jeszcze bardziej przyjemnymi".
W czasie koncertu poświęconego zmarłemu wcześniej Freddiemu Mercuremu, George zaśpiewał z Queen wielki przebój kapeli 'Somebody To Love'. Dla mnie to jedyny cover piosenki angielskiej super-kapeli, nie gorszy niż oryginał. Nawet bez głosu Mercurego!!! Gitarzysta zespołu Brian May: Udawałem się już spać gdy usłyszałem tą smutną wiadomość o śmierci George'a. Brakuje mi wprost słów. Ten rok w okrutny sposób zabrał tak wielu wspaniałych ludzi, zbyt wcześnie. George?  Ten delikatny chłopiec. Te wszystkie wspaniałe talenty. Nie mogę się ich doliczyć. Spoczywaj w spokoju George. Śpiewaj z Freddie'm. Oraz z aniołami.
Niżej George w kilku wybranych piosenkach.
  

Young Guns - George prawie 'rapujący' ... Rodził się idol. Dwóch kolegów, przyjaciół z dzieciństwa marzących o sławie, własnych przebojach. Jeden ogniskuje całą uwagę na sobie. Warto dodać, że Michael nigdy ale to nigdy, w żadnym z wywiadów nie zdyskredytował swojego przyjaciela z duetu, choć Andrew nie kiwnął palcem przy żadnym z wielkich przebojów duetu, choć George dopisał go jako współautora największego przeboju grupy, 'Careless Whisper"
George i Andrew - przyjaciele na zawsze.




Bad Boys - brak decyzji jaki wybrać wizerunek. Narodzin idola ciąg dalszy. 





Wake Me Up Before You Go-Go -  wizerunek wybrany, blond idol chyba wszystkich nastolatek na świecie, całkiem udany przebój, klasyk disco.



A Different Corner - ciemne włosy, zarost, próba 'utwardzenia' słodkiego wizerunku, ale to nadal piękny idol nastolatek, o którym wtedy złośliwi pisano: fryzjer plus najlepszy dentysta.



Everything She Wants - wciąż wersja blond-bóstwa, jeden z najlepszych numerów Wham!, który drugie życie otrzymał z nowym remiksem. Świetny tekst.


Edge Of Heaven -  Andy, kończymy Wham! Sorry, mam dość takiego śpiewania. Jakiś taneczny przebój na pożegnanie ? Dobra, może być ten? Jeśli żegnać się na ekranie -  to w legendarnym klubie Marguee w Londynie, jeśli z publicznością to tylko stadion Wembley! Nowy image George'a. Zarost pozostał.
Andrew Ridgeley: Pękło mi serce po stracie ukochanego kumpla Yog. Mnie, jego ukochanym, przyjaciołom, światu muzyki, całemu światu. Na zawsze ukochanemu.


I Knew You Were Waiting - co prawda już "Careless Whisper" było numerem 1 w Ameryce, ale kto bardziej wypromuje Anglika jak nie ciekawy duet z Amerykanką, najlepiej z górnej półki. Aretha Franklin i wspaniały duet..



I Want Your Sex -  pierwszy singiel z albumu 'Faith'. Myślicie, że nie mogę być niegrzeczny? Koniec z pięknym blondaskiem i śpiewaniu o drinkach za free w Club Tropicana. Koniec z Pepsi i Shirley, grzecznymi dziewczynkami  z chórków Wham! W clipie Kathy Jeung, przyjaciółka George'a (platoniczna!), po śmierci muzyka wspominała go tak: Tak jak dzieciństwo spędziłam z ojcem i rodziną, tak najlepsze lata mojego życia spędziłam z George'm . Nie potrafię wyrazić słowami tego ile George znaczył dla mnie, wyjątkowość i cud naszej  szczególnej przyjaźni, wystarczy, że wspomnę iż był nadzwyczaj hojny, komiczny, utalentowany i błyskotliwy! George jest teraz w niebie ze swoją piękną mamą.



Faith - kolejny singiel, tytułowy z albumu i zaskakująco nr 1 w Ameryce, tylko 2 w Brytanii. W ciemnych okularach? Ok, pasują! Kolejny Anglik idolem Amerykanek. No i idol bardziej męski niż Jackson.

One More Time - kolejny nr 1 za oceanem, czwarty z albumu 'Faith'.  Rok 1988 to jego najlepszy okres w solowej karierze. Stadiony pełne fanów. Ameryką rządziło wtedy dwóch Michaelów (szkoda, że nie nagrali razem piosenki). George nigdy już nie powtórzy tego sukcesu.





Freedom '90 -  klasyk lat 80-tych choć wydany już 1990. Znakomite video z pięknymi modelkami (pomysł zaczerpnięty od Roberta Palmera i jego 'Addicted To Love' 1985), przede wszystkim cudną Cindy Crawford, niebawem żoną przystojniaka z Hollywood, Richarda Gere.W clipie wśród pięciu modelek także Naomi Campbell i Linda Evangelista. Wszystkie sławne przed clipem, po clipie jeszcze sławniejsze. Palmer w swoim clipie wystąpił, George nie, ale jeszcze powróci do tego pomysłu na clip.


Amazing - przeskok do 2004 roku. George  dedykuje tą piosenkę swojemu partnerowi, Kenny Grossowi. Homoseksualizm Michaela nie jest od dawna tajemnicą (muzyk ujawnił swój sekret w 1998). George jawnie walczy w obronie praw mniejszości seksualnych. Muzyk i Gross byli parą przez 11 lat. Rozstali się w 2011 z powodu tzw. różnic charakterów. Gross po śmierci Michaela: Jestem załamany. Był bardzo dużą częścią mojego życia, kochałem go jak nikgo. Wyjątkowy miły i hojny człowiek. Piękne wspomnienia i muzyka, którą George dostarczał światu zawsze będą częścią mojego życia i wszystkich, którzy go kochali i podziwiali.



Too Funky - nie przepadam za takim rodzajem muzyki, ale ten numer jest po prostu genialny. 1992 rok. Rytmicznie, wokalnie, aranżacyjnie. Wszystko co najlepsze w muzyce funk. Utwór zmusza do tańca, w czasie jazdy samochodem trzeba uważać na pedał gazu. Rewelacyjne video. George  wraca w nim do sprawdzonego we "Freedom '90' pomysłu z zaangażowaniem modelek. Ponownie w clipie Linda Evangelista. George widoczny jako operator kamery. W Ameryce tylko nr 10. Wydany rok wcześniej singiel koncertowy "Don't Let the Sun Go Down On Me" (w duecie z Eltonem Johnem, kiedyś bardzo zakochanym w młodszym przyjacielu) to jego ostatni numer 1.

Elton John: Jestem w głębokim szoku. Straciłem ukochanego przyjaciela, najmilszego, człowieka o najhojniejszej duszy, wspaniałego artystę. Jestem sercem z jego rodziną, przyjaciółmi i jego fanami.


Jezus To A Child - Ameryka wciąż kocha artystę choć ojczyzna bardziej. 1996 rok i szósty numer 1 w UK. Arcydzieło! O ile 'Faith' był najbardziej przebojowym albumem, 'Older', z którego pochodzi ta piosenka zdecydowanie najbardziej dojrzałym i wyrównanym. Song dedykowany Anselmo Feleppa, brazylijskiemu kochankowi muzyka, poznanemu w 1991 roku, zmarłemu dwa lata później na AIDS. 


Somebody To Love - wydana na singlu wersja koncertowa. Pamiętny koncert pamięci zmarłego w listopadzie 1991 wokalisty zespołu, Freddiego Mercurego. 1993. Numer 1 w UK, tylko 30 za oceanem.  Po koncercie plotkowano, że artysta zwiąże się z zespołem Queen na dłużej. Każda piosenka Queen bez głosu Mercurego irytuje, ta jedyna nie. Wykonanie piosenki, bezapelacyjnie jednego z najlepszych przebojów Queen przez zespół i Michaela to najlepsza część koncertu.


Heal The Pain - George Michael & Paul McCartney '2008. Nieczęsto się zdarza by ex-Beatles śpiewał w duecie obcą kompozycję. Szkoda, że piosenka do końca nie zachwyca.



Mimo wszystko te  dwie  - wyżej - piosenki będą się nam najbardziej kojarzyły z artystą.

Dla mnie najlepszy numer muzyka, w poprzednim poście o jego śmierci video alternatywne, powyżej oficjalne. Ważny tekst utworu ma nie rozpraszać stąd taki a nie inny clip. Zapamiętajmy George'a jako wspaniałego człowieka, ikonę muzyki rozrywkowej, człowieka hojnego, wielkodusznego i chyba bardzo nieszczęśliwego. Bez poszukiwania w sieci plotek o jego romansach, fotek z ostatnich dni, skandalach obyczajowych. Dla mnie na zawsze pozostanie taki jak niżej. I nawet 'Club Tropicana' zaczyna mi się podobać. 
I jeszcze raz 'Careless Whisper'. Ballada napisana przez George'a w wieku 15 lat. Wydana pod szyldem Wham! ale emitowana i przedstawiana wkrótce jako solowe nagranie muzyka. Nie udało mi się zamieścić oryginalnego clipu z tej piosenki więc tutaj George z napisami.



RICK PARFITT - 1/2 STATUS QUO NIE ŻYJE.

RICK PARFITT 1948 - 2016. Rok 2016 zbiera żniwa jak rzadko który rok. W wigilię tegorocznych świąt mniej zauważalnie obiegła świat wiadomość o odejściu jednego z dwóch liderów brytyjskiej kapeli Status Quo (obok Francisa Rossi - obaj od początku w zespole). Status Quo - jak sama nazwa wskazuje - ponad czterdzieści lat grała ten sam typ przebojowego rocka, w ich przypadku bardzo rozpoznawalnego, mając w swoim dorobku mnóstwo przebojów, z których najbardziej znanymi były  "In The Army Now", cover przeboju holenderskiego duetu Bolland & Bolland (autorów większości hitów austriackiego wokalisty Falco), oraz 'Rockin' All Over The World', numer którym Status Quo rozpoczęli w 1985 roku słynny koncert Live Aid.


Paul McCartney: Smutne wiadomości w tegoroczne Święta Bożego Narodzenia o Ricku Parfitcie. Będzie bardzo brakowało jego rock and rollowego stylu.
Rick Parfitt  i Francis Rossi
Francis Rossi: Począwszy od tych wczesnych lat pracowaliśmy razem, by stworzyć brzmienie, oblicze i hity Status Quo. Spędziliśmy lata razem w trasie, na scenie i w studiu rzadko będąc daleko od siebie. Byliśmy drużyną, duetem, partnerami i jednocześnie dwoma różnymi osobowościami, które radziły sobie z presją dorastania, ciągłego podróżowania w trasach, z sukcesem i podtrzymywaniem kreatywnego płomienia, aby płonął w różny sposób.  Rick był pierwowzorem rockowej gwiazdy, jedynej w swoim rodzaju. Nigdy nie stracił tej frajdy, figlarności, zamiłowania do życia w zawrotnym tempie, głośno i ryzykownie. Jego życie nigdy nie było nudne, był zawsze głośniejszy, szybszy i bardziej beztroski niż my wszyscy.  Nawet w roku, w którym odeszło tak wielu wybitnych artystów, włączając teraz też George'a Michaela, Rick Parfitt wyróżnia się. Nie byłem na to gotowy.





Song na dzisiaj: Beth Hart & Joe Bonamassa - "I'd Rather Go Blind"




Utwór, który włączony raz można słuchać bez końca. Naprawdę!!!
Jeden z najbardziej znanych klasyków - tych przez największą z możliwych literę K - bluesa. Utwór nagrany po raz pierwszy w 1968 roku przez Amerykankę włoskiego pochodzenia Ettę Jones, której także - choć nie we wszystkich źródłach -  przypisuje się jej autorstwo, wspólnie z Ellingtonem Jordanem oraz Billy'm Fosterem. Podobno Etta usłyszała zalążki utworu w czasie wizyty w więzieniu u Jordana i sama go później dokończyła. Umieszczenie w spisie autorów Fostera było grzecznościowym ukłonem w stronę aktualnego partnera życiowego. Piosenkarka wydała na swoim albumie w 1968 roku zatytułowanym 'Tell Mama' oraz na stronie B aktualnego singla 'Security' zyskała ogromną popularność, z czasem stała się nieomal kultowa. Proponuję dzisiaj wersję tej piosenki, chyba najlepszą, w wykonaniu czarodzieja gitary Joe Bonamassa oraz amerykańską wokalistkę bluesową Beth Hart. 
Oboje w 2011 roku wydali wspólny album 'Don't Explain', na którym znalazła się ta piosenka oraz dziewięć innych klasyków bluesa (w tym piękna wersja tytułowej piosenki z repertuaru Billie Holliday). Wersję studyjną znajdziecie na Youtube pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=AnXgZZkPP14. Wersja live jest o niebo lepsza, ale polecam oczywiście cały album. Esencja bluesa podana bardzo nowocześnie, stylowo, z naprawdę ciekawymi wokalami Hart. O grze na gitarze Joe Bonamassy chyba nie ma potrzeby dodawać ani słowa (facet o wyglądzie księgowego jest po prostu magikiem sześciu strun).
Wszystko dwojga artystów w mistrzowskim stylu, stąd wędrówka albumu pary aż na 3 miejsce bluesowej listy Billboardu. Wrażeń opisywanych w tekście oczywiście nie polecam. Gdyby jednak zdarzyło Wam się rozstanie z najbliższym, warto zamiast słów z tej piosenki przytoczyć sobie stare ludowe powiedzenie: "tego kwiata to pół świata..."


Piosenka na dzisiaj, ale uwaga - uzależnia na dłużej:): She Hates Me Puddle of Mudd

Singiel, 2002
Album: "Come Clean'
Kompozycja: Wes Scantlin, Jimmy Allen 
Wytwórnia: Flawless, Geffen
Producent: John Kurzweg
Długość: 3:36


Nr 12 na głównej liście Billboardu, nr 1 na rockowych. To w Ameryce, w UK miejsce 14. Największy, najbardziej znany przebój amerykańskiej kapeli z Kansas City/Los Angeles (więcej o kapeli w sieciowej wikipedii lub a oficjalnej stronie zespołu: http://www.puddleofmudd.com/) Piosenka, od której nie mogę się uwolnić na aktualnej składance, którą mam w samochodzie. Znakomity numer rockowy.  Muzyka zespołu to mocny rock, zahaczający o okolice grunge'u. Czy Puddle of Mudd dzisiaj istnieje, nie wiem. Polecam ten kawałek.















GREG LAKE (1947-2016)

 

Dla młodych fanów muzyki rockowej - lub może inaczej, dla tych fanów, którzy mniej interesują się rockiem lat 70-tych, 80-tych, Greg Lake mógł być postacią anonimową. Nazwa zespołu z jego nazwiskiem, jeden z pierwszych superbandów Emerson, Lake and Palmer podobnie. Greg Lake to jednak kawał historii światowego rocka, Brytyjczyk, który na trwałe zapisał się w niej, choć przebojów, które kojarzą się z nim nie było za wiele. Niemniej kilka z nich znacie. Tradycyjnie kilka piosenek wielkiego muzyka.
Lista zespołów, w których grał zmarły niedawno muzyk naprawdę robi wrażenie. Kolejno: King Crimson, którego Lake był współzałożycielem, wraz z Robertem Frippem. W najsłynniejszym albumie formacji, jednym z najlepszych albumów wszech-czasów, "In the Court of the Crimson King" (1969) i największym hicie z albumu, piosence, którą spotkacie na moim TOPie Wszch-Czasów bardzo wysoko, 'Epitaph', Greg Lake śpiewa, gra na gitarze basowej, jest także jednym ze współautorów tego wielkiego klasyka jak i współproducentem całego albumu. Miał wtedy tylko 22 lata! Na zdjęciu obok King Crimson, Lake na górze z prawej.

W 1970 roku Lake odchodzi z King Crimson (Fripp nie był łatwy w pożyciu i zajmował niepodzielnie fotel lidera) i zakłada formację Emerson, Lake and Palmer. Keith Emerson (Nice) to wirtuozer klawiszy, nie tylko w muzyce rockowej, ale i klasycznej (podobnie jak np. Jon Lord z Deep Purple) - popełnił samobójstwo 11 marca 2016 roku (nie odnotowałem tego niestety), Carl Palmer  - w owym czasie uznawany za najlepszego bębniarza świata (Atomic Rooster - plus głos i bas King Crimson! Największymi przebojami tria była kompozycja Emersona 'Fanfare for the Common People', rockowa instrumentalna suita z 1977 roku, wyprodukowana przez Lake'a, przypomniana w poprzednim poście ballada 'Lucky Man', oraz kolejna ballada 'C'est La Vie'. 
 Keith Emerson, Greg Lake i Carl Palmer

Fanfare for the Common People

 C'est La Vie

 Po rozwiązaniu tria (choć ono rozpadało się i wracało kilka razy, także pod nazwą Emerson, Lake and Powell -  z Cozy'm Powellem w miejsce Palmera) Greg nagrywał solowe projekty, brał udział także w przedsięwzięciach innych muzyków (np. Gary'ego Moore'a, czy w zespole 'His All-Starr Band' Ringo Starra). Niżej jeszcze kilka clipów ze zmarłym 8 grudnia tego roku muzykiem, w tym słynne 'Epitafium' sprzed 4 lat na żywo, oraz 'Lucky Man' w zespole Ringo Starr (perkusista The Beatles naprawdę daje wciąż 'drugie życie' sceniczne lekko zapomnianym gwiazdom).




I kilka wspomnień... 
CARL PALMER: Z wielkim smutkiem żegnam mego drogiego przyjaciela i kumpla z zespołu, Grega'a Lake. Wzniosły głos Grega, jego umiejętności jako muzyka będą zapamiętane przez wszystkich, którzy znali jego muzykę i nagrania z ELP czy King Crimson. Mam tyle niezapomnianych wspólnych wspomnień związanych z nim, z lat 70-tych, kiedy występowaliśmy wspólnie. Strata Keitha w tym samym roku także boleśnie nas zraniła. Ale tak jak śpiewał Greg pod koniec 'Pictures At An Exhibition', "death is life" (śmierć jest częścią życia). Jego muzyka pozostanie na zawsze w naszych sercach, tych którzy go tak kochali.

IAN ANDERSON (Yes, muzyk solowy):  Jakże to smutna wiadomość o Wspaniałym Gregorio. Myślałem o nim ostatniej nocy tutaj w wielkim kościele w Reykjavik, gdzie jestem z kilkoma koncertami świątecznymi... Niech Nóg Cie pobłogosławi. Myślę o tobie dzisiaj.

TONY IOMMI (Black Sabbath): Wielki żal z powodu jego odejścia. Prawdziwej, wielkiej Legendy rocka.

STEVE LUKATHER (Toto): RIP Greg. Było wielkim honorem pracować z nim nad jego solowym materiałem. To był tragiczny rok...





GREG LAKE NIE ŻYJE.

Niebawem tekst o legendarnym muzyku. Pechowy dla muzyki rok 2016 wciąż trwa i zbiera żniwa.

                                                  Cudowny przebój 'Lucky Man' live.


Zespół na dzisiaj: BACHMAN-TURNER OVERDRIVE

Dopełniam dzisiaj znowu - zresztą robię to co pewien czas - obowiązku polecania ciekawej muzyki, a taka była geneza założenia tego blogu, nie tylko tej mieszczącej się na moim topie najlepszych piosenek wszech-czasów.
 Dzisiaj kanadyjski (Winnipeg, Manitoba) zespół Randy'ego, Tima i Robbiego Bachmanów (bracia, kuzyni? nie wiem) oraz Freda Turnera. W latach 70-tych jeden z najbardziej znanych kanadyjskich zespołów, wykonujących melodyjnego rocka z mocnym, drapieżnym pazurem. Jego trzy największe, w zasadzie jedyne przeboje to zamieszczone wyżej. Na 'Greatest Hits' zespołu, który od lat posiadam w swojej kolekcji niestety nic mnie więcej nie zainteresowało, ale proponowane Wam trzy songi są pierwszej klasy. Zespół wyglądający jak czwórka drwali z kanadyjskiej puszczy włożył w ładne rockowe opakowanie bardzo ciekawe, zabawne teksty. Rock and rollowe i trzy piosenki znakomicie sprawdzają się na składance samochodowej, choć pamiętam, że 'Hey You' grano nawet na dyskotekach.
______________________________
 
YOU AIN'T SEEN NOTHING YET
Singiel, 1974
Numer 1 w USA i Kanadzie
Album: 'Not Fragile'
Kompozycja: Randy Bachman


ROLL ON DOWN THE HIGHWAY
Singiel, 1974
Numer 14 w USA, nr 4 w Kanadzie
Album: 'Not Fragile'
Kompozycja: Robbie Bachman & Fred Turner


HEY YOU
Singiel, 1975
Numer 21 w USA, nr 1 w Kanadzie
Album: 'Four Wheel Drive'
Kompozycja: Randy Bachman




W 2014 roku BTO wprowadzono do Canadian Music Hall of Fame. Polecam, jeśli nie słuchałeś BTO w tych trzech piosenkach, you ain't heard nothing yet... :) Panowie nadal się nieźle trzymają, ja widać nie zawsze sex, drugs and rock and roll wyniszczają...


___________________________

********


8 grudnia 1980 - już 36 lat temu

W 1971 roku Don McLean nagrał swój wielki amerykański hymn 'American Pie', poświęcony przede wszystkim zmarłemu 3 lutego 1959 w katastrofie lotniczej Buddy'emu Holly'emu. W piosence parafrazuje słowa z piosenki Holly'ego, wielkiego przeboju "That'll Be The Day": The Day The Music Died. Dla mnie absolutnie dniem, w którym została zamordowana muzyka jest dzień 8 grudnia 1980 roku, stąd taki a nie inny napis na rysunku z Johnem. 
O śmierci mojego idola pisałem już - tekst nawet trochę zbyt osobisty - tutaj. Z obszernym tekstem dokumentującym ten tragiczny dzień czekam, aż dojdę tutaj na blogu w opisywaniu biografii zespołu do tego dnia (jestem w 1969 roku oraz 1974). Na tą chwilę niech ten post przypomni Wam, że to już 36 lat minęło od dnia pod nowojorskim budynkiem Dakota, w bramie, został śmiertelnie postrzelony założyciel i przewodnik duchowy The Beatles. Jego morderca - słusznie opisany w piosence poświęconej Lennonowi przez Eltona Johna jako mało znaczący robak - wciąż siedzi w więzieniu, w udzielanych wywiadach jest świadom tego co uczynił, kaja się, żałuje... Wielokrotnie odpowiadał już na pytanie ze zdjęcia poniżej. Przez zabicie kogoś popularnego sam chciał się stać znany. Dziś każdy na świecie wie, że John Lennon został zabity przez szaleńca. Czy ktoś pamięta jak się nazywał jego morderca?






___________________________________________


Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

HISTORY THE BEATLES

121. MTW: ELTON JOHN - "GOODBYE YELLOW BRICK ROAD"




Singiel, 1973
Strona B:  "Screw You"
Album: "Goodbye Yellow Brick Road"
Kompozycja: Elton John & Bernie Taupin
Producent: Gus Dudgeon
Wytwórnia: MCA
Długość: 3:11


Zespół Eltona: od lewej na dole  Nigel Olsson,  Elton, na górze  Dee Murray, Davey Johnstone

Obsada:
Elton John: wokal, fortepian, syntezatory
Davey Johnstone: chórki, gitara elektryczna
Dee Murray: chórki, gitara basowa
Nigel Olsson: chórki, perkusja
Del Newman: aranżacja na orkiestrę





Dla wielu fanów najpiękniejsza piosenka Eltona. Zwłaszcza ta w wersji oryginalnej, z tym cudownym, nie zmutowanym przez mijający czas  młodzieńczym głosem artysty (podobno także przez kurację hormonalną towarzyszącą przeszczepowi włosów u muzyka).
Singiel dotarł do nr 2 w Ameryce, nr 6 w Wielkiej Brytanii. Elton wydając kolejny już singiel (zdaje się 15-ty) był już wielką gwiazdą. Wcześniejsze single jak 'Your Song', 'Rocket Man' , 'Crockodile Rock', 'Daniel' czy dynamiczne 'Saturday Nights Alright For Fighting' ugruntowały mu pozycję na światowym rynku muzycznym na samiutkim szczycie, na którym tam naprawdę jest do dzisiaj. Absolutnie ciągłe świecąca megagwiazda, nie musząca nic nikomu udowadniać. Bajeczną wprost balladę Eltona pamiętam od zawsze, choć chyba pierwszym przebojem, który przebrzmiewał na dyskotekach było wspomniane jako ostatnie 'Sobotnie Noce są w sam raz dla draki'. 
Wcześniejsze single dzisiejszego Sir Eltona Johna sprzedawały się znakomicie na świecie, artysta zmieniał okulary jak ... buty, kapeluszami przesłaniał pojawiającą się w młodym wieku łysinę. Elton zafunkcjonował doskonale w latach glam rocka, przyjaźnił się z Bolanem, Bowie, ale i z Johnem Lennonem (jest ojcem chrzestnym urodzonego w 1975 roku Seana Lennona), w świecie rocka i popu lat 80-tych, do dzisiaj jest wciąż czynnym artystą. Z wielkich minionych Gwiazd Absolutnego Olimpu Muzyki tuż obok Paula McCartney'a, Boba Dylana, The Rolling Stonesów  (niedawno w tym gronie był jeszcze David Bowie).

"Goodbye Yellow Brick Road' to pierwszy singiel z albumu oraz jego piosenka tytułowa, dodajmy, że w dyskografii artysty pierwszego podwójnego wydawnictwa. Prócz piosenki tytułowej na singlach wydane zostały jeszcze 'Candle in the Wind' (poświęcone Marylin Monroe, po latach wydane jeszcze raz, tym razem w hołdzie księżnej Walii, tragicznie zmarłej Dianie), oraz "Bernie and the Jets'.
   Tytuł piosenki wziął się z filmu 'Czarodziej z Krainy Oz', filmu z 1939 roku z Judy Garland (Dorotka, bohaterka powieści instruowana jest, że by odnaleźć tytułowego Maga, musi podążać żółtą ceglaną drogą. Bernie Taupin (tekściarz artysty), współtwórca wszystkich piosenek Eltona,oglądał 'Wizzard of Oz' w dzieciństwie jako swój pierwszy film i był nim zauroczony. Ale wspomnieniami dotyczącymi tej piosenki u Berniego możemy się czuć rozczarowani. 

TAUPIN (na zdjęciu z Eltonem): Zabawną rzeczą jest to, że są piosenki, których napisanie pamiętam jakby to było wczoraj. Są też takie, których zupełnie sobie nie przypominam. Akurat tworzenia całego albumu 'Yellow Brick Road' niespecjalnie pamiętam. Wiem, że byłem tam wtedy, ale nic z psychicznej kreacji.


Dee Murray, Davey Johnstone, John Lennon oraz  Elton John (The Record Plant, 1974)
Davey Johnstone, uczestniczący w sesjach nagraniowych do albumu wspomina: Elton grał na fortepianie, także na melotronie, syntezatorze, organach, elektrycznym fortepianie. Było wspaniale, bo on instynktownie wiedział czego chce. I tak jest do dzisiaj. Nie potrzebujesz więcej nikogo, jeśli masz Eltona Johna. Był wspaniały w wokalach, dublowanych. Jego nakładki były bardzo w stylu The Beatles - bardziej szorstkie, mniej wygładzone, pracowało nam się tak lepiej. Wibracje, magia w powietrzu...
  Uważam, że "The Yellow Brick Road" jest bardzo w stylu The Beatles...
Elton nie pisał piosenek pop. Pisał wtedy gdy miał wenę twórczą, czuł że musi. Nie wierzę, że ludzie mają umiejętność pisania piosenek pop na zawołanie. Nie możesz usiąść do pisania z myślą, że piszesz teraz dla kasy, sukcesu komercyjnego, dla samego kupna twej piosenki. Taka moim zdaniem była "Bernie and the Jets". Nikt z nas w zespole nie sądził, że to będzie przebój. Nikt... Idea była taka by wszystko szybko nagrywać.  To jest właśnie piękne w muzyce -  jesteś tak bardzo podekscytowany już samym faktem kreacji muzyki. Choć wtedy było bardzo zimno. Ale to było coś niesamowitego. Cała praca nad 'Yellow Brick Road'.  






When are you gonna come down
When are you going to land
I should have stayed on the farm
I should have listened to my old man

You know you can't hold me forever
I didn't sign up with you
I'm not a present for your friends to open
This boy's too young to be singing the blues

So goodbye yellow brick road
Where the dogs of society howl
You can't plant me in your penthouse
I'm going back to my plough

Back to the howling old owl in the woods
Hunting the horny back toad
Oh I've finally decided my future lies
Beyond the yellow brick road

What do you think you'll do then
I bet that'll shoot down your plane
It'll take you a couple of vodka and tonics
To set you on your feet again

Maybe you'll get a replacement
There's plenty like me to be found
Mongrels who ain't got a penny
Sniffing for tidbits like you on the ground






_____________________________________
 MÓJ TOP WSZECH-CZASÓW - Notowanie z 2016