Singiel: 22.08.1980
Strona B: 'Have A Drink On Me' Album: Back in Black
Kompozycja: Angus Young, Malcolm Young, Brian Johnson
Wydany: sierpień 1980
Długość: 3:32
Producent: Robert John "Mutt" Lange
Wytwórnia: Atlantic
Mój nr 191 mojego prywatnego topu Wszech-czasów, choć przypuszczalnie dzisiaj (koniec 2020) top ten wyglądałby inaczej, a piosenka australijskich klasyków hard-rocka dużo wyżej w zestawieniu. Nie chcę specjalnie rozpisywać się na nowo o piosence, bądź poszerzać zamieszczony już o niej tekst, powodem jego przypomnienia jest pewna refleksja, która ostatnio, w czasach "zamknięcia domowego" bardzo często mnie nachodzi. Blog jest zabawą, choć zamieszczam ostatnio posty bardzo na serio, więc naprawdę zakręcony teraz na punkcie tego utworu post pozornie powtórzony. Przebój AC/DC (na marginesie to z pięknym znakiem w swoim logo pomiędzy literami, który naszym rządzącym kojarzy się z faszystowskim SS) to dla mnie chyba najbardziej energetyczna, magnetyzująca swoim pociągiem do pląsania, radosnego śpiewania, tańczenia (oczywiście w stylu rockowego head-bangin), sięgania po pilota by potencjometry głośności sprzętu, na którym jej słucham (czy to audio, czy video, czy połączenie tego czyli kina domowego) przesunąć na maxa. Jest takie dobre określenie angielskie - choć jest też stosowane i u nas - i ono idealnie określa stan, w jaki wprawia mnie ten song, "gets me high" (może nawet higher and higger). Dzięki muzyce kapitalny odlot. Jeśli w pobliżu jest dobry drink, tym lepiej, choć nie jest to konieczne. Arcydzieło ciężkiego rocka, jedyne jak dla mnie spośród szybkich numerów, które może się równać np. z najlepszymi balladami Metalliki czy Gunsów.
- SŁUCHAJ I OGLĄDAJ GŁOŚNO
oficjalne video utworu
arcy-mega wykonanie songu na słynnym stadionie River Plate w Buenos Aires (grudzień 2009)
...i na koniec pierwsza perełka: obaj autorzy piosenki (bez zmarłego dwa lata temu Malcolma Younga) na żywo w radiu (show Howarda Sterna, 1997)
i ostatnia, zespół uhonorowany nagrodą Grammy 2015. Wśród widzów w 1 rzędzie Sir Paul McCartney, wśród reszty sama śmietanka show-biznesu."Rocj the Bust" oraz słynna "Autostrada do piekła".
Niedawno AC/DC wydali nową płytę, a wydawało się, że po śmierci brata lidera, Malcolma, kłopotów z głosem wokalisty, bardzo poważnych kłopotów z prawem bębniarza zespołu, Angus -mózg i serce kapeli odpuści wreszcie lub znowu zacznie grać z przypadkowymi muzykami (przykład Axl'a Rose'a). Nie, zespół nadal z głosem Johnsona w starym, dobrym stylu, którego logo są charakterystyczne, przerywane riffy gitarowe Angusa. Taaa, to także magia. Włączamy prąd i słuchamy nowych nagrań kapeli, które spokojnie mogłyby się znaleźć tuż obok "You Shock Me All Night Long" na "Back in Black".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz