Pod koniec lat 90-tych w całej Brytanii przeprowadzono ankietę wśród osób pamiętających lata 60-te z pytaniem, z jaką muzykę kojarzy się im ten okres.
Ponad 90% respondentów odpowiedziało, że oczywiście z The Beatles oraz "rywalizacją" Beatlesów i Stonesów. Zwrot "Beatles and the Stones" stał się niejako pewnym synonimem odniesienia się do tego okresu, jako coś wspaniałego, godnego zapamiętania. Zazwyczaj z młodości badanych. "To był piękne czasy Beatlesów i Stonesów".
PAUL: Czwórka
nas... czyli The Beatles była naprawdę niezwykła. Rozmawiałem o tym
niedawno z Keithem Richardsem.... no cóż, to było kilka lat temu i on mi
tak powiedział: Człowieku, byliście szczęściarzami, mieliście aż
czterech wokalistów. No tak, Rolling Stonesi mieli tylko jednego. Ja
potrafiłem śpiewać, John, George a także Ringo miał swoje numery, w
których śpiewał. To nie był zespół z frontmanem i resztą muzyków w tyle.
Byliśmy jakby jednym bytem. Mick zwykł mawiać o nas, że jesteśmy
cztero-głowym Potworem.
MICK JAGGER: Tak, to byliśmy my, drugi najlepszy zespół na świecie. W latach 60-tych The Beatles pokonali nas. Byli lepsi.
KEITH RICHARDS: Stonesi zawdzięczali swój sukces Beatlesom... The Beatlesi mieli wspaniałe brzmienie i genialne piosenki. Ale na żywo nigdy nie udało im się wypaść zbyt dobrze [hałas Keith!!!]
W
książce The Beatles Vs Rolling Stone z 2013 roku autorstwa Johna
McMilliana Mick Jagger przyznaje, że gdy przybyli do Stanów był
przerażony ogromem szaleństwa na punkcie The Beatles. Mówił wtedy, że
zwyczajnie nie zazdrości im tej całej popularności oraz wrzawy wokół
nich, która co prawda dosięgła w Ameryce i Stonesów, ale nigdy nie
przybrała nawet w przybliżeniu rozmiarów Beatlemanii. Jagger zwierzał
się, że podczas gdy Beatlesi narażeni byli na wszelkie niewygody,
niebezpieczeństwa czy skandale związane z całkowitym szaleństwem na ich
punkcie, The Rolling Stones cieszyli się dużo większym poziomem swobody
w czasie swoich tras po Ameryce. Przyzwyczaili się wtedy do bycia w
cieniu The Beatles. Gdy Fab Four zagrali swój słynny koncert w 1965 roku
na stadionie Shea (Flushing,
Queens), wśród widowni siedział i obserwował swoich rodaków Mick
Jagger. Oczywiście jak wszyscy inni nic nie słyszał z tego co grali
Beatlesi. Wtedy po raz pierwszy miał sobie uświadomić, że boi się
osiągnięcia takiej samej popularności jak mieli jego koledzy z Fab Four.
Mick
przyznawał, że w latach 60-tych, gdy oba zespoły niejako rywalizowały
ze sobą, mimo przyjaźni lub co najmniej przyjaznego koleżeństwa
łączącego wszystkich muzyków, mówił Keithowi i reszcie: Musimy być lepsi, ponieważ jesteśmy tylko numerem 2.
W 1995 roku Micka spytano o rywalizację z The Beatles. Muzyk odpowiedział tym razem bardzo szczerze: Było
między nami w porządku. Oczywiście było trochę rywalizacji, ale The
Beatles byli zawsze bardziej popularni od nas i mieli nad nami przewagę.
Byli bardzo zgranym, solidnym zespołem i jak dotąd nie było większego
zespołu niż oni. Ale bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy i byli dla
nas bardzo pomocni. Podarowali nam piosenkę, która była naszym pierwszym
numerem, który w Anglii wszedł do pierwszej dziesiątki. Między nami
było bardzo fajnie a nie byli dla wszystkich tacy mili.
CHARLIE WATTS: Nigdy nie byłem wielkim fanem The Beatles. Zawsze nienawidziłem Elvisa. Był ostatnim, który mógłby być dla mnie przewodnikiem w muzyce. Miles Davis, Fats Domino tak, Elvis nie.
CHARLIE WATTS: Nigdy nie byłem wielkim fanem The Beatles. Zawsze nienawidziłem Elvisa. Był ostatnim, który mógłby być dla mnie przewodnikiem w muzyce. Miles Davis, Fats Domino tak, Elvis nie.
20 stycznia 1988 roku Mick wprowadzał The Beatles do Galerii Sław Rock And Rolla w Cleveland w Ohio. Zaczął słowami: Kiedy spotkałem tu dziś rano George'a powiedział mi: Chyba nie zamierzasz powiedzieć czegoś złego o mnie?
Więcej o mowie Micka znajdziecie tutaj,
ja pozwolę sobie zacytować tylko kilka zdań wypowiedzianych przez
wokalistę i lidera The Rolling Stones, pomijając jego wstęp o suszy na
brytyjskim (angielskim) rynku muzycznym, który Amerykanom mógł
zaproponować tylko przeboje Acker Bilka.
Usłyszeliśmy
wtedy, że jest taka grupa w Liverpoolu... Mieli długie włosy,
niechlujne ubrania i kontrakt na płytę oraz numer na listach przebojów z
bluesową partią harmonijki. Nazywał się "Love Me Do". Kiedy usłyszałem
o połączeniu tych wszystkich rzeczy, byłem prawie chory. I trochę
później graliśmy w małym klubie w Richmond, w Londynie, śpiewałem
piosenkę i nagle ich zobaczyłem - stali tam wszyscy przede mną - The
Fab Four - John, Paul, George i Ringo - cztero-głowy potwór. W owym
czasie zawsze wszędzie chodzili w czwórkę.
Mieli
na sobie te piękne, długie skórzane trencze. Naprawdę, dałbym się za
taki ciuch zabić - i pomyślałem sobie wtedy, że muszę mieć to, nawet
jeśli będę musiał nauczyć się pisać piosenki. Potem podarowali nam
napisany przez siebie nasz pierwszy przebój w Anglii - "I Wanna Be Your
Man". Byliśmy im za to, bo to oznaczało dla nas zwrot w Anglii - ale
jednocześni pokazali nam jak w oryginalny sposób można pisać piosenki.
Potem ich sukces w Ameryce otworzył dla nas wiele drzwi i to pomogło
także wszystkim innym z Anglii. Bardzo jestem im za to wdzięczny i
bardzo im za to dziękuję. Jedyną rzeczą, której wagi wtedy nie
doceniałem, jeszcze we wczesnych latach było to, że za każdym razem,
kiedy przyjeżdżałem do Nowego Jorku, ludzie się mnie pytali : „Hej,
czy jesteś Beatle, czy jesteś głupcem?” Ale wiecie, nauczyłem się z tym żyć. Cóż,
przeszliśmy razem przez te trochę dziwne czasy. Było pomiędzy nami we
wczesnych latach coś na kształt rywalizacji, może trochę tarcia, ale zawsze byliśmy przyjaciółmi. I lubię myśleć, że nadal nimi jesteśmy,
ponieważ były to jedne z najlepszych dni w naszym życiu, a ja jestem naprawdę dumny z tego, że mogę wprowadzić ich do Rock and Roll Hall of Fame .
The
Rolling Stonesi znaleźli się w tym samym Rock And Rollowym Muzeum rok
później. Wprowadzającym ich tam byłlider The Who, Pete Townsend.
Sala w Cleveland Hall Of Fame, do którego wprowadzał wcześniej cytowany Jagger, poświęcona Wielkiej Czwórce. |
Beatles and the Stones - cz. 1
Beatles and the Stones - cz. 2
Mój top 25 Stonesów
- Anegdotka w światku muzycznym o Keith Richardsie: Jeśli palisz, to diabeł zabiera ci jeden dzień z twego życia. I... daje go Keithowi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz