Pomimo
braku dwóch wielkich nazwisk, dwóch pierwszych zawodników rankingu ATP
skład obu półfinałów tegorocznego Australian Open to marzenie. Przede
wszystkim powrót - w wielkim stylu - dwóch gigantów tenisa, Rafaela i
Rogera, ale jednocześnie naprawdę znakomity zestaw dwóch par, gdyż mecz
dwóch Szwajcarów, prywatnie przyjaciół, choć z tzw. 'szorstką
przyjaźnią', wracającego do wielkiej formy ex-faceta pięknej Szarapowej,
operującego przepięknym jednoręcznym backhandem Bułgara Grigora
Dimitrova. Wśród czterech półfinalistów tylko Hiszpan operuje przy tym
zagraniu dwoma rękoma. Będą dwa znakomite mecze i jak napisałem
wcześniej na blogu, finał z udziałem Rafy i Rogera były kto wie czy nie
ostatnim Klasykiem tenisa z udziałem tej pary (spotykali się 34 razy, aż
23 razy wygrywał Hiszpan). Nie odważę się obstawić zwycięzców obu
meczu, choć oczywiście jak cały świat chciałbym wiadomo jakiego finału.
Kiedyś bezdyskusyjnie faworytami byliby Helwet i Hiszpan, dzisiaj jest
to sprawą otwartą. Zwłaszcza nie byłbym taki pewien, czy Bułgar nie
wygra całego turnieju, oceniając go bo dotychczasowych meczach (no i
młodym wieku, choć oczywiście z nabytym już przez niego - był już od
dawniej w 1-szej dziesiątce rankingu ATP - doświadczeniem). Podejrzewam,
że oba mecze będą 5-setowe.
Nie mogę nie wspomnieć o szansie - jeszcze bardziej przed turniejem
nieprawdopodobnej niż w przypadku finału Federer i Nadal - na ponowny
finał w kobiecym turnieju pomiędzy siostrami Williams. Serena musi w
półfinale pokonać Chorwatkę Lucic-Baroni, pogromczynię Radwańskiej,
Venus uporać się ze swoją rodczką Vandeweghe. Finał Williams vs Williams
na 90% możliwy. Mniej pewny jest oczywiście udział Venus, bo jak i ona,
tylko rok młodsza 35 letnia Coco Vandeweghe rozgrywają w tym wieku
turniej życia. W każdym razie na pewno turniej wygra Serena, chyba że
będzie trzęsienie ziemie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz