Ku
mojemu zaskoczeniu, bo przegapiłem tą wiadomość, w tym roku, 6 czerwca
zmarł Pierre Brice. Dowiedziałem się o tym dzięki mailowi od brata,
który przesłał mi link w Dniu Zmarłych o znanych osobach, które odeszły w
2015. Wśród nich znajdowało się zdjęcie i nazwisko Pierre'a.
Jedyny
mój wielki, niemuzyczny idol z dzieciństwa, filmowy odtwórca kultowych
filmów z Winnetou. Jako dzieciak szalałem za wszystkimi powieściami
Karola May'a z Winnetou i jego białymi braćmi krwi: Old Shatterhandem
(grał go amerykański aktor Lex Barker) i Old Surehandem (także
Amerykanin, Stewart Granger). O ile stare westerny amerykańskie, te z
Indianami ta się od biedy oglądać (np. 'Jak zdobywano Dziki Zachód'), to
już niemiecko-jugosławiańskie filmy właśnie z Winnetou rażą.
Ale jedno jest niezmienne, piękno Francuza w roli dzielnego wodza Apaczów. Chyba w żadnych filmach o rdzennych mieszkańcach Ameryki Północnej nie przedstawianoich tak pięknie. Plenery filmowe dawnej Jugosławii w niczym nie przypominają Dzikiego Zachodu, oryginalne zwroty 'Mein Fuhrer Winnetou' bawią do łez. Ale dzieciństwo nie pozwalało mi wtedy tego dostrzec (często filmy te były dubbingowane) więc nie słyszało się Indian mówiących po niemiecku. Jego śmierć w 'Winnetou III', jak i na kartach powieści przeżywałem, jakby zmarł mi naprawdę ktoś bliski.Pamiętam też równie smutną wiadomość, gdy ktoś przekazał mi wtedy nieprawdopodobnie smutny news (1973), że zmarł Lex Barker, wspaniały filmowy Old Shatterhand, wcześniej także Tarzan. Raptem w wieku 54 lat. Aktor upadł nagle na ulicy.
Pierre Brice spodobał mi się jeszcze jako dzielny rzymski wódz w filmie, który w Polsce miał tytuł 'Waleczni przeciw rzymskim legionom'. Doskonale pamiętam scenę, gdy król Daków, Decebal, prosząc bogów o deszcz i zwycięstwo, poświęca swego syna, zrzucając go na trzy dzidy. Francuz grał w wielu innych filmach, ale jego bogate mimo wszystko artystyczne życie zdominowała rola Winnetou, czemu dał dowód, wydając swoją biografię pod tytułem "Winnetou i ja".
Garść fotek, każdą znam, z każdą mam jakieś wspomnienia, pamiętam jak je zdobywałem, gdzie wisiały w moim pokoju na macie itd itp. Niektóre kupowałem, niektóre otrzymywałem w prezencie, o niektóre żebrałem. Kto dzieciakowi odmówi. Piękne zdjęcia z filmów z Winnetou przywoziła z Czech matka kolegi. Kolorowe na pocztowych widokówkach. Żegnaj Pierre (6 lutego 1929 - 6 czerwca 2015). Zamierzałem zamieścić tylko kilka fotek ale znalazłem tyle fajnych, które obudziły tyle wspomnień...
Polecam blog: http://gedenkseite-winnetou.blogspot.com/
*******
Bohater mojego dzieciństwa. Marek
OdpowiedzUsuńKtóż nie kochał Winnetou i książek K. May'a ???
OdpowiedzUsuńTo były nasze czasy na filmach WINNETOU się wychowywałem to były wspaniałe filmy
OdpowiedzUsuńTo były nasze czasy na filmach WINNETOU się wychowywałem to były wspaniałe czasy Kazek
OdpowiedzUsuńJestem głębokim fanem Winnetou a mam już57 lat
OdpowiedzUsuńDałbym dużo żeby zobaczyć Winnetou w starym dubingu
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=2bToXJ050XA&t=6s
UsuńZgadza się. Bez dubingu to jakby połowa filmu. Winnetou głos użyczał bodajże Krzysztof Chamiec.
OdpowiedzUsuńOld Shatterhanda podkładał Mariusz Dmichowski. Fajny ten blog.
OdpowiedzUsuńFantastyczny film. Piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńGrał jeszcze Skrzetuskiego we włoskiej adaptacji "Ogniem i mieczem".
OdpowiedzUsuńFilm słaby.