Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

Zapraszam na blog o The Beatles...

 HISTORIA THE BEATLES NA POLSKIM BLOGU!








Eric Griffiths (20)
ERIC GRIFFITHS: Paul był dobry. Wszyscy to widzieliśmy. Był bardzo wartościowy - na wiele sposobów. Nie tylko w muzyce, ale także w relacjach z ludźmi...
kliknij
Jego urok osobisty początkowo drażnił Johna. Chodziliśmy w dół Halewood Drive ćwiczyć w moim domu. Szedłem za Johnem. Inni byli za nami. Nagle John powiedział: Rozwiążmy grupę i założymy ją na nowo, tylko ty i ja. Słyszeliśmy za sobą Paula, rozmawiającego z Petem (Shottonem), tak jakby Pete był jego najlepszym kumplem. John wiedział, że wszyscy byliśmy jego najlepszymi kumplami i nagle Paul próbował dostać się do nas w środek. Nie żeby nas podzielić ale by się z nami zaprzyjaźnić. Jestem przekonany, że tak dokładnie było, ale John uważał, że Paul próbuje przejąć jego rolę w grupie i ją zdominować. Myślę, że niepokoił go fakt, że to może zakłócić równowagę, dynamikę grupy, jak moglibyśmy to dzisiaj nazwać. Powiedziałem mu: „Paul jest dobry. On może wnieść wiele do grupy. Potrzebujemy go”. John nic nie odpowiedział. Potem już nigdy nie wracaliśmy do tego tematu. 
(Eric Griffiths, c/o Hunter Davies, Sunday Times: A Beatle’s boyhood. (March 25th, 2001 - tłumaczenie RK)

Rod Davis (w okularach),  Eric Griffiths (siedzi)  Quarry Bank School Fete, 1955

St. Peter's Church (lipiec 1957): Eric Griffiths, Colin Hanton, Rod Davis, John Lennon, Pete Shotton & Len Garry

Rod Davies (18)
ROD DAVIES: Kiedy pojawił się Paul (w zespole rzecz jasna), wszystko zaczęło stawać się trochę bardziej serio. Ojciec Paula miał swój band, Jim Mac's Band, dlatego Paul był bardziej świadomy możliwości kariery niż my. Dzięki swemu ojcu. Tak więc z pojawieniem się Paula, wszystko zaczęło się stawać bardziej zorganizowane, zdyscyplinowane. Można tak powiedzieć, patrząc na naszą fotografię z lipca 1957, kiedy graliśmy w St. Peter's Church, banda facetów w koszulach, czy z listopada 1957, gdzie John i Paul są w białych marynarkach a reszta ma cienkie, wąskie krawaty. Jak widzisz, wpływ Paula był już widoczny.
Rod Davis (of The Quarrymen), interview w/ Gillian G. Gaar for Goldmine: Before they were Beatles, they were Quarrymen. (November 28th, 2012 -  tłumaczenie RK)
 
Od lewej do prawej  -  Colin Hanton, Paul McCartney, Len Garry, John Lennon, Eric Griffiths. To pierwsze udokumentowane zdjęcie Johna i Paula razem.
 
The Quarrymen 1957 i 1997 (lipiec)
 
Pete i John, Quarry Bank School (1957)
PETE SHOTTON: Paul był jedynym Beatlesem, który rzucił wyzwanie władzy i prymatowi Johna wewnątrz grupy. O ile John mógł być pewien, że łatwiej jest manewrować George'm i Ringo i czuć się jak król na zamku, to Paul jako jedyny, który uważał się za co najmniej jemu równego. John był cały czas podziwiany i szanowany ale jednocześnie frustrował go Paul, w którym jego niezależność, samodyscyplina i wszechstronne umiejętności muzyczne były dostrzegane jako te cechy, których Johnowi brakowało.

   - Pete Shotton, John Lennon: W moim życiu. (1983 tłumaczenie RK)

 
JOHN: Myślałem przez cały czas, co się stanie, jeśli pozwolę mu (Paulowi) do nas dołączyć. Uznałem, że jesli dołączy do nas to będę musiał trzymać go w ryzach.
 Po lewej: Paryż 1964, Mamy nr 1 w Ameryce! Stylizowane zdjęcie The Quarrymen z 1998 roku. Od lewej Colin Hanton, Eric Griffiths, Len Garry, Rod Davies i leżący Pete Shotton.

JOHN: Mieliśmy więc The Quarrymen, z faciami, którzy nazywali się: Eric Griffiths, Pete Shotton – mój najlepszy szkolny kumpel – no i ze mną. Był także gościu imieniem Gary, który teraz jest architektem, i ktoś o imieniu Ivan. Ivan chodził do tej samej szkoły co Paul, którego przyprowadził do nas w dzień, w którym graliśmy w ogrodowym festynie. Cóż, przyszedł Paul i wszystko zaiskrzyło od razu. Byłem wtedy trochę zdenerwowany, bo wciąż miałem starych kumpli, pojawili się nowi jak Paul i George, ale wkrótce wszyscy się ze sobą skumplowali...Czy coś wtedy pisałem ? Cóż, parę rzeczy, naprawdę. Od kiedy opuściłem szkołę, napisałem kilka małych esejów o postaci, którą nazwałem Mały Sam (Small Sam) i parę nietypowych rzeczy o Liverpoolu. Nawet napisałem coś na serio wspólnie z Paulem. To była sztuka, o Jezusie, który się pojawia w czasach obecnych i żyje w slumsach. Nazwaliśmy go Pilchard. Nic z tego nie wyszło, ale staraliśmy się już wtedy napisać wielką sztukę, musical, wspólnie. To były nasze ambicje – mieć sztukę, nasze słowa, nasza muzyka i wystawiana na West Endzie.

John w kraciastej koszuli, siedzi. Naprzeciwko z gitarą na plecach stoi Paul. Tak mogło wyglądać ich pierwsze spotkanie.

PAUL: Wałęsaliśmy się z Ivanem po targach. On zawołał mnie do zespołu za scenę. Zespół przygotowywał się do występu, niektórzy byli lekko podpici... John wyglądał na wkurzonego, śmierdziało od niego piwem... Spodobało mu się jak grałem. Zagrałem mu ‘Twenty Flight Rock', wrażenie na nich zrobiło także to, że znałem słowa... 

Znana, powtarzana pewnie przez Paula setki razy opowieść. Ale ...  Wieczorem  osiemnastego października Paul McCartney przeżył swój debiut sceniczny. Wystąpił z zespołem Quarry Men na zabawie tanecznej Klubu Konserwatywnego w sali New Clubmoor Hall w Liverpoolu. Po występie Paul zagrał i zaśpiewał Johnowi kilka własnych kompozycji. Nie chcąc być gorszym, John, który jak dotąd nie posunął się poza marne próby dopasowania jakichś własnych słów do znanych melodii, również zabrał się do pracy i komponowania własnych piosenek. Paul: John i ja doskonale do siebie pasowaliśmy.
 To wzajemne zapładnianie się pomysłami, wzajemne dopingowanie się tych dwojga ludzi do pracy, ów nieustannie trwający między nimi element współzawodnictwa, to chyba najważniejsza część owego układu, który zadecydował potem o ich powodzeniu. Ale tamtego wieczoru pierwsza piosenka jaką Paul zagrał koledze nosiła tytuł 'I Love My Little Girl'.
PAUL: To pierwsza piosenka, jaką napisałem w życiu. Była strasznie naiwna. Naprawdę nie wiem jak mogłem napisać owe słowa. 
"Częstochowskie" rymy z piosenki typu 'my girl - no curl' oczywiście zostały wyśmiane przez Johna i na przyszłość Paul zawsze pamiętał, że musi uważać na to co pisze, bo jego przyjaciel ma bardzo cięty język. 
PAUL: Ale odkąd poznałem Johna, wszystko się zmieniło. Poszedłem w zupełnie nowym dla mnie kierunku'. Razem pisaliśmy piosenki. Spisywałem je w zeszycie, a nad każdą z nich pisałem: 'Kolejny oryginał: 'Lennona/McCartney'a. Na następnej stronie podobnie. To były tylko słowa i wskazówki co do akordów. Musieliśmy pamiętać melodie ze wskazówkami 'ochów', które stanowiły chórki.  Nie miałem jak tego zapisać. Nie było jeszcze kaset a magnetofon Grundig był stosunkowo za drogi.
JOHN: Paul grał na gitarze, trąbce i pianinie. To nie oznacza, że miał większy talent ale jego wykształcenie muzyczne było lepsze. Ja umiałem grac na harmonijce ustnej i znałem dwa chwyty na gitarę... Paul powiedział mi, że akordy, które gram nie są akordami na gitarę, a jego tata, że nawet nie są prawdziwymi akordami. Nawet na banjo...

Reszta jest historią...  A Star Is Born:) Gigantyczna Gwiazda. CZYTAJ TUTAJ:


 
Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz