reż: Randall Miller
Obsada: Alan Rickman i inni.
O filmie tym chciałem już napisać wcześniej. Ogladałem go na raty przez kilka wieczorów, dzieląc czas na mecze naszych siatkarzy no i inne nie mnie ważne rzeczy.
Gatunek: dramat
albo komedia, dla mnie znakomity film stricte dokumentalny o ... początkach
punk rocka, choć słyszymy komentarz, że nie wszystko w filmie musi być prawdą. Nieważne, nie? Początkowo w klubie mieli występować wykonawcy spod znaku Country, Blue Grass i Bluesa. Dzisiaj to miejsce jest legendarne i dla fanów muzyki obiektem kultu.
Tak naprawdę każdy fan prawdziwego rocka musiał kiedyś słyszeć o
gigantach tego lekko zapomnianego, ale wciąż żyjącego stylu muzycznego. Ale nie
będę opisywał genezy punku, od tego są encyklopedie w tym netowa Wiki.
Chciałbym zachęcić wszystkich do obejrzenia tego stosunkowo nowego filmu, który
bodajże nie zagościł w naszych kinach. Kapitalny Alan Rickman, jako właściciel
nowojorskiego klubu CBGB, Hilly Kristal, w którym debiutowały chyba wszystkie najbardziej
znane kapele punk rocka zza oceanu, poczynając od Television, Blondie (z Debbie
Harry), na Patti Smith, Iggym Popie czy
słynnych The Ramones kończąc. Przypomnę
tylko, że tym roku ( w lipcu) zmarł ich ostatni członek z kwartetu, perkusista
Tommy Ramone. No i nie mogę nawiązać tutaj do moich ukochanych Beatlesów.
Ramones wzięli swoją nazwę od scenicznego pseudonimu Paula McCartney’a w
początkach kariery (Paul Ramone).
Filmowa Debbi Harry i po prawej Iggy Pop. |
Na ekranie widzimy
nawet odwiedzającego klub młodego Lou Reeda ale na mnie robi wrażenie scena gdy
po raz pierwszy na scenie pojawiają się Talking Heads Davide Byrne’a i grają
‘Psycho Killera’, co sprawia, że pamiętam jak dziś ten dzień, kiedy kumpel
zagrał mi z taśmy ten kawałek i jak mnie powalił. Film zrobiony w ciekawy
sposób, ujęcia z komiksowego magazynu ‘Punk’ i jestem przekonany, że w nim –
podobnie jak przypadku ‘300’ czy choćby ‘Sin City’ - kadrowano ujęcia by oddać maksymalnie podobieństwu rysunkom z
tych magazynów. Generalnie film raczej dla koneserów niż dla przeciętnego
widza, choć jeśli popatrzeć na niego tak jak chciał reżyser, czyli z
przymrużeniem oka, może się spodobać każdemu. Dla mnie każdy utwór z filmu to
wspomnienia, jakieś skojarzenia choć fanem punk rocka nie byłem i żyletek nie
nosiłem. Bardziej w swoim czasie poznałem punk brytyjski (Sex Pistols, Damned,
UK Subs,, The Stranglers czy nawet wyrastających z tej ligi The Clash).
Polecam. Wrażenia dodają ostatnie kadry filmu, gdy już w trakcie tzw. listy płac czyli gdy lecą końcowe napisy, kto reżyserował, kto grał, produkował i milion innych funkcji ludzi, któryz pracowali nad danym filmem, wmontowano dokumentalną czołówkę z uroczystości wpisania kapeli Talking Heads do jakże nobilitującej Rock And Rollowej Loży Sław (Hall Of Fame), w którj David Byrne dziękuje Kristalowi, ojcu punk-rocka. Tak więc Hilly, postać autentyczna jest widoczna w tym filmie.
I smaczek na koniec. Swój pierwszy amerykański koncert w USA The Police grali właśnie w klubie CBGB. Widzimy to w ostatniej scenie filmu. ROXANNE! you don’t have to put on the red light, Roxanne’ you don’t have to put on the red light... Na zdjęciu po prawej filmowy Sting.
I smaczek na koniec. Swój pierwszy amerykański koncert w USA The Police grali właśnie w klubie CBGB. Widzimy to w ostatniej scenie filmu. ROXANNE! you don’t have to put on the red light, Roxanne’ you don’t have to put on the red light... Na zdjęciu po prawej filmowy Sting.
_________________________________
Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***
*** TOP Best Songs - EVER ***
BLOG - MIX (FILM, SPORT, KSIĄŻKA)
*** TOP Best Songs - EVER ***
BLOG - MIX (FILM, SPORT, KSIĄŻKA)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz