RAFAEL NADAL – królem Paryża
Po raz 7-dmy zwycięzcą turnieju na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu został Rafa. Pobił tym samym rekord Borga w ilości zwycięstw w tym renomowanym turnieju. Przed turniejem był murowanym faworytem ale tliła we mnie – niewielka, przyznaję – nadzieja, że może Roger się spręży i popsuje szyki Hiszpanowi. Ba, było takie niebezpieczeństwo, że w wyniku wygrania turnieju przez Novaka Djokovica, Serb skompletowałby Wielkiego Szlema, co prawda nie klasycznego czyli wygrane 4 największe turnieje na naszym globie (Australia, Francja, Wielka Brytania, USA) – ale cztery turnieje pod rząd bez rocznego kalendarza (przypominam, miał już na koncie trzy poprzednie). Szwajcar w typowy dla siebie sposób czyli grzecznie odgrażał się, że spróbuje mu to utrudnić w półfinale ale jak to bywa ostatnio, popełniał tyle niewymuszonych błędów, że po prostu żal było patrzeć, że takie piłki psuje uważany za najwybitniejszego gracza w historii zawodnik. Federer wciąż ma instrumenty by wspiąć się znowu na szczyt ale przeszkadza mu jego psychika, nie umie grać z Nadalem, Djokovicem, gdy mu nie wychodzi, gdy widzi, że rywal nie czuje przed nim respektu – uchodzi z niego powietrze. Przy okazji tak sobie myślę, czy to przypadkiem nie koniec zawodników grających backhand jedną ręką. Można oczywiście osiągać niezłe wyniki będąc jednoręcznym „backhandzistą” ale jeśli się chce wygrywać z Nadalem, Novakie, Tsongą itd. - musi być ta technika uderzenia podobnie jak u wymienionych tenisistów dwuręczna. Rafa odbijając wysoki , szalenie podkręcane top-spiny na sprawia zawsze ogromny kłopot Rogerowi, który nie bardzo umie sobie dobrze radzić z wysoko odbijającymi się piłeczkami, Novak poprzez fakt, że uderza dwiema rękoma nie dba o to i może nawet je atakować a nie tylko odbijać.
W dwudniowym finale (przekładanym z powodu deszczu) Hiszpan pokonał Seba i jego zwycięstwo było ani przez chwilę niezagrożone. Runęły więc dwa mity: że Serb jest niepokonany (fenomenalny sezon w ub. roku) oraz to, że Rafa już skończył się jako kandydat na ponowną rakietę numer 1. Odstaje coraz bardziej od czołówki tenisa Szkot Andy Murray (poległ w meczu z Davidem Ferrerem w ćwierćfinale) i chyba to samo może dotyczyć Rogera. Ale niebawem Wimbledon, ulubiona nawierzchnia Szwajcara i chyba ostatnia jego szansa by dołączyć do swoich trofeum jeszcze jeden puchar Wielkiego Szlema (no, jest jeszcze trochę później USA Open z ponownie szybką nawierzchnią jaką Federer lubi) ale przede wszystkim „ponownie” Wimbledon no na tych kortach będzie rozgrywany turniej olimpijski. Będę trzymał kciuki za Rogera ale dodam, że cieszę się również ze zwycięstwa przesympatycznego Rafaela a jego ceremoniał serwowania jest po prostu odlotowy. Nadal nie poprawia już tak często jak kiedyś spodenek w kroku z tyłu ale robi coś innego, wszystko związane z twarzą, zobaczcie to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz