W miarę upływu czasu albumy - muzyka - Phila stawały się coraz nudniejsze, przewidywalne...słabe. Doszło nawet do takiej sytuacji, że prawie nie mogłem spokojnie odsłuchiwać jego płyt, przełączając na następny utwór w trakcie odsłuchania minuty, dwóch poprzedniego. Na albumie "Testify" spodobał mi się tylko i wyłącznie tytułowy i nazwałbym go utworem w dawnym stylu Collinsa, utworem dramatycznym w warstwie melodyjnej, aranżacyjnej - mniej już wnikałem w tekst. Utwór zaśpiewany z werwą i brawurą jaką np. słychać w utworze "Mama" czy "In The Air Tonight". Kończąc - Philowi należy się nadal pełen szacunek. Za to jaką zostawił muzykę z Genesis oraz ta na pierwszych albumach solowych. Także, za to, że niedawno zarzucił swoją twórczość tłumacząc to tym, że jego muzyka się dzisiaj nie sprawdza i Artysta zawiesza (kończy) swoją działalność artystyczną. Słusznie ale zostań Phil z Genesis.
Testify
Testify
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz