Przypominam dzisiaj stary post, z czasów, kiedy tworzyłem swój TOP 200 Wszech-czasów. Z małymi dodatkami.
Album: Animals, 21 stycznia 1977.
Kompozycja: Roger Waters
Producent: Pink Floyd
Wytwórnia: Harvest (UK)
Długość: 11:28
Obsada:
Roger Waters: wokal,chórki, gitara rytmiczna, vocoder, efekty dźwiękowe
David Gilmour: gitary, bas, efekty dźwiękowe (talk box)
Richard Wright: instrumenty klawiszowe
Nick Mason: perkusja, instrumenty perkusyjne
Utwór,
który pokochałem po pierwszym przesłuchaniu albumu. Bardzo trudno było
mi go umieścić na odległym 23 miejscu. Przeglądałem teraz piosenki z
wyższych pozycji. Eh... Wiem, że dla niektórych czytelników mego bloga,
wysoka pozycja tego akurat songu może być zaskoczeniem. Pozornie
monotonna ballada, ale tylko pozornie. W części instrumentalnej, w
której właśnie kolejne części są do siebie bliźniaczo podobne to jeden z
największych atutów tego utworu, bo napięcie tam rośnie z każdą
sekundą. Gdy wydawałoby się, że w tym fragmencie utworu zabrakło na
koniec partii instrumentalnej typowej solówki gitarowej Davida,
spokojnie, poczekajmy do końca. Otrzymujemy ją w finale, i to jaką.
Mistrzostwo świata.
Znakomite
- jakżeby inaczej gitary Gilmoura, który w tym utworze zagrał także na
bez progowym basie. W tym utworze zespół po raz pierwszy wykorzystał
możliwości talk boxu (odgłosy świni). Korzystał z niego także Gilmour.
Waters zagrał na gitarze rytmicznej i podłożył całą ścieżkę wokalną, nie
oddając kolegom nawet śpiewu w budowie chórków.
Utwór
wyjątkowo wydany na promocyjnym singlu, nośniku, którego tak bardzo
zespół z czasem nie cierpiał, choć w całej dyskografii zespołu singli
zebrało się kilkanaście. Ten miał promować ich dziesiąty album
"Animals", nagrany w okresie apogeum punk rocka, gdy muzycy choćby z Sex Pistols nosili koszulki z napisem "I hate Pink Floyd" (Nienawidzę Pink Floyd). Muzycy na przekór wszystkim kontynuowali swoją wielką przygodę rozpoczętą na "Dark Side Of The Moon".
"Świnie (trzy różne)" zostały wydane na tzw. promo singlach w
kilku krajach świata, między innymi w rodzimej Wielkiej Brytanii, ale i
np. także w Brazylii. Po olbrzymich, gigantycznych wręcz sukcesach dwóch
poprzednich albumów ('Dark Side Of The Moon" oraz "Wish You Were
Here"), promocja nowych wydawnictw zespołu była absolutnie zbędna. Cały
świat czekał na ich nowe nagrania, ale Roger Waters szczególnie
zapragnął by zaakcentować ten utwór na małym krążku.
Wg. Rogera tytułowe "świnie" (pigs) reprezentują ludzi na szczycie drabiny społecznej, podczas gdy pozostałe z albumu "Zwierzęta" (Animals): czyli dogs, sheps - psy, owce - to pozostała reszta. Wszystkie teksty na albumie w luźny sposób nawiązują do słynnej książki George'a Orwella, "Farma zwierząt" (Animal Farm). Trzy zwrotki ilustrują tytułowe trzy różne typy ludzi - świń. Ciekawi mnie czy nasz prezydent Duda opisując wszystkich tych - no, dobrze, zacytował kogoś tylko - którzy idą oglądać w kinach "Zieloną Granicę" Agnieszki Holland, znał album angielskiego zespołu.
Basista i współ-lider zespołu rozlicza, krytykuje zresztą wszystkich, co zdarza mu się także do dzisiaj - pamiętamy wszyscy jego niechlubne wypowiedzi o wojnie w Ukrainie i w sumie jawne postawienie się po stronie zbrodniarza, Putina. Tytułowe świnie, trzy różne typy zgodnie z tytułem to mistrzowie manipulacji, mającej na cele pozostawienie ich u szczytu. Na wielkim koncercie w Meksyku (clip) przykładem kogoś takiego muzyk ogłosił Trumpa. W tekście poniżej muzyk tłumaczy sens piosenki, ale jest to wypowiedź archiwalna, bardzo łagodna, nie konfrontacyjna.
Na
pomysł napisania utworu o takiej treści naprowadziła go Mary
Whiteshouse (na zdjęciu, w trzeciej zwrotce pada jej nazwisko),
brytyjska aktywistka, która w swoich przemówieniach, akcjach,
manifestach prowadziła ostrą kampanię moralności, szczególnie krytykując
telewizję i kino za promowanie seksu. Lider Pink Floydu oczywiście nie
pochwalał wyświetlanie na ekranach przemocy i seksu. Waters tak o tym
opowiadał: "Była wszędzie. W telewizji wtrącała się w życie każdego z
nas. Było to bardzo uciążliwe. Próbowała nas wszystkich cofnąć z
powrotem w czasy wiktoriańskie." Tytułowe świnie to właśnie ludzie,
uważający się za autorytety moralne, próbujące narzucać wszystkim wokół
własny, często zaściankowy styl życia. Albumowe owce czy psy, to z kolei
ludzie idący za wszystkim jak posłuszne owce w stadzie, czy agresywni
do granic maksymalnych (zamachowcy czy wręcz mordercy w imię własnych
idei).
Mason, Gilmour, Waters i Wright |
W Ameryce Waters musiał się gęsto tłumaczyć z tekstu utworu, który właśnie poprzez użycie zwrotu 'Whitehouse', Amerykanie uznawali za krytykę aktualnego prezydenta (Geralda Forda). Oczywiście za oceanem nikt o pani Mary nie słyszał. Po latach Waters na koncertach ironicznie dedykuje piosenkę Donaldowi Trumpowi (w clipie na dole wspaniałe wykonanie piosenki w Mexico City). W 2008 roku Waters czynnie się włączył w promowanie elekcji Baracka Obamy (na jego koncertach nadmuchiwana świnka miała nazwisko Obamy, ale muzyk tłumaczył, żeby nie odbierać tego obraźliwie a wprost przeciwnie).
Live, Oakland, 09-05-1977
ROGER WATERS: Niektóre piosenki z albumu "Animals", jak chociażby "Pigs" są w swojej treści nadal bardzo aktualne.
Piosenkę
nigdy nie wykonywał Pink Floyd w składzie bez Watersa. Także w solowych
koncertach David nigdy nie pokusił się o zagranie tej kompozycji. Cóż,
podobnie, jak za życia Lennona, McCartney grał na swoich koncertach
tylko swoje kompozycje. Przeważnie, bo zdarzały się takie, kiedy np.
śpiewał w hołdzie Johnowi "A Day in the Life" w połączeniu z "Give Peace
a Chance", bądź George'owi jego słynne "Something".-
Big man, pig man, ha ha, charade you are
You well heeled big wheel, ha ha, charade you are
And when your hand is on your heart
You're nearly a good laugh
Almost a joker
With your head down in the pig bin
Saying "keep on digging"
Pig stain on your fat chin
What do you hope to find?
When you're down in the pig mine
You're nearly a laugh
You're nearly a laugh
But you're really a cry.
Bus stop rat bag, ha ha, charade you are
You fucked up old hag, ha ha, charade you are
You radiate cold shafts of broken glass
You're nearly a good laugh
Almost worth a quick grin
You like the feel of steel
You're hot stuff with a hat pin
And good fun with a hand gun
You're nearly a laugh
You're nearly a laugh
But you're really a cry.
Hey you Whitehouse, ha ha, charade you are
You house proud town mouse, ha ha, charade you are
You're trying to keep your feelings off the street
You're nearly a real treat
All tight lips and cold feet
And do you feel abused?
...!...!...!
You gotta stem the evil tide
And keep it all on the inside
Mary you're nearly a treat
Mary you're nearly a treat
But you're really a cry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz