Nigdy nie byłem specjalnie fanem fanem ale i w żadnym wypadku wrogiem country. Nie żyję jednak tylko rockiem czy Beatlesami - czego dowodziłem na blogu wielokrotnie. Pamiętam, że kiedyś podobały mi się klasyczne hity gatunku jak westernowa (dla mnie) ballada "Ghost Riders in The Sky" Jonny Casha czy lekko popowa Kenny Rogersa "Ruby, Don't Take Your Love To Town". Od jakiegoś czasu jednak bardzo lubię dzisiejsze country, które zahacza mi o gatunek country-rocka. Myślę, że spokojnie kilka wolnych numerów Smokie z lat 70-tych mogłoby znachodzić swoje miejsca na listach country Billboardu. Nie będę tego wątku rozwijał, bo krótko chciałbym tylko zachęcić tych co obserwują mój blog do poznania muzyki pana nazwiskiem Jon Pardi. Ten 34-letni dżentelmen zauroczył mnie od pierwszego przesłuchania cudownym numerem, "She Ain't In It", choć wcześniej znałem jego "Dirt On My Boots" (oba w clipach). No więc spróbowałem poznać całą jego dyskografię (nie tylko przez Spotify), dokładnie 3 jak dotąd wydane albumy. No i przypadło mi do gustu (lubię barwę głosu Jona, bardzo podobną do głównego głosu duetu Florida Georgai Line) dużo więcej piosenek, do tego stopnia, że zrobiłem sobie z nich małą płytkę CD do auta. Facet bez jakiejś aparycji takiego McGraw (obaj na zdjęciu) ma fajny styl, no i odpowiada mi bardzo wspomniana już barwa głosu. Jak zdążyłem się zorientować jest także współ- kompozytorem większości swoich piosenek, choć niestety ta największe singlowe napisali dla niego inni.
Obie piosenki z clipów, singlowe "She Ain't In It" oraz "Dirt On My Boots" pochodzą z 2017 roku z drugiego albumu artysty, zatytułowanego, "California Sunrise". Bardzo udanego. Platynowego w USA.Hm... Muzyka country w dużych dawkach staje się nudna, to prawda. W zasadzie takie same aranżacje, instrumentarium: gitary akustyczne, steel, czasem mocniejsze, skrzypce, bas i perkusja. Przeważnie bez jakichś przesadnie czy specjalnie zaaranżowanych chórków. Aranżacje nadające się do zagrania na żywo, bo o to chodzi w tej muzyce. Do wspólnego zaśpiewania, zanucenia, zatańczenia. Przy piwie!
Granie w klubach, czasem na większych obiektach. Bez jakichś specjalnych aspiracji czy silenia się na podbój innych list czy fanów. Żałuję, że główne gwiazdy country (jak np. Tim McGraw, wspomniani Florida Georgia Line, Lube Bryan czy inni) raczej nie zawitają do kraju nad Wisłą. Pozostaje więc muzyka. Aha, i jeszcze wrócę do przebojów country. Rzeczywiście odradzam słuchania np. dziesięciu pod rząd przebojów Pardiego (ba, nawet Tima McGraw czy chyba najbardziej rockowego Keitha Urbana), ale wszystkie jego piosenki wplecione w jakąś składankę, gdzieś między hm... Keane, The Clash, Midland z cudnym "Drinking Problem", Florida Georgia Line z "Sittin' Pretty" czy polski Kult urozmaicają ją znakomicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz