Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

SONG FOR TODAY - Johnny Cash - "One" (U2 cover)

Album: American III: Solitary Man, 2000

Cover piosenki U2, 'One", autorstwa wszystkich czterech członków zespołu. O oryginalnej wersji piosenki przeczytacie jeszcze na moim blogu, bo z pewnością każdy, kto czyta mój blog (obserwuje mój top) wie, że piosenka irlandzkiej kapeli musi się na niej znaleźć, a jak dotychczas nie znalazła się tam. Wersję 'Faceta w czerni', wielkiej ikony amerykańskiej muzyki (country, country-bluesa) znam od dawna, dzisiaj uznałem, że to dobry typ na najbliższe dni.

 Johnny nagrał kompozycję U2 w 2000 roku na trzecim albumie z serii 'American Recordings', na trzy lata przed swoją śmiercią i nadając jej sznyt akustycznej ballady country, nie zagubił magii oryginału, choć przede wszystkim pewnie z powodu tekstu, który zawsze brzmi tak donośnie, bez względu kto i jak nagra song. Na albumie, który dotarł aż do 11 miejsca "gorącej setki" Billboardu znalazła się też piosenka 'I Won't Back Down' Toma Petty'ego. 
Na albumach ostatniego 10-lecia życia muzyka znajdujemy mniej jego własnych kompozycji, a różnorodne klasyki muzyki rozrywkowej, nie tylko amerykańskiej.  W 1989 roku Cash nagrał, i wydał na singlu... 'Personal Jesus' Depeche Mode, więc skoro DM to czemu nie U2, prawda?
O Cashu chyba wspominam po raz pierwszy na blogu, ale z pewnością nie ostatni. Tak przy okazji polecam piękny film o tym muzyku, "Walk The Line" z Joaquinem Phoenixem w roli Johnny'ego.  Fascynująca postać, fascynująca muzyka, fascynujące życie.






19. MTW: THE BEATLES - "Let It Be"

Singiel,
Strona B: 'You Know My Name (Look Up The Number)'
Wydany: 6 marca 1970
Nagrywany: 31 stycznia 1969 (Apple Studio), 4 stycznia, 30 stycznia 1969 (EMI Studio)
Producent: george Martin (wersja singlowa), Phil Spector
Długość: 3:50 (singiel), 4:03 (album)
Wytwórnia: Apple



Obsada:
PAUL McCARTNEY: wokal, chórki, fortepian, gitara basowa, marakasy
JOHN LENNON:  chórki
GEORGE HARRISON: chórki, gitara solowa
RINGO STARR: perkusja
BILLY PRESTON: organy, elektryczny fortepian
LINDA McCARTNEY: chórki


Dostępna na:
"Let It Be" 
"1"
"Anthology3"
"Let It Be... Naked"


Przepiękna ballada najwspanialszego zespołu na świecie. Miałem okazję wysłuchać jej na żywo w czasie pamiętnego, pierwszego w Polsce koncertu jej Autora, Sir Paula McCartney'a. Jedna z tych piosenek The Beatles, którą zna chyba każdy. Obok takich numerów Fab Four jak "Hey Jude", "Yesterday", "Something" czy choćby "Twist And Shout". Bezdyskusyjny klasyk muzyki poplularnej XX wieku. Dla mnie dodatkowo wspaniały wyciszacz nastrojowy, z piękną afirmacją życiową "Niech tak będzie".
Na moim blogu poświęconemu TYLKO The Beatles w historii zespołu (jego dyskografii) nie doszedłem jeszcze do momentu ukazania się piosenki (data publicznego wydania utworu - singiel bądź album), która dzisiaj zajmuje 19 miejsce, choć chronologicznie opisałem tam już okres kiedy ona powstała. Historia tego hymnu autorstwa Paula McCartney'a jest arcyciekawa (piosenka powstała w czasie sesji zespołu na początku 1969 roku, które były w całości sfilmowane na cele przyszłego filmu zespołu, tym razem dokumentalnego), tutaj tylko dodam, że piosenka wydana została na singlu gdy nie było już zespołu. Piosenka stała się także tytułowym nagraniem albumu, wydanego także już wtedy kiedy zespół nie istniał (w zmienionej wersji aranżacyjnej, którą Beatlesi,a szczególnie jej twórca czyli McCartney nie zaakceptowali). Song Paula ujrzał światło dzienne oficjalnie dopiero w 2003 roku, gdy dwójka Beatlesów już nie żyła. Firma Beatlesów wydała wtedy album "Let It Be - Naked", w oryginalnych, zespołowych aranżacjach, nie w podrasowanych studyjnie  - tym razem nie przez 'beatlesowskiego' producenta, George'a Martina, przez Phila Spectora. Choć singiel... Nie będę się tutaj rozpisywał, proszę poczekać na jej szczegółowy opis na blogu. W momencie, gdy on powstanie i tutaj w tym tekście zmieni się jego zawartość.
Którą wersję piosenki umieszczam na moim TOPIE? Każdą, choć przez lata przyzwyczaiłem się do tej wydanej w 1970 roku. W clipie wersja piosenki ze studia oraz niżej wersja live twórcy piosenki. 



When I find myself in times of trouble
Mother Mary comes to me
Speaking words of wisdom Let it be

And in my hour of darkness
She is standing right in front of me
Speaking words of wisdom
Let it be

Let it be, let it be, let it be, let it be
Whisper words of wisdom
Let it be

And when the broken-hearted people
Living in the world agree
There will be an answer
Let it be

For though they may be parted there is
Still a chance that they will see
There will be an answer
Let it be

Let it be, let it be, let it be, let it be
Yeah, there will be an answer
Let it be

Let it be, let it be, let it be, let it be
Whisper words of wisdom
Let it be

Let it be, let it be, let it be, let it be
Whisper words of wisdom
Let it be

And when the night is cloudy
There is still a light that shines on me
Shine until tomorrow
Let it be

I wake up to the sound of music
Mother Mary comes to me
Speaking words of wisdom
Let it be

Let it be, let it be, let it be, yeah, let it be
There will be an answer
Let it be

Let it be, let it be, let it be, yeah, let it be
There will be an answer
Let it be

Let it be, let it be, let it be, yeah, let it be
Whisper words of wisdom
Let it be  


AUSTRALIAN OPEN 2019 - od jutra!

14 stycznia rusza 1 lewa tegorocznego Wielkiego Szlema. Australian Open 2019. Bez Agnieszki Radwańskiej, ale z trójką Polaków w singlu. Kamil Majchrzak, Hubert Hurkacz oraz Iga Świątek. W deblu Matkowski ze Słowakiem Klizanem oraz Łukasz Kubot, z powodu kontuzji Mel  tym razem w parze z Argentyńczykiem Zeballosem. 

 ____________________________________________________________

Oczy całego świata są oczywiście zwrócone na Najpopularniejszego Sportowca Świata, wkraczającego w 38 rok życia Rogera. Głównym faworytem bukmacherów jest Serb Novak Djoko, drugim właśnie Szwajcar. W jakiej formie jest 'trójka' (w turnieju i rankingu ATP wciąż jednak nr 2) czyli Rafa Nadal, nikt naprawdę nie wie. No i tenisowy świat jest zelektryzowany informacją, że Andy Murray, chce już w tym roku skończyć z karierą tenisową. Szkot leczący od dwóch lat (pamiętajmy, że jeszcze w 2016 był numerem 1) kontuzję biodra tłumaczy, że po prostu nie ma już sił. Ani ochoty, ani woli. W pierwszej rundzie trafił na będącego w niezłej formie Hiszpana Bautistę , który niedawno pokonał Djokovica. Przegrana Andy'ego już w 1 rundzie - a tak przypuszczalnie się stanie - z  pewnością ułatwi mu decyzję o porzuceniu tenisa. Szkoda. To przecież jeden z "tenisowych Beatlesów" (patrz zdjęcie). Innych faworytów nie widzę. Do formy wciąż nie może dojść Wawrinka. Nishikori i Cilic to chyba najwyżej ćwierć lub półfinały. Chyba, że może wreszcie pokaże jaki ma w sobie olbrzymi potencjał Sascha Zverev. Zobaczymy. Będę z pewnością od czasu do czasu pisał o tym turnieju, choć jego "wadą" jest to, że transmisje są zawsze od późnego wieczora przez całą noc






20. MTW: FRANK SINATRA - "My Way"

Singiel, 1968
Strona B: "Blue Lace"
Album: "My Way"  
Kompozycja: Giles Thibault & Jacques Revaus, ang. słowa: Paul Anka Producent: Sonny Burke
Długość: 4:35
Wytwórnia: Reprise







Dla mnie największy przebój "Błękitnookiego" (Blue-eyed, Baby Blue Eyes - to przydomki bohatera niniejszego postu). Obok jego "New York, New York" absolutny klasyk amerykańskiej, klasycznej muzyki rozrywkowej. Z pewnością znalezienie się tej piosenki na mojej liście All-Time Hits aż tak wysoko, może niektórych czytelników tego bloga zaskoczyć. U fana The Beatles i Pink Floydów Sinatra ???
Cóż, wychowałem się na tej piosence. Gdzieś ją zawsze miałem w głowie, jako pamiątkę z lat dziecięcych, obok filmów z Flipem i Flapem czy filmami z Fredem Astaire. Także westernów czy produkcji Disney'a. Do The Beatles i Pink Floydów dorastałem. I co ciekawe, gdy Frank nagrał swój największy hit, kariera The Beatles powoli się kończyła. Myślę, że w 1968 roku wszyscy wiedzieli, że dni Fab Four są policzone. I warto bym tutaj dodał, że Frank Sinatra był pierwszym muzykiem, na punkcie którego. może nie było aż takiego szaleństwa jak w czasach Beatlemanii, czy wcześniej szaleństwie za Elvisem, ale po raz pierwszy odnotowywano aż tak zbiorowe uwielbienie, łącznie z mokrymi majteczkami, pozostawianymi przez kobiety po koncertach. Wcześniej podobnym uwielbieniem całej Ameryki, szczególnie wśród kobiet, cieszył się chyba tylko Rudolf Valentino, gwiazda niemego kina. 
I mam tutaj na myśli naprawdę takie szaleństwo, może w okrojonej skali, dopasowanej do swoich czasów, jakie widzimy na kronikach Beatlemanii, Elvisomanii czy nawet zbiorowego bzika młodych ludzi na punkcie Michaela Jacksona. Frank był tym pierwszym, który posiadł rząd dusz kobiecej, choć nie tylko, Ameryki. I nieważne, że popularność podobno zdobył, czy raczej na nowo odzyskał, jak to zasugerowano w pierwszej części filmu "Godfather" (Ojciec chrzestny), dzięki wsparciu mafii i udziałowi w filmie "From Here To Eternity" (Stąd do wieczności), kolejnym moim ulubionym filmie (książce też) z lat młodzieńczych.


Sinatra,  prawie od samego początku kariery zaliczał się do grona panteonu megagwiazd, nazywanego przeze mnie na własny użytek jako "Gwiazdy z Las Vegas". Czyli bardzo eleganckich, bogatych, w smokingach, frakach, zapełniających ogromne sale koncertowe, zawsze śpiewających z orkiestrą. Zawsze otoczonych wianuszkiem pięknych kobiet, z kilkoma żonami na koncie, często filmami z Hollywood. Do Olimpu Gwiazd, który skradł wracającego z wojska Presley'a, którego już nigdy nie oddał. John Lennon miał powiedzieć wtedy, że Elvisowi w wojsku "wyrwano jaja". I Elvis początkowo znakomicie się odnalazł w tym towarzystwie, koncertując, występując w TV obok Sinatry, czy innych tego typu gwiazd, jak choćby Dean Martin czy Sammy Davis Junior. Sinatra potrafił w tym świecie przeżyć wspaniałe życie, pełne romansów, ślubów, rozwodów, wzlotów i niewielkich upadków, bo zawsze będącym na szczycie. Jak skończył Elvis, wiemy wszyscy.


  Sinatra zbył znakomitym odtwórcą piosenek, podobnie jak wspomniany Elvis. Nie zanotowali obaj żadnego przeboju napisanego czy skomponowanego przez siebie. Zresztą Takie były czasy, gdzie komponowali inni, zawodowi twórcy piosenek. Ten schemat dopiero złamali John Lennon i Paul McCartney, czyli The Beatles, śpiewający własne przeboje. Omawiana dzisiaj piosenka nie wyszła jednak spod pióra zawodowców na Tin Pan Alley czy z innego miejsca Ameryki. To piosenka napisana przez parę Francuzów, wymienionych w stopce, w 1967 roku, zaśpiewana przez znanego wówczas piosenkarza, Claude'a Francois: "Comme d'habitude" (Jak zwykle). Oryginał w clipie powyżej. I słuchając go z pewnością dojdziecie do takiego samego przekonania co ja, że dopiero Frank dał tej piosence siłę, choć nie tylko. Piosenka jest oczywiście wspaniale zaśpiewana, dobrze, bo nie rewelacyjnie zaaranżowana (Don Costa), ale jak dla mnie - może podobnie jest z niedawno zamieszczonym przebojem Dona McLeana, "American Pie" - o geniuszu, epickości tej piosenki decyduje jej tekst, napisany zresztą przez średniej klasy piosenkarza czy poety muzycznego, gwiazdki lat 50-60, Paula Anki,  Tak, tak, tego samego od "Diana", swojego największego, choć nie jedynego, przeboju z 1957 roku. Paul Anka  usłyszał piosenkę w czasie swoich wakacji we Francji.Wielki, dramatyczny, naprawdę epicki tekst o przemijaniu. Wydaje mi się, że gdy przeczytacie moje tłumaczenie (trochę się postarałem i nie słowo w słowo), to zrozumiecie, co mam na myśli.Dodam tylko, że tekst francuski opowiadał o kryzysach uczuciowych śpiewającego, nie tak dramatycznych jak w wersji angielskiej, ale z pewnością  'rozliczeniowy' tekst francuski mógł być podpowiedzią dla Paula Anki, w którą stronę zmierzać z własnym.
Bo piosenkę Sinatry zacząłem doceniać właśnie dużo później, gdy w którejś audycji, bodajże Wojciech Mann, opowiedział o niej. A w owym czasie straciłem w rodzinie kogoś bardzo bliskiego i ta piosenka jakoś tak została ze mną na zawsze, w tamtym okresie pełnym bólu. Zwrot "My Way" jest bardzo szerokim zwrotem. Sam tytuł może oznaczać: "Moje życie na moich warunkach", "Mój sposób życia", "Moja recepta na życie", gdyż głównym wersem, przebijającym się z piosenki jest ten "I did it my way" - robiłem (postępowałem)  to po swojemu, robiłem to na mój własny sposób, żyłem według własnych zasad.  
Nie wiem na ile to jest prawda, ale co ciekawe, Sinatra miał nienawidzić piosenki, która przecież stała się jego wizytówką. Kiedyś opisał ją jako "huczna pop piosenka Paula Anki, która stała się prawie hymnem narodowym". Córka muzyka, Tina wspominała w 200o roku (dwa lata po śmierci ojca), że ojciec uważał piosenkę za "samograja" oraz w swoim tekście, za zbyt pobłażliwą wobec głównego bohatera. Ale miała przylec do niego jak guma do żucia do podeszwy buta, więc nie umiał się jej pozbyć. Sinatrze także miały się nie podobać banalne rymy napisane przez Ankę: losing/amusing, curtain/certain.
Wydaje się, że Sinatra, jak mało kto, rzeczywiście może traktować tekst piosenki jak swoją autobiografię, stąd zawsze ogromny aplauz i wzruszenie na widowni, gdy piosenkarz zaczynał ją śpiewać. Znacie piękną piosenkę "Dear Prudence" Johna Lennona i The Beatles ? Poświęcona Prudence Farrow, z którą Beatlesi na początku roku 1968 medytowali przez kilkanascie tygodni w Indiach. Prudence to siostra Mii Farrow, gwiazdy filmu "Rosemary's Baby" Romana Polańskiego. Jednej z żon Franka Sinatry.
W Stanach Zjednoczonych, w roku, w którym się ukazała, piosenka nie zdobyła szczególnej popularności, bo tylko 27 miejsce na liście Billboardu, za to bardzo podobała się w Wielkiej Brytanii, pojawiający się na listach przebojów kilka razy w okresie 1970-1976. Brak komercyjnego sukcesu w 1968 takiej piosenki jak ta nie powinien dziwić. Królowali jak zawsze The Beatles z 'Białym Albumem', wciąż trwała epoka dzieci-kwiatów, Scotta McKenziego i jego "San Francisco". Czemu w Zjednoczonym Królestwie tak? Bo zawsze Europa, w tym UK zapatrzona była w mit gwiazd z Hollywood i tego wszystkiego, co symbolizował Sinatra.

Frank Sinatra i druga z jego ośmiu żon, wielka gwiazda Hollywood, Ava Gardner. Z jej utratą podobno nigdy się nie pogodził. 

W Wielkiej Brytanii piosenka Sinatry to dzisiaj najczęściej wykorzystywany utwór w ceremoniach ... pogrzebowych. Pod koniec swojego życia (w 1977)  dodał piosenkę do swojego repertuaru scenicznego Elvis, a dwa lata później, na kilka miesięcy przed swoją tragiczną śmierci tragiczna postać punk -rocka,  basista Sex Pistols, legendarny Sid Vicious.


And now, the end is near
And so I face the final curtain
My friend, I'll say it clear
I'll state my case, of which I'm certain
I've lived a life that's full
I traveled each and every highway
And more, much more than this, I did it my way

Regrets, I've had a few
But then again, too few to mention
I did what I had to do and saw it through without exemption
I planned each charted course, each careful step along the byway
And more, much more than this, I did it my way

Yes, there were times, I'm sure you knew
When I bit off more than I could chew
But through it all, when there was doubt
I ate it up and spit it out
I faced it all and I stood tall and did it my way

I've loved, I've laughed and cried
I've had my fill, my share of losing
And now, as tears subside, I find it all so amusing
To think I did all that
And may I say, not in a shy way
Oh, no, oh, no, not me, I did it my way

For what is a man, what has he got?
If not himself, then he has naught
To say the things he truly feels and not the words of one who kneels
The record shows I took the blows and did it my way

1968. George Harrison wraz z Patti Boyd (parze towarzyszy Mal Evans) odwiedzają Franka w siedzibie Reprise Records, która wydała album i singla "My Way". Rok później Sinatra określił piosenkę George'a "Something" z albumu "Abbey Road" mianem najpiękniejszej piosenki miłosnej XX wieku.


____
 
Teraz,gdy koniec już blisko 
 W obliczu opadającej, finalnej kurtyny
Mój przyjacielu, powiem Ci to wprost
 

Wyjawię jasno, to czego jestem pewien.
Przeżyłem czerpiąc z życia ile się dało,
Przemierzając wszystkie możliwe autostrady,
I jeszcze więcej. lecz  co najważniejsze
Zrobiłem to po swojemu

Miałem kilka powodów do skruchy
Może więcej, zbyt dużo  by je wszystkie wspominać
Robiłem to  co musiałem robić
I doprowadzałem wszystko bez wyjątku do końca,
Starannie planując wyznaczone sobie cele,
Każdy nawet ostrożny krok na skróty
I co najważniejsze
Zrobiłem to po swojemu

Tak, bywały chwile,o których z pewnością wiedziałeś
W których może byłem zbyt zachłanny
Ale zawsze wtedy, gdy tylko naszły mnie wątpliwości
Rozsądek zwyciężał i rezygnowałem
Stawałem twarzą w twarz, bo miałem odwagę
by robić to po swojemu

Kochałem, śmiałem się i płakałem
Miałem swój udział we wszystkich stratach
Lecz dziś, gdy łzy obeschły
Wszystko to wydaje mi się zabawne
Bo myślę sobie, że wszystko to zrobiłem
I mogę wyznać to bez wstydu w stylu "Och nie, to nie ja,"
Bo żyłem tak jak ja chciałem

Bo kim jest człowiek, cóż w nim takiego jest?
Bo jeśli nie jest on sobą, jest przecież niczym
Jeśli nie mówi tego co naprawdę czuje,
Nie słowa klęczącego na kolanach
Cóż, widać,że dostawałem też w życiu lanie, 
Ale wszystko odbywało się na moich warunkach...

Tak, robiłem zawsze wszystko "my way"

To była "moja droga"...

21. MTW: PINK FLOYD - "Comfortably Numb"

Singiel, 1980
Strona B: "Hey You"
Album: "The Wall"
Wydany: 23 czerwca 1980 (US)
Kompozycja: David Gilmour, Roger Waters
Producent: Bob Ezrin, David Gilmour, Roger Waters
Długość: 6:23, 3:59
Wytwórnia: Harvest

Obsada:
Roger Waters: wokal, gitara basowa
David Gilmour: wokal, gitary elektryczne, gitara basowa, gitara akustyczna, gitara (steel), syntezator Prophet-5

Nick Mason: perkusja
Richard Wright: instrumenty klawiszowe

Michael Kamen: aranżacja orkiestrowa
Lee Ritenour: gitara akustyczna 
 


Kolejne na moim topie arcydzieło Pink Floydów z albumu The Wall, głównie autorstwa Davida Gilmoura (Waters napisał tekst, spinający się z całym koncept albumem). Jedna z trzech na albumie, pod którą podpisali się obaj.
Najdłuższa także piosenka na wspomnianym albumie i jak dla mnie jedna z najbardziej epickich kompozycji zespołu, Kiedyś przeczytałem na jakimś zagranicznym forum, że o samym gitarowym solo Davida, wieńczącym song można by pisać i pisać, lub po prostu zamilknąć i słuchać, słuchać... Dodałbym, że takich solo gitarowych David ma na swoim koncie mnóstwo. Przeważnie w repertuarze sztandarowej kapeli. Jeśli uważasz się za fana rocka i nie masz przy słuchaniu w tej piosence sól gitarowych dreszczy na plecach, to może warto byś zrewidował o sobie tą opinię. Niezależnie od gustów, guścików muzycznych, to piosenka, przy której reagują wszyscy podobnie, wiedząc, że słuchają czegoś wyjątkowego. 
Nie przypominam sobie żadnej piosenki Davida wydanej tylko pod swoim nazwiskiem, która miałaby takie genialne solo gitarowe wgniatające w fotel, jakie mamy w dzisiaj opisywanej piosence. Oczywiście mam na myśli oba sola gitarowe, choć oczywiście wspomniane wyżej finalne jest tym, które zapamiętujemy najdłużej. W studiu solo te zostało połączone z kilku różnych, które ćwiczył gitarzysta. 
GILMOUR: Solo te powstawało bardzo szybko. Wszedłem do studia i zagrałem po kolei 5-6. Potem poszło normalną procedurą. Przesłuchiwałem kolejno każde i zaznaczałem, które bity są dobre, które złe... Tu krzyżyk, tam kreska. To nie było takie trudne, jak się może wydawać. Znajdowałem odpowiednie fragmenty, z których jeden miał przeskoczyć w drugi. Na koniec jak widać wszystko zagrało.
Pojawia się ono w prawie każdym rankingu na najlepsze gitarowe solo w muzyce rockowej (w niektórych zestawach jest numerem 1).
W 2004 roku wg., rankingu magazynu 'Rolling Stone' '500 Greatest Songs of All Time' utwór zajął 31 miejsce. Ciekawostką może być fakt, że w 2005 roku, na koncercie Live 8, zespół wykonał piosenkę w oryginalnym składzie na koniec swojego 4-piosenkowego seta. I jest to ostatnie wykonanie na żywo jakiejkolwiek piosenki Pink Floyd w pełnym oryginalnym składzie: Waters-Gilmour-Mason-Wright. Clip poniżej.


Demo Gilmoura

Gilmour wspomina, że piosenkę miał gotową dużo wcześniej (powstałą z myślą o swoim solowym albumie), zanim powstawał album 'The Wall', ale bez słów. W swoim pierwotnym zamiarze tekst miał być mocniejszy, niż ten który ostatecznie się zawarł w songu. Gdy gitarzysta przyniósł go na sesję do 'The Wall' inicjatywę przejął oczywiście drugi lider zespołu. Waters napisał tekst do muzyki kolegi jako kolejne własne autobiograficzne rozliczanie się z samym sobą, choć tutaj akurat (tłumaczenie na dole), nie miało ono aż takiego ciężkiego wymiaru traumy z dzieciństwa czy młodości jak w innych numerach z albumu. Okazuje się, że Roger zawsze miał tremy przed koncertami, cierpiał i by uniknąć stresu (bólu?) wstrzykiwał  sobie w żołądek środki uspokajające. Stąd zapewne zwrot: This is not how I am/ I have become comfortably numb (To nie jest tak, że taki jestem, stałem się po prostu wygodnie odrętwiały).  Waters innym razem podwał także inne wyjaśnienia tekstu utworu. Choroba wątroby o czym nie wiedział, czy to, że jako dzieciak często miewał gorączki, w których odlatywał jakby pod wpływem lekarstw (piosenka absolutnie nie jest o narkotykach). Stan ten pojawiał się później w życiu dorosłym, niezależnie od tego czy występował na scenie czy nie. Waters prostował także domysły, że stan opisywany w piosence w żadnym wypadku nie dotyczy młodzieżowych masturbacji. W filmie 'The Wall' piosenka ilustruje moment, w którym bohater filmu 'Pink', grany przez Boba Geldoffa niejako traci rozum i wpada w stan osłupienia, katatonii, zanim przekształci się w faszystę.
Podobno obaj liderzy Pink Floyd bardzo kłócili się o ostateczny kształt piosenki. Gilmour wolał bardziej nieczyste brzmienie utworu, Waters odwrotnie.
GILMOUR: Toczyliśmy okropną walkę o "Comfortably Numb" przez wieki. Jak szaleńcy. W piosence są jakby dwie części, jaśniejsza, śpiewam ją ja oraz ciemniejsza, zaczynająca się od 'Hello...', którą śpiewa Roger... Napisałem ją na mój album w 1978 roku. Była gotowa, ale potem musiałem trochę w niej zmienić, ponieważ Roger koniecznie chciał dodać do tekstu wers 'I have become comfortably numb'.
 Demo 2

Producent Bob Ezrin: Moja praca polegała na mediacji pomiędzy dwiema dominującymi osobowościami. Walczyłem przy tym albumie o wprowadzenie orkiestry. To był wielki problem w kontekście „Comfortably Numb”. Davidowi marzyło się oszczędniejsze brzmienie, Roger był po mojej stronie. Ostatecznie ten utwór stał się owocem naszej autentycznej współpracy: to muzyka Davida, słowa Rogera i moje partie orkiestrowe. 
Szkoda tylko, że ogromne ego ou muzyków (zwłaszcza Watersa) uniemożliwiły im dalszą współpracę na lata. Dla mnie "The Wall"jest tak naprawdę ostatnim wielkim albumem kapeli, a płyty zespołu już Watersa to jednak nie ta sama liga co 'Dark Side", "Animals", "Wish You..." czy właśnie słynna "The Wall". Niemniej ścierające się dwie wizje muzyków na omawianym dzisiaj utwór zaowocowały kompromisem w postaci jednego z najpiękniejszych wspólnej ich dzieł. Krytycy i biografowie zespołu wyrażali często opinie, że w odróżnieniu, od Lennona i McCartney'a, których wielkie kompozycje powstawały oddzielnie od współpracy z partnerem, tak największe przeboje Pink Floyd rodziły się wtedy, gdy Waters i Gilmour łączyli ze sobą siły. Gilmour żartował po latach, że 'Comfortably Numb' to jednak dowód, na to, że i Watersa czasem dawało się przekonać do nie swojego pomysłu.


"Comfortably Numb" to ostatnia wspólnie stworzona piosenka przez Davida i Rogera. Patrząc na powyższe zdjęcie dwóch liderów drugiego po The Beatles mojego ukochanego zespołu, zawsze żałuję, że nie doszło do zrobienia takiej fotki, już bardzo dojrzałych Paula McCartney'a z Johnem Lennonem. Przez przeklęty 8 grudnia 1980, ale to już inna historia.

   
 Trasa Pink Floyd 'Pulse' - oczywiście już bez Rogera

 Roger Waters solo - z Eddie Vedderem z Pearl Jam

W sieci gdzieś - nie pamiętam już gdzie - znalazłem znakomite tłumaczenie utworu. Lepiej bym tekstu nie przełożył, więc pozwolicie, że je przytoczę po oryginale Watersa.

 ****

 Hello,
Is there anybody in there?
Just nod if you can hear me
Is there anyone home?

Come on
Now
I hear you're feeling down
I can ease your pain
Get you on your feet again

Relax
I'll need some information first
Just the basic facts
Can you show me where it hurts?

There is no pain you are receding
A distant ship's smoke on the horizon
You are only coming through in waves
Your lips move
But I can't hear what you're saying

When I was a child I had a fever
My hands felt just like
Two balloons
Now I've got that feeling once again
I can't explain
You would not understand
This is not how I am

I... Have become comfortably numb

O. K.
Just a little pin prick
There'll be no more aaaaaaaah!
But you may feel a little sick

Can you stand up?
I do believe it's working
Good
That'll keep you going through the show
Come on
It's time to go

There is no pain you are receding
A distant ship's smoke on the horizon
You are only coming through in waves
Your lips move
But I can't hear what you're saying

When I was a child
I caught a fleeting glimpse
Out of the corner of my eye

I turned to look but it was gone
I cannot put my finger on it now
The child is grown
The dream is gone
I... Have become comfortably numb
Hello?
Jest tam kto?
Po prostu skiń głową, jeśli mnie słyszysz
Czy ktoś jest w domu?

Podobno fatalnie się czujesz,
Ale mogę złagodzić Twój ból
I znów postawić Cię na nogi,
Odpręż się
Najpierw potrzebuję kilku informacji,
Same podstawowe fakty
Możesz pokazać, gdzie Cię boli?
                                                            No dalej, teraz

Zniknął gdzieś ból, a Ty się wycofujesz
Odległy statek, dym na horyzoncie
Nadchodzisz tak, jak fale
Twoje usta się ruszają, a ja nie słyszę, co mówisz
Będąc dzieciakiem miałem gorączkę
Moje ręce wydawały się być dwoma balonami,
A teraz czuję się tak samo
Tego nie da się wyjaśnić i tak byś nie zrozumiał,
Nie tak się mam,
Stałem się przyjemnie odrętwiały.

Okej,
Jedna mała dziura
Nie będzie ich więcej,
Ale możesz czuć się trochę zniesmaczony,
Czy możesz wstać?
Wierzę, że to działa. Dobrze więc,
To pomoże Ci jakoś przetrwać to przedstawienie,
No, dalej, pora już się zbierać.

Zniknął gdzieś ból, a Ty się wycofujesz
Odległy statek, dym na horyzoncie
Nadchodzisz tak, jak fale
Twoje usta się ruszają, a ja nie słyszę, co mówisz

Gdy byłem dzieckiem
Kątem oka dojrzałem przelotny błysk
Chciałem się temu przyjrzeć ale umknęło
Jest już poza moim zasięgiem
Dzieciak dorósł
Sem przeminął
A ja znowu popadłem w przyjemne odrętwienie