Album: MTV Unplugged: Live at Roundhouse, London
Wydany: 25 maja 2018 (CD, DVD)
Wytwórnia: 14th Floor
Obsada:
Simon Neil - wokal, gitary, fortepian
James Johnston - gitara basowa, chórki
Ben Johnston - perkusja
dodatkowo:
Susie Blanfield - wiolonczela
Carl Lewis, Dave White, Joachim Dewulf - dodatkowi muzycy
many of horror - unplugged
wersja studyjna
Nie przepadam za akustycznymi koncertami. Szczególnie tymi wydawanymi na płytach, bo na żywo widziałem (i słuchałem) ich mnóstwo i jakoś to uszło. Stacja MTV w połowie lat 90-tych zaczęła promować serię koncertów znanych gwiazd pod tytułem "Unplugged", czyli "Niepodłączonych", w domyśle więc akustycznych. I w serii tej wystąpił Eric Clapton, którego koncert z tej serii stał się wielkim przebojem stacji a także jednym z najlepiej sprzedających się albumów w dorobku Erica. Dla mnie bardzo przeciętnym, gdyś 'Layla', największy hit z tego albumu, odarta ze swojego słynnego gitarowego riffu, przestała być tym słynnym numerem. O wiele bardziej podobał mi się drugi wielki przebój tej serii, koncert Nirvany, którego największym przebojem okazał się nie żaden hit zespołu w aranżacji akustycznej, a cover piosenki Davida Bowie, 'The Man Who Sold The World". Niespecjalnie ujął mnie takim koncertem nawet sam Paul McCartney, co już powinno wszystko wyjaśniać. Atakowany od niedawna przez Youtube i przez mailing (cena zapisu do wszystkich ciekawszych portali muzycznych na świecie itd), nie mogłem nie zauważyć sporej kampanii, jaka towarzyszy ciągle wydanemu niedawno albumowi lubianej przeze mnie szkockiej grupy Biffy Clyro właśnie pod szyldem 'MTV Unplugged".
Po zdobyciu albumu, obejrzeniu kilku fragmentów w sieci doszedłem do wniosku. Album mogę określić tylko jednym wyrazem: kapitalny!!! Słucham go do soboty i wsiąkam w niego coraz bardziej. Znane przeboje rockowego przecież - i dającego czasem mocno czadu - zespołu nie tylko nie tracą, a wręcz zyskują na urodzie w wersji akustycznej, ale jednocześnie pozwalają się odkrywać jakby na nowo i przy okazji zainteresować wersją oryginalną. Nie ma tutaj jakiś specjalnie wielkich, światowych przebojów. Kapela takich nie miała. Ale każdy numer jest interesujący, przy czym muszę podkreślić, że główną siłą albumu jest jego cała zawartość. Kilkanaście piosenkę, które warto słuchać pod rząd, tak jakbyśmy siedzieli razem na widowni, wśród wspaniałej scenerii, z Neilem i braćmi Johnston. Czekam na wersję dvd.
1. "The Captain"
2. "Biblical"
3. "Re-arrange"
4. "Drop It"
5. "Black Chandelier"
6. "Folding Stars"
7. "Different Kind Of Love"
8. "Mountains"
9. "God Only Knows" (cover Beach Boys)
10. "Opposite"
11. "Small Wishes"
12. "Bubbles"
13. "Medicine"
14. "Many Of Horror"
15. "Machines"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz