Singiel, 1978
Strona B: Deafinitely
Album: David Gilmour
Kompozycja: Ken Baker
Długość: 5:08
Producent: David Gilmour
Piosenkę i post dedykuję mojemu Przyjacielowi: CZARNEMU.
Rick Wills — gitara basowa, chórki (znany z Foreigner)
Willie Wilson — perkusja, instrumenty perkusyjne
Willie Wilson — perkusja, instrumenty perkusyjne
Carlena Williams – chórki
Debbie Doss – chórki
Shirley Roden – chórki
Debbie Doss – chórki
Shirley Roden – chórki
Piękny utwór, klimat ukochanych Pink Floydów, ulubiony głos spośród Floydów, ulubiona, niepowatrzalna w muzyce rockowej gitara plus bardzo pinfloydowskie, darksidemoonowskie chórki (co ciekawe, tak na marginesie, Pink Floyd nie mają w swojej dyskografii ani jednego utworu z klasycznymi zespołowymi harmoniami czyli chórkami, w ich przypadku męskimi). Dave Gilmour.
Gigantyczny sukces macierzystego zespołu pozwolił mu w 1978 roku nagrać swój pierwszy solowy album. Pink Floydzi stali wtedy pod ścianą. Ostry atak na wszystkich frontach punk rocka (wokalista Sex Pistols, Johnny Rotten występował w koszulce z napisem 'I hate Pink Floyd' - nienawidzę Pink Floyd), ostra krytyka rocka progresywnego, któremu zarzucano monotonność, rutynę, brak rozwoju. No i kto wie, czy nie najważniejszy dla Davida powód nagrania albumu solo; spore problemy wewnątrz zespołu, zwłaszcza między nim a Rogerem Watersem (Waters miał już spory z pozostałą dwójką zespołu a zwłaszcza z Wrightem). Identyczne odczucia co Dave musiał mieć także wspomniany Rick Wright,
gdyż prawie w tym samym czasie co album Gilmoura (25 maja 1978) ukazał się jego album "Wet Dream". Waters zanurzony był w tym czasie w swoim mrocznym okresie wymyślania pomnikowego "The Wall".
DAVID GILMOUR o albumie: To był kompromis, mimo pracy w grupie. Wielu ludzi ma tendencję do trzymania się w grupie i mówienia, że żyją dla grupy. I na początku tego potrzebowałeś. Ale później potrzebujesz innych rzeczy... Zaczynasz dostrzegać coś innego, zwracać na coś innego, co nie zawsze pasowało do tego co robiłeś przedtem... Ten album był dla mnie bardzo ważny, pod kątem określenia szacunku do samego siebie. Na początku nie uważałem, żebym miał na tyle duże nazwisko by udźwignęło ciężar solowego albumu. Będąc tak długo w grupie czułem się już trochę klaustrofobiczne. Potrzebowałem wyjść mocno z cienia Pink Floyd... Mimo ogromnych obaw musiałem nagrać coś, pod czym mogłem się podpisać sam, ja, David Gilmour... Popularność Floydów wtedy bardzo ciążyła. Kochano nas i nienawidzono... Był to dość trudny okres w zespole i musiałem spróbować wyjść z cienia Pink Floyd.
Pierwszy album Gilmoura okazał się umiarkowanym ale jednak sukcesem. choć dzisiaj z perspektywy lat i Legendy Pink Floyd można go uznać za raczej niewielki. 17 miejsce w rodzimej Brytanii oraz 29 w Ameryce. W USA Złota Płyta a więc całkiem nieźle, bo artysta raczej nie oczekiwał sukcesów. Podkreślano, że przy całej swej próbie uzyskania różnorodności artystycznej na płycie czuć jednak ducha Pink Floyd, co wcale nie było zarzutem. "Nad albumem gitarzysty Pink Floyd unosi się duch macierzystego zespołu, bez szkody dla albumu!".
Album promował tylko jeden singiel, właśnie "There's No Way Out of Here", obca kompozycja, Kena Bakera, gitarzysty, wokalisty zapomnianego już dzisiaj angielskiego zespołu Unicorn.
Otóż w 1976 roku Gilmour produkował po raz kolejny album mało znanego angielskiego zespołu Unicorn, "Too Many Crooks", bandu założonego już 1963 roku przed dwóch szkolnych kolegów ze szkoły w Surrey, Kena Bakera (gitara, wokal) oraz Pata Martina (gitara basowa, wokal, na dolnym zdjęciu z Gilmourem). Dave wspomagał także starszych, jakby nie było, od siebie muzyków także na gitarze, stał się menadżerem trasy zespołu po Wielkiej Brytanii.
Płyty Unicornu w wersji winylowej prawie nieosiągalne, można już dzisiaj zdobyć, w wersji zremasterowanej, gdyż ukazały się na CD ale dopiero w 2009 roku (razem z innymi albumami Unicornu, "Blue Pine Trees z 1974 "One More Tomorrow" z 1977, oba także produkcji Davida Gilmoura). Album "Too Many Crooks", z którego pochodzi piękne "There's No Way Out of Here" nagrywany był w londyńskim Olypmic Studio, miksowane zaś w słynnym 'Air Studios' dawnego producenta The Beatles, George'a Martina.
Także inne albumy zespołu były produkowane przez członka Pink Floydów. Kompozycja Kena Bakera i wykonanie jej przez Unicorn musiały się mu bardzo spodobać bo już nagrał swoją wersję (zresztą bardzo podobną do oryginału) dwa lata później na swoim albumie.
Pat Martin z Unicornu wspomina: Właściwie to nagraliśmy ją ("There's No Way Out of Here") w nocy, kiedy David nie mógł pojawić się w studiu. Kiedy kilka dni później usłyszał jej taki szorstki, twardy miks. Zadzwonił do mnie stwierdził, że to bardzo dobra piosenka oraz, że to jak dotąd nasze najlepsze wykonanie piosenki na album. Kilka dni później powiedział, że nagra ją kiedyś na swoim pierwszym albumie solowym... Rick (Wills) skopiował w całości moją linię basu w wersji Davida... David prosił Kena (Bakera) by napisał mu kilka tekstów na jego płytę, ale Ken, który potrafi pisać tylko o swoich doświadczeniach, musiał odmówić. Wszyscy uważaliśmy wtedy, że był szalony. David poprosił zamiast tego Roy'a Harpera.
Gigantyczny sukces macierzystego zespołu pozwolił mu w 1978 roku nagrać swój pierwszy solowy album. Pink Floydzi stali wtedy pod ścianą. Ostry atak na wszystkich frontach punk rocka (wokalista Sex Pistols, Johnny Rotten występował w koszulce z napisem 'I hate Pink Floyd' - nienawidzę Pink Floyd), ostra krytyka rocka progresywnego, któremu zarzucano monotonność, rutynę, brak rozwoju. No i kto wie, czy nie najważniejszy dla Davida powód nagrania albumu solo; spore problemy wewnątrz zespołu, zwłaszcza między nim a Rogerem Watersem (Waters miał już spory z pozostałą dwójką zespołu a zwłaszcza z Wrightem). Identyczne odczucia co Dave musiał mieć także wspomniany Rick Wright,
gdyż prawie w tym samym czasie co album Gilmoura (25 maja 1978) ukazał się jego album "Wet Dream". Waters zanurzony był w tym czasie w swoim mrocznym okresie wymyślania pomnikowego "The Wall".
DAVID GILMOUR o albumie: To był kompromis, mimo pracy w grupie. Wielu ludzi ma tendencję do trzymania się w grupie i mówienia, że żyją dla grupy. I na początku tego potrzebowałeś. Ale później potrzebujesz innych rzeczy... Zaczynasz dostrzegać coś innego, zwracać na coś innego, co nie zawsze pasowało do tego co robiłeś przedtem... Ten album był dla mnie bardzo ważny, pod kątem określenia szacunku do samego siebie. Na początku nie uważałem, żebym miał na tyle duże nazwisko by udźwignęło ciężar solowego albumu. Będąc tak długo w grupie czułem się już trochę klaustrofobiczne. Potrzebowałem wyjść mocno z cienia Pink Floyd... Mimo ogromnych obaw musiałem nagrać coś, pod czym mogłem się podpisać sam, ja, David Gilmour... Popularność Floydów wtedy bardzo ciążyła. Kochano nas i nienawidzono... Był to dość trudny okres w zespole i musiałem spróbować wyjść z cienia Pink Floyd.
Pierwszy album Gilmoura okazał się umiarkowanym ale jednak sukcesem. choć dzisiaj z perspektywy lat i Legendy Pink Floyd można go uznać za raczej niewielki. 17 miejsce w rodzimej Brytanii oraz 29 w Ameryce. W USA Złota Płyta a więc całkiem nieźle, bo artysta raczej nie oczekiwał sukcesów. Podkreślano, że przy całej swej próbie uzyskania różnorodności artystycznej na płycie czuć jednak ducha Pink Floyd, co wcale nie było zarzutem. "Nad albumem gitarzysty Pink Floyd unosi się duch macierzystego zespołu, bez szkody dla albumu!".
Album promował tylko jeden singiel, właśnie "There's No Way Out of Here", obca kompozycja, Kena Bakera, gitarzysty, wokalisty zapomnianego już dzisiaj angielskiego zespołu Unicorn.
David Gilmour i muzycy Unicorn, kompozytor omawianej piosenki Ken Baker i Kevin Smith |
Unicorn |
Płyty Unicornu w wersji winylowej prawie nieosiągalne, można już dzisiaj zdobyć, w wersji zremasterowanej, gdyż ukazały się na CD ale dopiero w 2009 roku (razem z innymi albumami Unicornu, "Blue Pine Trees z 1974 "One More Tomorrow" z 1977, oba także produkcji Davida Gilmoura). Album "Too Many Crooks", z którego pochodzi piękne "There's No Way Out of Here" nagrywany był w londyńskim Olypmic Studio, miksowane zaś w słynnym 'Air Studios' dawnego producenta The Beatles, George'a Martina.
Także inne albumy zespołu były produkowane przez członka Pink Floydów. Kompozycja Kena Bakera i wykonanie jej przez Unicorn musiały się mu bardzo spodobać bo już nagrał swoją wersję (zresztą bardzo podobną do oryginału) dwa lata później na swoim albumie.
Ciekawostką jest, że w czasie końcowych sesji do tego albumu, Gilmour wymyślił linię melodyczną, riffy do nowego utworu. Dwaj nagrywający z nim muzycy Rick Wills (w przyszłości przedstawi Davidowi Kate Bush) oraz Willie Wilson odjechali już do domów, więc David odstawił utwór na półkę. Za jakiś czas nagra go już razem z trójką Floydów pod nazwą, "Comfortably Numb" na albumie "The Wall".
Dwójka muzyków, z którą Dave nagrał album nie była mu obca. Pierwszą przed Pink Floydami grupą Gilmoura byli Bullit, w której grali także Wilson i Wills, stąd muzyk zaprosił ich do kolejnej muzycznej współpracy, tym razem przy swoim pierwszym solowym albumie. Dwójka ta była także w jeszcze jednym zespole z Gilmourem, w Jokers Wild. Jak wiemy, kłopoty Syda Barretta spowodowały poszukiwanie przez Watersa nowego gitarzysty. Gilmour dostrzegł potencjał w popularnych już wtedy Pink Floyd, gdy on wciąż miotał się anonimowo na lokalnych studenckich scenach. Wybór był oczywisty.
Dwójka muzyków, z którą Dave nagrał album nie była mu obca. Pierwszą przed Pink Floydami grupą Gilmoura byli Bullit, w której grali także Wilson i Wills, stąd muzyk zaprosił ich do kolejnej muzycznej współpracy, tym razem przy swoim pierwszym solowym albumie. Dwójka ta była także w jeszcze jednym zespole z Gilmourem, w Jokers Wild. Jak wiemy, kłopoty Syda Barretta spowodowały poszukiwanie przez Watersa nowego gitarzysty. Gilmour dostrzegł potencjał w popularnych już wtedy Pink Floyd, gdy on wciąż miotał się anonimowo na lokalnych studenckich scenach. Wybór był oczywisty.
W 2004 roku roku amerykański zespół grający ciężkiego rocka nagrał własną wersję piosenki. Powstała całkiem interesująca wersja mimo, że zespół całkowicie pozbył się z oryginalnej wersji refrenu. Oceńcie sami.
I jeszcze jeden cover. Nagrali ją folkowy muzyk Sam Beam, używający scenicznego nicku Iron & Wine oraz Bed Bridwell, lider bardzo cenionego przez piszącego te słowa zespołu Band of Horses, również grającego spokojnego soft rocka. Umieścili piosenkę na swoim bodajże jedynym jak dotąd albumie "Sing it To My Mouth", na którym znalazły się tylko covery. W przypadku "There's No Way Out" jako cover zespołu Unicorn. Wersja bardzo spokojna, bardzo różniąca się od poprzedniej. Przy okazji przygotowywania tego postu trafiłem na ten album i bardzo mi się spodobał. Spokojne wersje przeróżnych piosenek, w tym np. Sade czy J.J. Cale'a bardziej folkowe niż w stylu klasycznych ballad country ballad.
_______________________________
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
There was no promise made
The part you played
The chance you took
There are no boundaries set The time and yet
You waste it still
So it slips through your hands
Like grains of sand
You watch it go
There's no time to be lost
You'll pay the cost
So get it right
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
There never was there an answer
There an answer
Not without listening
Without seeing
There are no answers here
When you look out
You don't see in
There was no promise made
The part you played
The chance you took
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
There never was there an answer
There an answer
Not without listening
Without seeing
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
There was no promise made
The part you played
The chance you took
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
There are no answers here
When you look out
You don't see in
There's no way out of here
When you come in
You're in for good
Dzięki Przyjacielu za tak piękny prezent. Od kilku miesięcy śledzę Twój blog i edukuję się dzięki temu muzycznie jednocześnie wspominając wspólne nasze "studiowanie" we Wrocławiu. Było to może i dawno - nie jestem już czarny - ale bardzo często wracam myślami do tamtych trudnych ale jakże wspaniałych lat. I paczki Przyjaciół, którą tworzyliśmy. I Piotra, którego już nie ma.
OdpowiedzUsuń