To żartobliwy tytuł kolejnego posta, odnotowującego kolejny wielki tytuł Serba. Wygrana w Madrycie 8 maja 2016 to wygranie przedostatniego turnieju ATP-1000 w tym roku na kortach ziemnych i przed daniem głównym tych rozgrywek czyli Wielkim Szlemem na paryskich kortach Rolana Garrosa, jest jedynym chyba poważnym faworytem. Oglądając półfinał i finał Djokovica, kolejno z Japończykiem Kei Nishikorim oraz Szkotem Andy Murray'em, ani przez chwilę nie wątpiłem w jego przegraną, choć sytuacje w obu meczach czasem były dramatyczne (zwłaszcza w finale, gdy Murray mógł wyrównać na 5:5).
Serb po prostu gra wtedy swój najlepszy tenis, im bardziej sytuacja na korcie jest napięta, zawsze w najważniejszych momentach wspina na się na szczyty swych możliwości i pokazuje dlaczego od kilku lat jest numerem 1. Przez przegraną w madryckim finale, Andy Murray (w tej chwili mimo wszystko jedyny gracz, który może pokonać w jakimś meczu Serba) spadł na pozycję nr 3, choć ma identyczną ilość punktów co Szwajcar Roger, który dzięki swoim osiągnięciom w Wielkich Szlemach itd jest teraz numerem 2. I nie wiem czy zdarzyła się wcześniej taka sytuacja, która teraz ma miejsce, że numer 1 ma dwa razy więcej zdobytych punktów niż razem numer 2 i 3. Dominacja Serba niespotykana i to w jakim stylu!!!
W poniedziałek rusza kolejny turniej nie mączce, także rangi 1000, tym razem w przepięknych realiach kortów rzymskich (korty otoczone są starorzymskim rzeźbami).
W odróżnieniu od obsady madryckiej, tutaj już zagra Roger Federer i wszyscy są ciekawi w jakiej jest formie. Nadal... W Madrycie zagrał nieźle, sam gracz opowiadał po przegranym półfinale z Murray'em, że generalnie jest zadowolony ze swojej obecnej formy (pamiętajmy, że Hiszpan wciąż 'wraca' do formy), ale w finale z pewnością stawiłby słabszy opór Serbowi.
Nadal wciąż oczywiście może wygrać w Paryżu (każdy może, nawet Stan Wawrinka jeśli zagra kolejny mecz życia a nie będzie szybko odpadał z graczami notowanymi dużo niżej, co zdarza mu się ostatnio bardzo często,co oczywiście nie przystoi graczowi tej klasy, aktualnemu numerowi nr 4), ale szczerze w to wątpię i przewiduję identyczną obsadę rzymskiego finału jak w Madrycie.
Tegoroczne turnieje udowodniły, że tak naprawdę liczy się nadal tylko Wielka Czwórka: Djokovic, z pewnością Federer, Murray, oczywiście Rafa Nadal i ... zdecydowanie Kei Nishikori. Poza nią można liczyć tylko na epizodyczne super występy (wygraną turnieju) Wawrinki i nic więcej. Berdych, Ferrer, Tsonga, Cilic czy Raonić to tylko 'druga liga' Pierwszej Dziesiątki rankingu ATP.
Na fotkach prócz Novaka rozradowany Murray oraz wymowne zdjęcia Japończyka Kei'a i Rafy. Jak zagra w Rzymie ten gracz z fotki niżej? Bez względu na to czy Szwajcar jest w formie czy nie, to wciąż najbardziej przykuwający uwagę swoją medialnością sportowiec świata (odpowiada na pytania w języku mu zadanym a Roger jest poliglotą, nie dukającym po angielsku jak Ronaldo, czy Messi).
Ciekawy artykuł, "Dlaczego Federer nie wygra już żadnego turnieju Wielkiego Szlema",(z którym niestety ale zdecydowanie się zgadzam) znajdziecie pod adresem: link
Ciekawy artykuł, "Dlaczego Federer nie wygra już żadnego turnieju Wielkiego Szlema",(z którym niestety ale zdecydowanie się zgadzam) znajdziecie pod adresem: link
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz