Rzeczywiście zespół przeszedł już dawno metamorfozę, przekraczając granice oddzielające rock od popu. Porównajcie 'Queen Of China' i np. 'Yellow' czy 'In My Place'. Nowemu albumowi zdecydowanie bliżej a może tylko bliżej do poprzedniego niż do pierwszych albumów zespołu. Ten sam skład zespołu ale na nowej płycie prawie nie usłyszałem nigdzie wyrazistej gitary Jonny'ego Bucklanda. Skoro we wspomnianym singlu mogła wystąpić Rihanna to czemu ma nie być na nowej płycie Beyonce? Dzisiaj wszystko się pozmieniało i jest możliwe. Skoro nawet Paul McCartney nagrywa z Rihanną i Westem to czemu Coldplay nie miałby angażować gwiazd R'n'B ? Ale to nie zarzut. Coldplay podbił już świat rockowy, publiczność popową, rozwija się, próbuje wchodzić w nowe trendy niespecjalnie zdradzając jednak swego oblicza i raczej robi to udanie. Ok, niebawem recenzja ale muszę oswoić się z albumem. A teledysk? Robi wrażenie i pokazuje, że Coldplay to najwyższa półka także w clipach. Ciekawostka ? Na albumie śpiewa także Gwyneth Paltrow, ex-żona lidera.
Przeczytaj to! Apel ukraińskiego żołnierza do Amerykanów.
-
Wiem, że blog mój czyta wielu Amerykanów, jeżyk polski nie przeszkadza,
translator Google nieźle dzisiaj tłumaczy moje teksty. Chciałbym by
niektórzy...
1 dzień temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz