Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

20.07.1973 - ŚMIERĆ BRUCE'A LEE



1
2
To już 40 lat. Tego dnia i jak się okazało 6 dni przed premierą swego największego przeboju kasowego, „Enter the Dragon”(Wejście Smoka) zmarł Bruce Lee. Dzisiaj filmy z Lee mniej ruszają, robią mniejsze wrażenie niż np. realistyczne walki w np. takim serialu „Spartacus” . Na filmach z Bruce'em i wszystkich tego filmach z tego okresu i ok. 20-30 lat potem walki 1 na wielu wyglądają zawsze tak samo. Gromada napastników otaczająca naszego bohatera atakuje na zmianę, tak by nasz bohater mógł się wyrobić, najpierw ten , potem ten, nie daj Bóg trzech czterech naraz... Ale ok, ten post to nie czepianie się filmów z Bruce', a wprost przeciwnie. Czytając dzisiaj notkę o zbliżającej się rocznicy śmierci tego amerykańskiego Chińczyka (lub na odwrót) cofnąłem się w czasie... W połowie lat 70-tych dostał się w moje ręce piękny, duży plakat (poster) Bruce'a Lee z niemieckiego „Bravo”, tygodnika niemieckiego, wtedy marzenie każdego nastolatka w Polsce, ze względu na przepiękne zdjęcia gwiazd muzyki (i kina). Bruce trzymał w dłoni nunchaku, rozebrany do pasa prezentował swoją nieskazitelną muskulaturę. Nie dam głowy ale ten plakat to fotka 1 lub 2. Ale wtedy nie wiedziałem kto to, ot fajny plakat i nie pamiętam co z nim zrobiłem. W owym czasie wolałem plakaty Slade, Sweet, ba! sprzedałem nawet koledze ze szkoły piękny plakat The Beatles (dojrzewałem wtedy dość długo w swej miłości do Fab4). W czasie studiów , w stanie wojennym film trafił do kin i pamiętam swój pierwszy raz. Nie jestem, nie byłem fanem wschodnich sztuk walki ale wtedy wyszedłem z kina jak pijany. Bruce swoją charyzmą, wyglądem, swoimi umiejętnościami w sztuce walki zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Przede wszystkim po raz pierwszy dostrzegłem w nim, w przedstawicieli rasy żółtej przystojniaka w  typowo zachodnim stylu. Rozpoznawalny, z atrakcyjną twarzą, nie zlewającą się z każdą inną ze skośnymi oczami.


Później jak większość Polaków zaliczyłem ten film 5-6 razy ? Znając każdy kadr filmu na pamięć, oglądałem to z zachwytem i to chyba jedyny film tego typu,który zrobił na mnie takie wrażenie. Tylko ze e względu na udział w nim Lee - klasyk dzisiaj, ale przecież tak naprawdę to film klasy B. I film dający się oglądać dzisiaj tylko dla tego niesamowitego aktora. Do Polski wtedy przyszła z Zachodu cała Leemania, szereg historii o jego tajemniczej śmierci itd. To już całkiem inna historia. „Wejście Smoka” jest jedynym filmem Bruce Lee w stylu zachodnim, z amerykańskimi gwiazdami (co prawda 2-go sortu jak John Saxon), z niewielkimi elementami erotyki, humoru. Wszystkie jego wcześniejsze, nawet ten gdzie adwersarzem jego jest Chuck Norris (słynny pojedynek w rzymskim Collosseum) to płytkie, byle jakie filmidła, które się ogląda tylko ze względu dna Bruce'a, który tak naprawdę to dobrze wypada tylko w swoim ostatnim filmie. Rok czy dwa później na seansach video (prywatny magnetowid, akademiki, prywatne pokazy) prócz pornusów, „Mad Maxa” królowały tylko filmy z Bruce Lee. Eh, to były czasy...










































*** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***
MIX BLOGOWY - POSŁUCHAJ TEGO!

BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz