Wczoraj wieczorem, 
padnięty po zamknięciu sezonu narciarskiego – Szklarska Poręba – włączyłem 
Trójkę i wysłuchałem koncertu Raya Wilsona, z okazji jego 20 letniej pracy oraz 
wydania swojej nowej płyty „Chasing Rainbows” oraz nowego wydawnictwa na CD/DVD 
„20 Years And More”, które ma się ukazać pod koniec bieżącego roku. Koncert - 
niestety nie cały, tylko godzinę w Trójce – był znakomity. Ray w znakomitej 
formie, kokietujący zgromadzoną publiczność wysublimowanymi żartami, 
zapowiedziami, wszystkie na bardzo wysokim, nazwałbym to luzacko -dżentelmeńskim 
poziomie no i przede wszystkim wokalnie. W ciągu tej godziny, którą miałem 
przyjemność usłyszeć Ray śpiewał swoje solowe kompozycje ale oczywistym było, że 
nie mogło się obyć bez klasyków zespołu, którego Ray jest fanem od dziecka, i w 
którym miał okazję także występować jako solista. Nie pamiętam, od której minuty 
słuchałem koncertu, przypuszczalnie słyszałem jego ostatnie – na antenie! - 40 
minut, ale „załapałem się” na „Carpet Crawlers”, song,jak to Ray zapowiedział z 
tzw.”Peter Gabriel Time”, ze znakomitym wtedy gitarzystą Stevem Hackettem, 
„That's All” z ciekawym saksofonem oraz nagłe, niezapowiedziane „No Son Of 
Mine”. Będę poszukiwał nowej płyty Raya i jak tylko zdobędę płytę i ją poznam, 
napiszę tutaj na blogu. 
      *** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów *** 
TOP Best Songs - ever
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
TOP Best Songs - ever
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
 
 

 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz