Hiszpańskie tytuły w poniedziałek: Król wrócił ! Habemus Rafa. Tak określały hiszpańskie gazety Rafę, po jego triumfie w
Indian Wells, piątym, najważniejszym turnieju tenisowym (przypuszczalnie kiedyś Piątym Szlemie),
który zakończył się w niedzielę. Szczerze przyznam zaskoczył mnie w tym turnieju kilka razy.
Pierwszy raz, gdy okazało się, ze pokonał Rogera Federera. Wydawało mi się, że Szwajcar pokona
nieogranego wciąż po ponad półrocznej przerwie Hiszpana. Ale fatum Rogera, Rafa nadal jest. Drugim
razem w tym turnieju zaskoczył mnie Rafa gdy wygrał, mimo przeciętnej gry z dobrze grającym w tym turnieju
Czechem Berdychem.To była zdaje się 13-ta porażka Thomasa z Rafaelem, więc tym bardziej
przekleństwem Czecha jest Hiszpan, niż to jest w przypadku Szwajcara. Trzeci raz to wygrana turnieju i
pokonanie w finale Argentyńczyka Del Potro, w którym widziałem zwycięzcę meczu, a po 1 secie 6:4 dla niego i 3:1
w drugim, bylem tego niemal pewny.Ale Rafa wrócił takim jakim kocha go świat, niespecjalnie finezyjny
technik i gracz ale niepokonany i niesamowicie waleczny, walczący do upadłego gracz. Czapki z
głów.
*** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***
TOP Best Songs - ever
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz