Kolejna porcja coverów. Teraz naprawdę widzę, że to bardzo ciekawa seria i rad byłbym czytając Wasze jakieś komentarze. Na maila dostaję sporo z zagranicy ale są po angielsku więc nie będę ich cytował ale są miłe, czasem ktoś pisze, że nic a nic nie rozumie o czym piszę w blogu ale czytelne są dla niego zestawienia topów, linki, poznaje nowe piosenki, dodam, że ciągle dostaję ciepłe listy obcojęzyczne z podziękowaniami za Republikę. Ok, do dzieła i kolejna dziesiątka.Cudowny song Boba Dylana z tak pięknym poetycko - jakżeby inaczej u Boba - tekstem i po raz któryś cover jest ładniej zaśpiewany niż oryginał. U Byrdsów twórczość Dylana była podstawowym źródłem materiału muzycznego i dzieki Bogu nie psuli go ale odsłaniali możliwości i pięknu jakie tkwiło zawsze w songach Pana Zimmermana. Świetna wersja piosenki Jimmy Cliffa w wykonaniu nie byle kogo bo samego Bossa. Przyznam się, że nie znałem tej piosenki w żadnej wersji i od wczoraj za mną chodzi. Eddie Cochran - przedbeatlesowski przystojniak, wreszcie na blogu. Wersja The Who taka sobie niestety. Fats Domino kojarzył mi się zawsze z tą właśnie piosenką - klasykiem rocka and rolla, bardzo się zdziwiłem widząc, że to piosenka aż sprzed wojny.
Bruce "Boss" Springsteen |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz