20. MASSACHUSSETTS
Singiel: 1967
Album: Horizontal
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 2:23"
19. TO LOVE SOMEBODY
Singiel: 1967
Album: Horizontal
Kompozycja: Barry & Robin Gibb, 2:23"
18. EMOTIONS
Album: Their Greatest Hits, 2001
Kompozycja: Barry & Robin Gibb, 1978, 3:38"
17. TRAGEDY
Singiel: 1978
Album: Spirits Having Flown
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 4:55"
Wielki światowy przebój, numer 1 wszedzie na świecie, w tym USA i UK. BeeGees-mania. Miał także znaleźć się w ścieżce dźwiękowej filmu z Travoltą. Pamiętam, że gdy pierwszy raz usłyszałem go w radiu (oczywiście Trójka, szkoda, że jej już nie ma), to nie znając tytułu wydawało mi się, że Barry śpiewa "traaakiiiliiii", coś w tym stylu, żadne fonetyczne "Tradżedy". :) Eh, angielski średnio kulał wtedy, choć z reszty refrenu powinienem się był domyśleć faktycznego słowa. Kompozycja trójki braci, choć wiemy, że tak jak między sobą uzgodnili, największy wpływ na kształ utworu mieli Barry i Robin, stąd Maurice, mimo kolejności literek alfabetu jest na trzeciej pozycji. Niesnaski z pierwszej połowy lat 70-tych z powodu konfliktu Barry'ego oraz Robina o pozycję frontmana grupy minęły i należy się z tego cieszyć. Robin wrócił w 1975 roku, w studiu producent (pisałem o tym) namówił braci do śpiewania falsetem i dzięki temu Bee Gees przetransformowali się zmieniając całkowicie swój styl. Bo nie ma co ukrywać, większość piosenek Bee Gees sprzed ich okresu disco brzmiała identycznie, podobne aranżacje orkiestrowe, chórki. Bee Gees w zasadzie byli grupą wokalną, w ktorej śpiewali wszyscy, grał Maurice, czasem, Barry i dobierany skład muzyków potrzebnych w studiu, ale przede wszystkim na koncerty. Nie będę porównywał ich twórczości z The Beatles, u których różnorodność była wpisana w ich DNA dzięki trzem różnym wielkim osobowościom muzycznym, Paulowi, Johnowi, także George'owi. Bee Gees skupili się na twórczości wspólnej i koniec. "Tragedy" jest takikm efektem ich wspólnej pracy, jeśli jakieś piosenki dyskotekowe można nazwać dziełami, to takz pewnością jest "Tragedy" i jeszcze większość piosenek z tego topu do miejsca nr 1. 1975-1979 to okres niesamowitej wprost weny twórczej braci. "Tragedy", "More Than A Woman" oraz "Shadow Dancing" (numer 1 Andy'ego) - te trzy niesamowite piosenki powstały tego samego dnia, kiedy bracia mieli wolne popołudnie w trakcie pracy na planie filmu "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band". Muszę tutaj wyrazić słowa pochwały dla Robina, że w tym okresie schował dumę, przekonał swoje ego i pozwolił, by we wszystkich największych dyskotekowych przebojach Bee Gees śpiewał tylko Barry, obaj bliźniacy wspomagali go w chórkach falsetowych, nie domagał się oddzielnych partii wokalnych dla siebie. Fani na całym świecie czekali na typowe dla tego okresu nagrania zespołu, w których numerem 1 był Barry. Zarabiali miliony, po co to zmieniać? Jedna piosenka, najsłabsza na albumie "Spirits Having Flown", z którego pochodzi "Tragedy" to numer Robina. "Z irytującym vibratto" jako określał głos Robina Elton John.
16. MORE THAN A WOMAN
Singiel: 1978
Album: Saturday Night Fever
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 3:15"
Kiedy powstała wspomniałem przy piosence "Tragedy". Urocza ballada zespołu, która co ciekawe, pomimo ogromnej popularności filmu "Saturday Night Fever", w którym się znalazała (dwa razy, w wersji braci Gibb oraz soulowej grupy Tavares, na listach UK, w ojczyźnie muzyków nr 7, w USA poza listą) nie zawojowała list przebojów. Mogło być tak, że fani mieli już w domu album zespołu, ale to tłumaczenie nie działa, gdyż dwa następne single zespołu z filmu, znajdujące się przecież na wspomnianym soundtracku, "Staying Alive" oraz "Night Fever" były numerami 1. Może publiczność wciąż chodziła na film i "dojrzewała"? Piosenka ta to ciekawy przypadek ze względu na te wspomniane dwa wykonania. Dlaczego ta a nie inna? Nie ma co ukrywać, z pięciu "wielkich" hitów z tego filmu jest najsłabsza (lepsza jednak od "Jive Talking"). Ale ilu wykonawców chciałoby mieć wtedy takie słabe numery. Numer, przy którym John tańczy romantyczny taniec, w którym dostrzegamy początek przemiany jego bohatera, kontynuowanej w dalszej części filmu, do której ilustracją jest druga ballada z tego filmu, "How Deep Is Your Love". Pisałem już kiedyś tutaj na blogu, także w tym topie, o moje fascynacji filmem, Travoltą, piosenką "You Should Be Dancing", zespołem. To mój okres matury, studiów, przepiękny okres, stąd taki a nie inny sentyment do tanecznych piosenek zespołu. Musicie to Autorowi tego bloga wybaczyć. Nie przypominam sobie, bym wtedy specjalnie interesował się Beatlesami, choć wiedziałem, że grupa z Liverpoolu to najwyższa muzyczna półka, do której Bee Geesom jednak daleko.
Królowie disco - BARRY, ROBIN i MAURICE
Night Fever i More Than A Woman - One Night Only, Las Vegas
15. FUNNY (BE TENDER WITH MY LOVE)
Singiel: 1976
Album: Main Curse
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 4:06"
Pierwszy album z nowym logo, umownie nazywanym dyskotekowym, choć dzisiaj jest już związany z zespołem na stałe. Kto pamięta ich logo z lat 60? "Fanny" to trzeci singiel z albumu z miejscem nr 12 w Ameryce, po "Jive Talking" (w USA nr 1) oraz "Nights on Broadway" (7). Krótko, przepiękna miłosna ballada z takimi harmoniami falsetowymi muzycznymi - jakżeby inaczej - które uniemożliwiały zaśpiewanie jej na koncertach. Bee Gees sporo mieli takich utworów, ale w końcu musieli przecież śpiewać jakieś swoje falsetowe przeboje, na ten nie odważyli się. Na "Fanny" (podobno tak miała na imię sprzątaczka i gospodyni braci) i jeszcze kilka innych nie było szans. Podobno Quincy Jones, słynny producent Michaela Jacksona określił piosenkę jako jedną ze swoich ulubionych piosenek R&B wszech-czasów. Imponujące.
14. IRRESISTIBLE FORCE
Album: Still Waters, 1997
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 4:36"
12. THIS IS WHERE I CAME IN
Singiel: 2001
Album: This Is Where I Came In
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 4:56"
Singiel: 1987
Album: E.S.P.
Kompozycja: Barry, Robin & Maurice Gibb, 4:01"
Ponownie, po osmiu latach, numer 1 w UK i pod koniec setki za oceanem. Spory hit na całym świecie, ale nie w Ameryce. Doskonale pamiętam jego pierwszą emisję w naszej telewizji. Bodajże w Radiokurierze o 17, czy może to był już wtedy Teleexpres. Niebawem miałem pierwszy magnetowid i to był też jeden z pierwszych nagranych na nim clipów (bodajże emitowany w całości w Videotece Krzyszyofa Szewczyka, na marginesie okropnego przentera). Stąd bardzo duży sentyment do tego utworu, choć coś takiego wiąże mnie z każdym prawie numerem na tym topie. "You Win Again" to bracia w bardzo dobrej formie. Wokalnej, bez falsetów. Dobry popowy numer z mocno zaakcentowaną perkusją (ku zaskoczeniu zespół wykorzystał tutaj automat perkusyjny, który zaprogramował oczywiście Maurice, główny aranżer zespołu), nagraną w garażu, co zdaniem wytwórni zagłuszało całą aranżację nagrania, ale bracia postawili na swoim i zostawili ten "pomysł" w oryginale.
Poprzednie posty z tym TOP:
TOP 40-31
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz