Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

10. MTW: QUEEN - "Bohemian Rhapsody"

Singiel, 31 października 1975
Strona B: I'm In Love With My Car
Album: A Night At The Opera
Kompozycja: Freddie Mercury
Producent: Roy Thomas Baker, Queen
Wytwórnia: EMI
Długość: 5:55



Obsada:
Freddie Mercury: główny wokal, nakładki wokalne, fortepian, harmonie (średnie tony)
Brian May: gitara, harmonie (niskie tony)
Roger Taylor: perkusja, timpani, instrumenty perkusyjne, harmonie (wysokie tony)
John Deacon: gitara basowa 


Freddie, 1975
Trudno mi sobie wyobrazić czytelnika mego bloga, który nie obejrzał w minionym roku film pod tytułem "Bohemian Rhapsody", poświęcony zespołowi Queen i jego wokaliście, Freddiemu Mercuremu, w którym pięknie wyeksponowano powstanie opisywanej dzisiaj piosenki. Pięknej ballady rockowej. Z elementami pop opery, strukturą rozbudowaną na kilka części, tekstem na serio i stricte pastiszowym oraz popisami wokalnymi i aranżacyjnymi całego zespołu. Choć powyższe moje zdanie nie jest do końca prawdziwe. Mam na myśli same powstanie utworu, bo sam proces nagrywania, przekonywania producentów i wytwórni do wydania "takiego" singla w filmie się znalazło. Nie bardzo wiemy jak w umyśle Freddiego powstawała "Rapsodia". Skąd pomysł na podział utworu na kilka części, skąd wzięły się fragmenty quasi-operowe. Widz nie znający historii zespołu może się tylko domyślać. Mamy tam przecież pewne sygnały: Queen może sobie na taki utwór pozwolić, Queen jest inny i nie zważa na schematy. No i znamy skalę głosu wokalisty stąd może jego chęć pokazania swoich wokalnych możliwości. Bo czy Freddie tak uwielbiał opery i operetki możemy się z filmu tylko domyślać. Warto tutaj podkreślić, że z trójki żyjących  muzyków Queenu w jego produkcję zaangażowani byli tylko Brian May, gitarzysta zespołu i Roger Taylor, perkusista. Nie udało mi się znaleźć nigdzie jasnej informacji, dlaczego w produkcję filmu nie był zaangażowany John Deacon. Choć przy nich warto podkreślić, że obaj ci muzycy bardzo odpowiadali za cały wizerunek zespołu, także muzyczny. Największe przeboje Queenu to nie tylko kompozycje Mercurego, ale jeszcze wrócę do tego tematu pod koniec postu. Wracając do tematu filmu. Jako twórcę "Bohamian Rhapsody" jednoznacznie uznaje się Freddiego i tutaj w filmie nikt mu tej chwały nie odbiera. Nie jest jednak zaznaczone, czy ostateczny kształt songu to tylko realizacja przez zespół pomysłu jego twórcy. Tego May ani Taylor nie zaakcentowali w filmie, więc niejako zasługi wykreowania tego utworu w takiej postaci spadają na cały zespół. Jak było naprawdę?
Każdy zna tą piosenkę, ale trudno mi przy takim utworze pozostawić ten post bez kilku podstawowych informacji o utworze, któremu poświęca się najwięcej  miejsca w każdej biografii zespołu czy Farrokha Bulsary, znanego jako Freddie Mercury. Jeżeli album The Beatles z 1967 roku, słynna "Orkiestra Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza" zmieniła na zawsze muzykę rozrywkową, to z pewnością przebój Queenu zmienił całą muzykę lat 70-tych.
W niezliczonej ilości wywiadów członkowie opisywali dokładnie powstanie utworu, ale mnie szczególnie spodobała się wypowiedź Rogera Taylora (na zdjęciu), perkusisty zespołu: W dyskografii Queen jest wiele utworów, z których jesteśmy dumni. Mamy przecież  "We Are The Champions", który stał się niejako sportowym hymnem. Fani kochają "We Will Rock You". Ale tak, zawsze pytany jestem o "Bohemian Rhapsody". Oczywiście, bez tego utworu nasz zespół, nasza muzyka nie byłaby...  kompletnymi. Z racji choćby tego utworu jesteśmy zapisani w historii muzyki.
FREDDIE MERCURY [1985]: To były w zasadzie trzy utwory, które chcieliśmy wydać. Połączyłem je po prostu w całość. 
 
Znany muzyczny krytyk Irwin Fisch dzieli utwór na pięć części: 1. wstęp a capella, 2. ballada, 3. opera, 4. hard-rock 5. refleksyjna coda. Podkreślał, że to utwór, który zadziwiał każdego już przy pierwszym przesłuchaniu. Wywoływał myśl: Co to, do diabła, jest???  Utwór nie miał wcale refrenu, co zaskakiwało słuchacza. Łamał gatunki muzyczne, co wczesniej robili The Beatles w "A Day In The Life" czy Beach Boys w "Good Vibrations". Queen podchwycili te pomysły i pchnęli je w górę. Ważna jest bardzo produkcja utworu. Nie tylko w wokalach jest harmonia. Nawet w instrumentach, które brzmią jak echa.Technika podobna jak w metodzie produkcji muzyki z lat 60-tych Phila Spectora, zwaną 'The Wall od Sound" (ścianą dźwięku). Queen użył w utworze techniki zwanej miksowaniem redukcyjnym


Singiel z utworem stał się od razu wielkim komercyjnym sukcesem lądując na 1 miejscu brytyjskich list przebojów, pozostając tam przez ponad 2 miesiące i w ciągu trzech miesięcy sprzedając się na tamtejszym rynku w ilości ponad miliona kopii. W Ameryce piosenka poradziła sobie gorzej, dochodząc tylko do 9 miejsca notowań Billboardu. Po śmierci Freddiego w 1991 roku singiel został znowu wydany, znowu zawojował listy na całym świecie. W 2012 roku był w Wielkiej Brytanii  trzecim najlepiej sprzedającym się singlem wszech-czasów, ustępując miejsca piosence Eltona Johna w hołdzie księżnej Dianie (Candle In The Wind) oraz piosence "Do They Know It's Christmas" Band Aid. Dwa pierwsze miejsca są oczywiste nie z powodów muzycznych, ale nazwijmy to "sentymentalnych" oraz tzw. "okolicznościowych". Za piosenką Queen plasuje się ballada Paula McCartney'a i Wings o urokach szkockiej zatoki Kyntire.
  Warto tutaj zaznaczyć, że piosenka początkowo nie spodobała się krytykom. Uznali ją za zbyt przesadzoną, miejscami kiczowatą, a teksty za zbyt fatalistyczne. Niektórzy radzili powtórny miks z wycięciem środkowej partii, tzw "operowej". Freddie nigdy nie próbował skomentować czy wyjaśnić znaczenia utworu. Brian May z kolei zgadza się z niektórymi sugestiami odnośnie tekstu piosenki,  w których Freddie mógł zawrzeć "zawoalowane odniesienia do swoich osobistych urazów. Freddie miał bardzo złożoną osobowość, na powierzchni żartobliwą, niefrasobliwą, ale pod nią niepewną, uwarunkowaną swoim dzieciństwem. Nigdy nam nie wyjawił ile siebie włożył w piosenkę. Roger Taylor bagatelizuje  wszystkie te teorie, stwierdzając, że "prawdziwe znaczenie piosenki jest oczywiste, z odrobiną nonsensów ze środka". Po latach, kiedy zespół wydał swoją składankę "Greatest Hits", w Iranie dołączono do kasety ulotkę w języku perskim z komentarzami zespołu do piosenek. Przy "Bohemian Rhapsody" przeczytamy tam, jest to piosenka o młodym człowieku, który przypadkowo kogoś zabija, i podobnie jak Faust sprzedaje swoją duszę diabłu. W noc poprzedzającą egzekucję wzywa Boga, wołając: 'Bismillah' (w imię Boga - po arabsku), by  z pomocą aniołów odzyskać swoją duszę z rąk Belzebuba, w ulotce  'Szaitana" (w islamie diabła).
  W tym samym czasie  co singiel, zespół wypuścił epickie video do tej piosenki, które wyreżyserował Bruce Gowers. Film promocyjny i nie pierwszy, bo wcześniej zespół już wypuszczał filmiki promujące poprzednie swoje single. Ale nie takie, jak tym razem. Któż z nas dzisiaj nie zna obrazu czterech wyłaniających się z ciemności czterech twarzy? Gowers wspominał, że zespół bardzo czynnie angażował się w proces powstawania clipu."Choć zespół był całością, to był tam tylko jeden lider. Freddie!"
Pomimo braku wtedy na rynku stacji telewizyjnych w rodzaju przyszłej MTV (miała powstać za 7 lat), clip z piosenką stał się szalenie popularny na całym świecie. I jest tak do dzisiaj. Krytycy muzyczni uważają powstanie clipu do piosenki "Bohemian Rhapsody" za jedno z przełomowych wydarzeń w historii muzyki. W dalszej części tekstu pominę wyliczanie wszystkich nagród, które zdobyła piosenka, video, pozycji we wszelakich zestawieniach, liczbę coverów i ogromną liczbę wszelakich rekordów, związanych z tym songiem. Znajdziecie to wszystko w sieci.

John Deacon, Roy Thomas Baker, Freddie Mercury, Brian May, Roger Taylor
Klawiszowiec zespołu Smile (pierwsza odsłona Queenu), Chris Smith, który bardzo zaprzyjaźnił się z Mercurym, wspomina, że pierwszy zarys piosenki muzyk napisał już pod koniec lat 60-tych. Piosenka miała się wtedy nazywać "Real Life", choć rożne źródła podają inne tytuły (np. "The Cowboy Song"). Zapamiętał fragment utworu z tekstem "Mama, właśnie zabiłem człowieka", który znalazł się w ostatecznej wersji utworu. Producent albumu "A Night At The Opera", jak i poprzednich albumów zespołu, Roy Thomas Baker, zapamiętał, że Freddie w różnych momentach współpracy grywał już fragmenty późniejszej "Rapsodii". W 1972 roku muzyk po raz pierwszy miał powiedzieć do producenta (po zagraniu pierwszego fragmentu): "tutaj teraz wkracza sekcja operowa". Brian May dopowiada, że "pomysł Freddiego wydał nam się od razu intrygujący, oryginalny i wart zainteresowania". Gitarzysta uzupełnia swoją wypowiedź, że chociaż piosenka "była w umyślę Freddiego, zanim zaczęliśmy nad nią pracować, to wiele związanych z nią pomysłów, powstało już w studiu"
  Muzycy zespołu przyznają, że w czasie prac nad piosenką (kilka studiów, m.in: studia Ridge Farm w Surrey w Anglii, Rockfield Studio koło Monmouth w Południowej Walii) nagraniem kierował Freddie, który był jednak otwarty na sugestie i podpowiedzi kolegów. Sam Freddie używał w czasie sesji tego samego fortepianu, którego użyli The Beatles (Paul McCartney) w czasie nagrywania piosenki "Hey Jude". Magia? Dodajmy, że Queen miał już od wytwórni wolną rękę w kształtowaniu i doborze swego repertuar, gdyż ich poprzedni album „Sheer Heart Attack" odniósł spory sukces finansowy. Innymi słowy zespół przejął nad samym sobą pełną kontrolę.

 I znowu Roy Thomas Baker: Nagrywanie "Bohemian Rhapsody" było szalone, ale dobrze się wtedy bawiliśmy i cieszyliśmy każdą chwilą. Song był jak żart, dowcip, ale w dobrym stylu. Musieliśmy go nagrać w trzech oddzielnych partiach. Cały początkowy wstęp, potem cały środek no i samy końcu cały finał. To było kompletne szaleństwo. Ledwo zaczęła się środkowa część, gdy Freddie pojawiał się ze swoimi kolejnymi "Galileos", które ciągle dokładaliśmy. Cała ta partia utworu bardzo się rozrosła a my ciągle nie mogliśmy przestać się dobrze przy tym bawić. I takie coś robiliśmy w czasach, kiedy zespoły starały się grać coraz bardziej ciężką muzykę. To wydawało się niezbyt fajne i na czasie, bo poza głównym nurtem.


  Freddie, May i Taylor ćwiczyli - śpiewali - swoje partie po kilkanaście godzin dziennie, aż wszyscy stwierdzili, że to jest to. May, dostrzegając wyjątkowość utworu, pracował nad swoją solówką gitarową, która została nagrana tylko na jednej ścieżce, choć w studiu zespół dysponował 16-ścieżkowym magnetofonem.
BRIAN MAY: Chciałem skomponować trochę innej melodii, która nie byłaby powieleniem głównej melodii utworu. Nie chciałem zagrać samej melodii.





Dokumentacja filmowa - Inside "Bohemian Rhapsody" na Youtube - polecam (link tutaj). 
Poniżej fragment.




                   2018. Roger Taylor i Brian May z żonami na premierze filmu "Bohemians Rhapsody"

 ---------

Na moim topie to już ostatni numer Queenu. Wcześniej znajdziecie na 105. Innuendo,     na 95. Show Must Go On,  na  150. Life Is Real , oraz mój top piosenek zespołu. Trudno mi znaleźć drugi zespół obok The Beatles z tak różnorodną paletą przebojów. W Fab Four tworzyli Lennon, McCartney, razem, osobno, Harrison, ba, nawet Starr. Wszyscy śpiewali, stąd taka bogata różnorodność nagrań tego zespołu. W każdym innym zazwyczaj mamy do czynienia z kompozycjami lidera, liderów zespołu, stąd ich monotonia. Dla mnie niestety 90% kompozycji The Rolling Stones brzmi tak samo. W Eagles, Pink Floyd tworzyła większa ilość muzyków, ale specyfika gatunku muzycznego bardzo upodabnia twórczość tych zespołów i czasem słuchania ich nagrań dłużej jak godzinę nuży. Może powinienem tutaj skreślić Pink Floydów, bo to inna kategoria muzyki, i akurat ich muzykę kocham prawie tak samo jak Beatlesów. W Eagles czy to kompozycja Glena Frey'a, Dona Henley'a, Walsha czy Schmita - na koniec wychodzi nam łagodny country rock a la Orły. Trochę nudnawy w większych dawkach. W Queen komponowali wszyscy. Największe przeboje zespołu to kompozycje Freddiego (wszystkie z topu), May'a (We Will Rock You, Who Wants To Live Forever), Taylora (Radio Ga-Ga) czy nawet Johna Deacona (Another One Bites The Dust). Każdy inny, choć śpiewa w nich główny wokal tylko Freddie. I to czyni ten zespół Gigantem muzyki. Na zawsze.


Is this the real life?
Is this just fantasy?
Caught in a landslide, no escape from reality.
Open your eyes, look up to the skies and see.
I'm just a poor boy, I need no sympathy,
Because I'm easy come, easy go, little high, little low.
Anyway the wind blows
Doesn't really matter to me, to me.


Mama just killed a man
Put a gun against his head
Pulled my trigger, now he's dead.
Mama, life had just begun
But now I've gone and thrown it all away.
Mama, ooh, didn't mean to make you cry,
If I'm not back again this time tomorrow,
Carry on, carry on, as if nothing really matters.

Too late, my time has come
Sends shivers down my spine
Body's aching all the time.
Good bye, everybody, I've got to go
Gotta leave you all behind and face the truth.

Mama, ooh (anyway the winds blow), I don't wanna die
I sometimes wish I'd never been born at all.

I see a little silhouette of a man,
Scaramouche, scaramouche, will you do the Fandango.
Thunderbolt and Lightning, very very fright'ning me.


(Galileo) Galileo
(Galileo) Galileo
Galileo figaro, magnifico.

I'm just a poor boy and nobody loves me.
He's just a poor boy from a poor family,
Spare him his life from this monstrosity.

Easy come, easy go, will you let me go?
Bis-mil-lah !
No, we will not let you go. (Let him go)
Bis-mil-lah !
We will not let you go. (Let him go)
Bis-mil-lah !
We will not let you go. (Let me go)
We'll not let you go. (Let me go)
We'll not let you go. (Let me go)

Ah.
No, no, no, no, no, no, no (Oh mamma mia, mamma mia)
Mamma mia, let me go.
Beelzebub has a devil put aside for me, for me, for me.

So you think you can stone me and spit in my eye,
So you think you can love me and leave me to die.
Oh, baby, can't do this to me, baby,
just gotta get out, just gotta get right outta here.


Nothing really matters, anyone can see,
Nothing really matters,
Nothing really matters to me.
Anyway the wind blows.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz