Album: Animals, 1977
Kompozycja: Roger Waters
Producent: Pink Floyd
Wytwórnia: Harvest (UK)
Długość: 11:28
Obsada:
Roger Waters: wokal,chórki, gitara rytmiczna, vocoder, efekty dźwiękowe
David Gilmour: gitary, bas, efekty dźwiękowe (talk box)
Richard Wright: instrumenty klawiszowe
Nick Mason: perkusja, instrumenty perkusyjne
Utwór, który pokochałem po pierwszym przesłuchaniu albumu. Bardzo trudno było mi go umieścić na odległym 23 miejscu. Przeglądałem teraz piosenki z wyższych pozycji. Eh... Wiem, że dla niektórych czytelników mego bloga, wysoka pozycja tego akurat songu może być zaskoczeniem. Pozornie monotonna ballada, ale tylko pozornie. W części instrumentalnej, w której właśnie kolejne części są do siebie bliźniaczo podobne to jeden z największych atutów tego utworu, bo napięcie tam rośnie z każdą sekundą. Gdy wydawałoby się, że w tym fragmencie utworu zabrakło na koniec partii instrumentalnej typowej solówki gitarowej Davida, spokojnie, poczekajmy do końca. Otrzymujemy ją w finale, i to jaką. Mistrzostwo świata.
Znakomite - jakżeby inaczej gitary Gilmoura, który w tym utworze zagrał także na bez progowym basie. W tym utworze zespół po raz pierwszy wykorzystał możliwości talk boxu (odgłosy świni). Korzystał z niego także Gilmour. Waters zagrał na gitarze rytmicznej i podłożył całą ścieżkę wokalną, nie oddając kolegom nawet śpiewu w budowie chórków.
Utwór wyjątkowo wydany na promocyjnym singlu, nośniku, którego tak bardzo zespół z czasem nie cierpiał, choć w całej dyskografii zespołu singli zebrało się kilkanaście. Ten miał promować ich dziesiąty album "Animals". "Trzy różne świnie" zostały wydane na tzw. promo singlach w kilku krajach świata, między innymi w rodzimej Wielkiej Brytanii, ale i np. także w Brazylii. Po olbrzymich, gigantycznych wręcz sukcesach dwóch poprzednich albumów ('Dark Side Of The Moon" oraz "Wish You Were Here"), promocja nowych wydawnictw zespołu była absolutnie zbędna. Cały świat czekał na ich nowe nagrania, ale Roger Waters szczególnie zapragnął by zaakcentować ten utwór na małym krążku.
Na pomysł napisania utworu o takiej treści naprowadziła go Mary Whiteshouse (na zdjęciu, w trzeciej zwrotce pada jej nazwisko), brytyjska aktywistka, która w swoich przemówieniach, akcjach, manifestach prowadziła ostrą kampanię moralności, szczególnie krytykując telewizję i kino za promowanie seksu. Lider Pink Floydu oczywiście nie pochwalał wyświetlanie na ekranach przemocy i seksu. Waters tak o tym opowiadał: "Była wszędzie. W telewizji wtrącała się w życie każdego z nas. Było to bardzo uciążliwe. Próbowała nas wszystkich cofnąć z powrotem w czasy wiktoriańskie." Tytułowe świnie to właśnie ludzie, uważający się za autorytety moralne, próbujące narzucać wszystkim wokół własny, często zaściankowy styl życia. Albumowe owce czy psy, to z kolei ludzie idący za wszystkim jak posłuszne owce w stadzie, czy agresywni do granic maksymalnych (zamachowcy czy wręcz mordercy w imię własnych idei).
Mason, Gilmour, Waters i Wright |
W Ameryce Waters musiał się gęsto tłumaczyć z tekstu utworu, który właśnie poprzez użycie zwrotu 'Whitehouse', Amerykanie uznawali za krytykę aktualnego prezydenta (Geralda Forda). Oczywiście za oceanem nikt o pani Mary nie słyszał. Po latach Waters na koncertach ironicznie dedykuje piosenkę Donaldowi Trumpowi (w clipie na dole wspaniałe wykonanie piosenki w Mexico City). W 2008 roku Waters czynnie się włączył w promowanie elekcji Baracka Obamy (na jego koncertach nadmuchiwana świnka miała nazwisko Obamy, ale muzyk tłumaczył, żeby nie odbierać tego obraźliwie a wprost przeciwnie).
Live, Oakland, 09-05-1977
ROGER WATERS: Niektóre piosenki z albumu "Animals", jak chociażby "Pigs" są w swojej treści nadal bardzo aktualne.
Piosenkę nigdy nie wykonywał Pink Floyd w składzie bez Watersa. Także w solowych koncertach David nigdy nie pokusił się o zagranie tej kompozycji. Cóż, podobnie, jak za życia Lennona, McCartney grał na swoich koncertach tylko swoje kompozycje. Przeważnie, bo zdarzały się takie, kiedy np. śpiewał w hołdzie Johnowi "A Day in the Life" w połączeniu z "Give Peace a Chance", bądź George'owi jego słynne "Something".-
Big man, pig man, ha ha, charade you are
You well heeled big wheel, ha ha, charade you are
And when your hand is on your heart
You're nearly a good laugh
Almost a joker
With your head down in the pig bin
Saying "keep on digging"
Pig stain on your fat chin
What do you hope to find?
When you're down in the pig mine
You're nearly a laugh
You're nearly a laugh
But you're really a cry.
Bus stop rat bag, ha ha, charade you are
You fucked up old hag, ha ha, charade you are
You radiate cold shafts of broken glass
You're nearly a good laugh
Almost worth a quick grin
You like the feel of steel
You're hot stuff with a hat pin
And good fun with a hand gun
You're nearly a laugh
You're nearly a laugh
But you're really a cry.
Hey you Whitehouse, ha ha, charade you are
You house proud town mouse, ha ha, charade you are
You're trying to keep your feelings off the street
You're nearly a real treat
All tight lips and cold feet
And do you feel abused?
...!...!...!
You gotta stem the evil tide
And keep it all on the inside
Mary you're nearly a treat
Mary you're nearly a treat
But you're really a cry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz