
Dzisiaj kolejny (ale jaki!) , znowu trochę 'wspominkowy' post dla: 悪賢いです (czyta się Warugashikoidesu) - bardziej swojsko krzaczki oznaczają Cwanego. Może nawet Sprytnego. Nie jestem tego pewien, pewnie Darek wie. Dwie piękne piosenki, które wracają nas do czasów Arki, nory, Biskupina, C2H6O. Gosposi, placków po węgiersku, Krzycha ze swoim gitarowym 'Bouree' Bacha (teraz to wiem), brydża, choć później częściej w .... W międzyczasie jakieś kolokwia, egzaminy, takie tam...
![]() |
Supertramp i image zgodny z nazwą. |

O albumie tej grupy napisałem już wcześniej na blogu (tutaj). O drugiej z dzisiaj proponowanych piosenek także, znalazła się na miejscu 14 pierwszego mojego topu piosenek wszech-czasów. To bajeczna "Don't Leave Me Now" (Roger solo live), którą dokładniej opiszę na TOP 2016, gdy dojdę do tej pozycji (aktualnie "jesteśmy" w siódmej dziesiątce, na 64 miejscu i Adele). Wtedy też napiszę więcej o zespole.
Pierwsza w clipie proponowana piosenka to bardzo przebojowa i wspaniale zaaranżowana "My Kind Of Lady" z uroczym video. Na pierwszym planie Rick Davies, do niego należą partie tenorowe, falsetem wszystko śpiewa Roger Hodgson (to ten na pierwszym planie gitarzysta), choć mimuje cały wokal tylko Davies. Piosenka, jak pamiętacie (kieruję te słowa wiadomo do kogo) była u nas bardzo popularna. Dwie pozostałe w clipach piosenki to: ostatnio jakby zapomniane a bardzo przebojowe - i pasujące na dzisiaj - "It's Raining Again" - trzecia z dzisiejszych piosenek ze wspomnianego albumu "Famous Last Words", oraz na sam koniec perełka, "Hide In Your Shell" z albumu z 1974 'Crime Of The Century'. Piosenka ta nie ukazała się nawet na singlu, ale Roger śpiewa ją na każdym swoim koncercie. Słuchaj Cwany i mieszaj swoją czuprynę. Pamiętacie tybetański grzybek? Pablo, Czarny?
![]() |
Bardzo, bardzo dawno temu, w odległej galaktyce .... |
Cześć Przyjacielu. Nie używam Twojego pseudonimu, bo redaktorowi bloga przysługują bardziej zaszczytne tytuły. Dziękuję za wspominki, za dedykację i Super piosenki. Dygresja do zdjęć - fajnie było wtedy na drogach, nawet we Wrocławiu. Nie sądzisz, że stajemy się coraz bardziej sentymentalni? Ale to chyba dobrze?. Pozdrawiam. Główny adresat posta, zwany też Bestią.
OdpowiedzUsuńJS
OdpowiedzUsuńFajne ostatnio wpisy chłopaki. Wynika z tego, że macie dzięki Autorowi bloga dużo okazji do wspomnień. Czytam cały czas - od dechy do dechy - blog o The Beatles ale będę chyba zaglądała tu częściej. Ania. Wrocławianka. I miałam kiedyś malucha!
OdpowiedzUsuń