22 stycznia -
jedenasty dzień sesji nagraniowych w nowym studiu
Beatlesów, Apple Studio. Obecni George Martin jako główny producent,
Glyn Johns
jako szef inżynierów. Po raz pierwszy pojawia się w studiu za proszony
przez George'a Billy Preston. Przypomnijmy, że to stary, dobry znajomy
zespołu jeszcze z odległych czasów w Hamburgu, gdy w 1960 roku Billy
poznał słynnych później liverpoolcyzków, grając w zespole towarzyszącym
Rayowi Charlesowi. Co ciekawe, jego pojawienie się hermetycznym dotąd
składzie zespołu - naruszonym dopiero przez Yoko - poprawiło wszystko.
Grę, nastroje, atmosferę personalną ale także muzyczną. Billy był
wirtuozem gry na fortepianie i innych instrumentach klawiszowych, co
pomogło także zespołowi w czasie gry sesyjnej, na której nagrania
odbywały się bez dodatkowych 'nakładek'. Nastroje poprawiły się
wszystkim, przy 'obcej' osobie każdy z czterech muzyków chciał być jak
najbardziej pomocny, chętny do współpracy, pełen humoru i uprzejmości.
Skupiono się z Billym na próbach tych nagrań, które miały zostać
odtworzone na żywo, a więc: 'Dont Let Me Down', 'I've Got A Feeling',
'Dig A Pony' czy 'Get Back'. Nagrane w tym dniu wersje wymienionych
wyżej piosenek zostały wyselekcjonowane przez Glyna Johnsa na album, ale
odrzucili je Beatlesi.
GEORGE: Poszedłem kiedyś z Ericem Claptonem na koncert Ray'a Charlesa w Festval Hall. Przed Rayem na scenie był jakiś facet, który grał na organach i tańczył, śpiewał 'Double O-SOul'. Pomyślałem: 'Ten facet kogoś mi przypomina', ale wyglądał na większego niż ten, którego pamiętałem. Potem pojawił się Ray, zespół zagrał kilka utworów i padło nazwisko - Billy Preston! Ray powiedział: 'Gdy usłyszałem, jak Billy Gra na organach, sam przestałem na nich grać - zostawiam to jemu'. Pomyślałem: 'Ależ to Billy!' Wyrósł na drągala, ale jeszcze w 1962 roku w Hamburgu widzieliśmy go jako niewielkiego chłopaczka.
Kazałem dowiedzieć się, czy Billy zostaje jeszcze w Londynie i poprosiłem, by przyszedł na Saville Row. No i przyszedł,
kiedy byliśmy akurat w piwnicy i ćwiczyliśmy 'Get Back'. Poszedłem do
recepcji i powiedziałem: 'Chodź i zagraj w tym numerze, bo dzieją się
dziwne rzeczy'. Był tym bardzo podekscytowany. Wiedziałem, że pozostali też kochają Billy'ego; wniósł powiew świeżego powietrza.
To ciekawe, jak miło się
zachowują ludzie, gdy przyprowadza się do nich gościa, bo nikt nie
chce, by wszyscy się dowiedzieli, że są tacy wściekli. Tak było podczas
nagrywania 'Białego Albumu', kiedy przyprowadziłem Erica Claptona, by zagrał w 'While My Guitar Geently Weeps'. Oto wszyscy nagle zachowują się idealnie.
Billy wszedł a ja powiedziałem: 'Pamiętacie Billy'ego? Może zagrać na pianinie'. Zasiadł do elektrycznego pianina i od razu nastrój poprawił się o 100%. Ta piąta osoba wystarczała by pękły lody, które sami między sobą stworzyliśmy. Billy nic nie wiedział o tych układach i gierkach...
Zobacz Billy Prestona na koncercie ku czci zmarełgo George'a Harrisona : kliknij tutaj).
Więcej oczywiście na blogu o THE BEATLES (tutaj).
.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz