Długo
się zastanawiałem czy napisać o tym post. Nie chciałbym tutaj odnotowywać
wszystkich tego typu smutnych wydarzeń. Po jakimś czasie czytając i słuchając
nadciągających newsów o tym „wydarzeniu” pomyślałem sobie, może jednak warto
podzielić się tą informacją z Wami, także na swój użytek jeśli kiedyś będę
czytał swój blog wspominkowo. Serial „Glee”. Serial miły , sympatyczny,
oglądałem jego półtora sezonu, nakręcono zdaje się cztery. Jeśli wpiszecie na
moim blogu tutaj w wyszukiwarce słowo GLEE znajdzie się kilka postów, w których
nawiązuję o serialu. Zanim przejdę do sedna blogu małe wprowadzenie. Serial dla
nastolatków, zainteresowałem się nim, gdy wyczytałem, że album z piosenkami czy
single, wydane w USA, pobiły jakiś tam rekord Beatlesów. Ot, nowe wersje znanych
przebojów w wykonaniu gwiazdek z serialu. Sam przyznam się, że dzięki serialowi
odkryłem kilka niezłych numerów rockowych, w tym np. „Don't Stop Believin'
bardzo nielubianej przeze mnie grupy Journey (w wersji z”Glee” to znakomity
kawałek. Przy okazji dodam, że serial naprawdę przypomina, „uczy” nastolatków w
USA ale i pewnie na całym świecie jak słuchać muzyki, jakiej, jakich wykonawców,
uczy szacunku do samej muzyki, które niekoniecznie musi być nowa i tylko
pochodzić od swoich ulubionych wykonawców. Dzięki Glee pewnie niektórzy poznali
„Singing In The Rain”, klasyk z lat 40-tych. Poza też ciekawym poczuciem humoru,
jaki serial prezentuje, naprawdę znakomitą muzykę, ciekawe przesłanie
(tolerancja!) to po raz pierwszy usłyszałem tam, hm... nie wiem jakiego
określenia użyć, ale wykreowanie piosenki z dwóch, nie jako sampli, nie jako
motywu (nie tak jak np. Club House przez laty wykonywali piosenkę 'Do It Again'
Steely Dan na podkładzie instrumentalnym 'Billy Jean' Michaela Jacksona).. Po
prostu w jednej piosence wykonawca śpiewa dwie piosenki łącząc je tak, że wydaje
się ona jedną. Amerykanie nazywają to mash-up. Np. w jednym odcinku znakomicie
brzmi połączenie piosenki Police 'Don't Stand So Close To Me' z 'Young Girl'
Gary Pucketta & The Union Gap.
Ok,
do rzeczy. W serialu w roli Finna Hudsona (jednego z najsympatyczniejszej
postaci serialu, wrażliwego, uczciwego, romantycznego chłopca - głównego
gwiazdora i wokalisty serialu) zagrał Cory Monteith, ciepły, miły i dość
przystojny aktor z Kanady, który dzięki serialowi stał się za oceanem wielką
gwiazdą. Może nie mega kalibru jak Pitt, Gosling czy B. Cooper ale naprawdę stał
się idolem nastolatek, wielbicielek serialu. Mimo, że w serialu odgrywa rolę
17-18 latka Cory urodził się w 1982 roku, a więc grał w filmie postać o co
najmniej 10 lat młodszą, zresztą jak większość innych gwiazd serialu. 13 lipca –
pechowa trzynastka – znaleziono aktora martwego, przedawkowanie alkoholu i
narkotyków. Banalnie, jak w przypadku większości „ulubieńców bogów” zza
oceanu. Cory dołączył do grona gwiazd filmu, rocka, popu, którzy u szczytu
popularności lub u progu (czasem u brzegu końca) kariery odchodzą. Szkoda mi go
bardzo, bo każda piosenka w serialu w jego wykonaniu to naprawdę majstersztyk,
mimo że nie posiadał jakiegoś szczególnego głosu. W serialu, połączenie obrazu i
dźwięku, jego wykonanie np. 'I'll Stand By You' The Pretenders spowodowało u
mnie, że ta piosenka spodobała mi się na nowo. Aparycja aktora sugerowała, że to
taki dobry chłopiec z sąsiedztwa, „idealny na randkę lub bal maturalny z twoją
córką”, jak to się mówi w Ameryce. W rzeczywistości Cory brał narkotyki odkąd
skończył 13 lat, wiele razy poddawał się terapii odwykowej, ostatnio przerwał
pracę w serialu i udał się na odwyk ale jak widać jego rezultaty okazały się
niewystarczające. W sieci jest mnóstwo linków opisujących problemy aktora z
narkotykami.
Miał tak zrobić także i teraz, na początku sierpnia
podobno planował ślub ze swoją koleżanką z planu „Glee”, Lea Michele... Nie
zdązył.
Cory Monteith - I'll Stand By You
Corey w GLEE
Nie oglądałam "Glee, jednak 31 lat, to znacznie za wcześnie. Mało tego, za tydzień miał się ożenić... Szkoda chłopaka :(
OdpowiedzUsuń