THE ROLLING STONES - "Wild Horses"
BLACK SABBATH - "A National Acrobat"
Dwa znakomite kawałki rockowe, jedna ballada, drugi mocniejszy z popularnym bardzo riffem gitarowym.
Nie przepadałem i nie przepadam za Stonesami, nic na to nie poradzę. Doceniam ich wkład w rozwój rock and rolla, ich ogromną popularność jako rywala Beatlesów (naprawdę kopiowali wszystkie pomysły, aranżacje, nawet okładki albumów i singli kolegów z Liverpoolu). Do dnia dzisiejszego jako najdłużej istniejąca i grająca kapela korzystają ze splendoru i sławy zdobytej w latach 60-tych, choć oczywiście wielu krytyków uważa ich za najbardziej rasowy rockowy zespół, niespecjalnie ewoluujący, po prostu grający wciąż to samo i tak samo. Przypuszczam, że gdyby nie lata 60-te i legenda z tych lat wciąż ich owijająca , dorobek muzyczny grupy do dnia dzisiejszego uplasowałby ich wśród muzycznych średniaków. Najbardziej uzdolniony muzycznie choć nie kompozytorsko członek grupy zmarł pod koniec lat 60-tych wchodząc do Partenonu herosów rocka odeszłych zbyt wcześnie (piszę o Brianie Jonesie - na dolnej fotce w środku w górnym rzędzie). Cały repertuar ( w tym "Wild Horses" ) tworzyli przeważnie Keith Richards oraz Mick Jagger, czasem nagrywali covery jak np. swoją wersję dylanowskiego "Like A Rolling Stone".
"Narodowy Akrobata" to pierwszy przebój Black Sabbath, który usłyszałem jako dzieciak i mnie nie odrzuciło, bardziej wolałem wtedy łagodniejszy Nazareth czy bardziej przebojowy Deep Purple choć siedziałem wtedy bardziej w glam-rocku. Melodyjna gitara w tym kawałku i przenikliwy jak zawsze głos Ozziego ujęły mnie i tak zostało do dzisiaj, wolę ten utwór niż popularniejsze "Paranoid" czy "Iron Man".
"Wild Horses" The Rolling Stones
"A National Acrobat" BS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz