Wprowadzam nową serię w blogu HISTORIA THE BEATLES. Trochę zaskakującą jak na blog o The Beatles ale
fani Fab 4 przypuszczalnie mi to wybaczą, jeśli przeczytają o czym
tutaj piszę. Będzie tutaj opis niektórych albumów, które były nagrywane w
tym samym magicznym studiu przy Abbey Road w Londynie.
Dzisiaj legendarny album PINK FLOYD - WISH YOU WERE HERE.
Pisałem o tym albumie w moim Topie Wszech-czasów (czytaj tutaj). Zdawkowo, teraz inaczej bym
przymierzył się do opisywania moich ulubionych albumów i piosenek, może w
podobny sposób, w jaki to robię to teraz, w dyskografii The Beatles.
_______________________________________________________________
nagrywany: styczeń
– lipiec 1975
wydany: 15
września 1975
czas: 44'28”
producent: Pink
Floyd
obsada:
David Gilmour:
wokal, gitary, instrumenty klawiszowe
Roger Waters:
wokal, gitara basowa, gitara, syntezator VCS3
Richard Wright:
organy Hammonda, fortepian, instrumenty klawiszowe, chórki
Nick Mason:
perkusja, instrumenty perkusyjne, efekty
Roy Harper: śpiew w „Have
A Cigar”
Dick Parry :
saksofon w "Shine On You Crazy Diamond"
Stephane Grapelli:
skrzypce w "Shine On You Crazy Diamond"
Venetta Fields,
Carlena Williams: chórki w "Shine On You Crazy Diamond"
Zawartość:
"Shine On You Crazy Diamond" Parts I-V (Gilmour / Waters / Wright)
„Welcome To The Machine” (Waters)
„Have A Cigar” (Waters)
„Wish You Were Here” (Gilmour / Waters)
"Shine On You Crazy Diamond" Parts VI-IX (Gilmour / Waters / Wright)
DAVID GILMOUR: Staliśmy zaskoczeni, kto ośmielił się szwendać po studiu.
„Welcome To The Machine” (Waters)
„Have A Cigar” (Waters)
„Wish You Were Here” (Gilmour / Waters)
"Shine On You Crazy Diamond" Parts VI-IX (Gilmour / Waters / Wright)
DAVID GILMOUR: Staliśmy zaskoczeni, kto ośmielił się szwendać po studiu.
NICK MASON: Zupełnie nie
poznawaliśmy go, dopiero jak Dave powiedział do mnie: Hej, nie poznajesz go? ,
zdałem sobie sprawę kto to jest.
DAVID: Zawsze był taki szczupły,
czarujący, z burzą długich włosów. Teraz stał tam łysy, gruby jak beka facet. To
był Syd.To była ogromna strata.
To fragmenty wypowiedzi
członków zespołu w filmie poświęconym pracy nad albumem "Wish You Were Here".
Syd Barrett - zmieniony |
Roger Waters opowiadając o
powstawaniu albumu i poszczególnych piosenkach, mówił, że na początku był tylko
pomysł, by album rozpoczynał się i kończył się tym samym albumem, piosenką
zadedykowaną Szalonemu Diamentowi, ich Przyjacielowi, liderowi z pierwszego
składu Pink Floyd, Sydowi Barrettowi. We wspomnianym wyżej filmie wszyscy
członkowie zespołu bardzo ciepło opowiadają o tym muzyku. Wspominają także o
ogromnych, negatywnych skutkach jakie zrobiły w psychice Syda kwas i inne
narkotyki. Piosenka „Shine On You Crazy Diamond” zbudowana została na krótkim
riffie gitarowym, które Dave zagrał Rogerowi a ten stworzył do niej piękny
tekst. Początkowe fragmenty wypowiedzi muzyków odnoszą się do niezapowiedzianej,
niespodziewanej wizyty Barretta w studiu. Członkowie Pink Floyd widzieli go
wtedy po raz ostatni oraz pierwszy od 5-ciu lat gdy Barrett zapadł na swoją
„tajemniczą chorobę".
ROGER WATERS:
„Był cudownym, miłym człowiekiem... przypuszczalnie gdyby nie on nie by
byłoby
Pink Floyd, nie byłoby „Dark Side Of The Moon”. W "Shine On You Crazy
Diamond" (Błyszcz nadal Ty Szalony Diamencie): tam nie ma ogólników, to
nie jest piosenka o tamtych szalonych latach, to jest piosenka o
Sydzie...Był czymś w rodzaju szalonego diamentu i te wszystkie rzeczy
mówią o nim.Te kapitalne wersy dokładnie go opisały: "Nadużyłeś swej
gościnności z losową dokładnością" - taki z pewnością był.
RICK WRIGHT: Pamiętam jak nagrywaliśmy w Radio 1 w BBC i Syd się nie pojawił. To był chyba piątek.Nikt nie mógł go znaleźć. Więc czekaliśmy i czekaliśmy.Nie jestem pewien czy musieliśmy odwołać nagranie czy też próbowaliśmy zrobić coś bez niego.Menadżerowie poszli go szukać.Gdy wreszcie znaleźli go w poniedziałek, lub w niedzielę, to powiedzieli nam, że coś mu się stało.Że coś mu się stało to mało powiedziane.Mieszkał z całą grupą ludzi mocno wierzących w kwas.Że może cię wyzwolić, doprowadzić do prawdy, te różne rzeczy.Zażył za dużo.Kwas wyrządził mu wielkie szkody, bo takie jest działanie kwasu.Za duża dawka LSD wypala ci dosłownie mózg.
Shine On You Crazy Diamond
Joe Boyd, amerykański producent, który na początku kariery współpracował z Pink Floyd tak wspomina:Gdy po raz pierwszy zobaczyłem Floydów, pierwsze co rzucało się w oczy to światła.Nikt z nich wtedy tak nie korzystał, przynajmniej ja tego nie zauważyłem.Wtedy Syd naprawdę zaczął błyszczeć (shine), nie można było oderwać od niego wzroku, nawet w mroku pośród fioletowych i zielonych plam. Jego jasne spojrzenie i śpiew i gra na gitarze jakoś wnikały w ciebie.. W tym czasie pracowałem z nimi w studio i było jasne, że to Syd emanował kreatywnością w grupie.Choć na pewno grupa to nie był Syd z zespołem towarzyszącym.
GILMOUR: Syd był super kumplem,strasznie dowcipny, bardzo bystry. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że tak może skończyć..
MASON: Nie byliśmy w stanie pomóc Sydowi i prawdopodobnie, nie powiem, że rozmyślnie ale mieliśmy na względzie nasze własne dobro, więc w rezultacie próbowaliśmy się z nim trzymać o wiele dłużej niż powinniśmy.,, Na wiele sposobów był dla ans balastem. Mówiąc to mam na myśli, że po prostu nie doszlibyśmy tam gdzie doszliśmy.Nie byłoby "Dark Side Of The Moon", bo dzięki temu postawiliśmy pierwszy ważny krok.
Najsłynniejszą piosenką z
albumu jest oczywiście ta tytułowa, podobnie zbudowana na kilku akordach
gitarowych zagranych przez Gilmoura. Piękny, poetycki tekst „Wish You Were Here”
- Szkoda, że ciebie tu nie ma, mógłby sugerować, że piosenka znowu jest o
Barrecie, jednakże Waters tłumaczy, że to piosenka ogólnie o nieobecności.
Zresztą w czasie powstawania tego wyjątkowego albumu – po odniesieniu ogromnego
sukcesu artystycznego, i co za tym idzie również finansowego, z poprzednim
albumem „Dark Side Of The Moon” - muzycy w studiu zajęci byli wszystkim tylko
nie pracą nad nową muzyką. Gilmour wspomina w filmie, że bardziej myślał o tym
jak spędzić weekend niż nad nowymi utworami. Dochodziło do sprzeczek jakimi
piosenkami zapełnić album oprócz oczywiście „Shine On You Crazy Diamond”. Główną
część muzycznego materiału dostarczył jednak sam Roger Waters i był to ostatni
okres aktywnej współpracy wszystkich członków zespołu nad muzyką na swoje płyty,
od „The Wall” zapanuje hegemonia Watersa, do czasu jego odejścia w 1984 roku.
GILMOUR: W
okresie po "Dark Side Of The Moon" wszyscy musieliśmy sobie
odpowiedzieć na pytanie po co jesteśmy w tym biznesie, dlaczego to
robimy, czy jesteśmy artystami czy tylko biznesmenami ? Osiągając taki
sukces, za którym przyszły duże pieniądze, które mogły spełnić wszystkie
nasze szczeniackie marzenia. Pytaliśmy, po co mamy się jeszcze w to
bawić.
MASON:Pomimo sukcesu "Dark Side" nadal myśleliśmy, wcale nie czujemy większej różnicy ani "satysfakcji".
WATERS: Myślę, że byliśmy wtedy w okresie przełomowym i z łatwością mogliśmy się rozpaść ale tak się nie stało, bo zbyt obawialiśmy się nieznanego czającego się poza parasolem tej potężnej cennej marki handlowej o nazwie "Pink Floyd".
MASON: Mieliśmy trudności ze stworzeniem następcy "Dark Side" ale ruszyliśmy do studia by to zrobić.Narzuciliśmy na siebie pewnego rodzaju głupią presję by spróbować zrobić płytę z niczego.
GILMOUR: Buło wiele chwil gdy każdy myślał o najbliższym weekendzie niż o płycie... Chwile gdy byliśmy skoncentrowani nad albumem były rzadkie i jestem pewien, że dla kogoś tak naciskającego, przywódczego jak Roger, było to bardziej frustrujące niż dla nas.Choć podejrzewam, że frustrowało to nas wszystkich.
WATERS: Gdy jestem w studiu jestem tam, by pracować...Zaproponowałem by album zaczynał się i kończył tym samym utworem... Tak więc jeden utwór jest o Sydzie, reszta jest bardziej uniwersalnym wyrażeniem moich odczuć na temat nieobecności.Bo czułem,że nas tam razem tak naprawdę nie było. Byliśmy bardzo nieobecni.
RICK WRIGHT: Pamiętam jak nagrywaliśmy w Radio 1 w BBC i Syd się nie pojawił. To był chyba piątek.Nikt nie mógł go znaleźć. Więc czekaliśmy i czekaliśmy.Nie jestem pewien czy musieliśmy odwołać nagranie czy też próbowaliśmy zrobić coś bez niego.Menadżerowie poszli go szukać.Gdy wreszcie znaleźli go w poniedziałek, lub w niedzielę, to powiedzieli nam, że coś mu się stało.Że coś mu się stało to mało powiedziane.Mieszkał z całą grupą ludzi mocno wierzących w kwas.Że może cię wyzwolić, doprowadzić do prawdy, te różne rzeczy.Zażył za dużo.Kwas wyrządził mu wielkie szkody, bo takie jest działanie kwasu.Za duża dawka LSD wypala ci dosłownie mózg.
Rick Wright |
Shine On You Crazy Diamond
Joe Boyd, amerykański producent, który na początku kariery współpracował z Pink Floyd tak wspomina:Gdy po raz pierwszy zobaczyłem Floydów, pierwsze co rzucało się w oczy to światła.Nikt z nich wtedy tak nie korzystał, przynajmniej ja tego nie zauważyłem.Wtedy Syd naprawdę zaczął błyszczeć (shine), nie można było oderwać od niego wzroku, nawet w mroku pośród fioletowych i zielonych plam. Jego jasne spojrzenie i śpiew i gra na gitarze jakoś wnikały w ciebie.. W tym czasie pracowałem z nimi w studio i było jasne, że to Syd emanował kreatywnością w grupie.Choć na pewno grupa to nie był Syd z zespołem towarzyszącym.
Nick Mason |
MASON: Nie byliśmy w stanie pomóc Sydowi i prawdopodobnie, nie powiem, że rozmyślnie ale mieliśmy na względzie nasze własne dobro, więc w rezultacie próbowaliśmy się z nim trzymać o wiele dłużej niż powinniśmy.,, Na wiele sposobów był dla ans balastem. Mówiąc to mam na myśli, że po prostu nie doszlibyśmy tam gdzie doszliśmy.Nie byłoby "Dark Side Of The Moon", bo dzięki temu postawiliśmy pierwszy ważny krok.
Syd Barrett |
Pink Floyd w czasie pracy nad "Wish You Were Here", po prawej David Gilmour |
MASON:Pomimo sukcesu "Dark Side" nadal myśleliśmy, wcale nie czujemy większej różnicy ani "satysfakcji".
WATERS: Myślę, że byliśmy wtedy w okresie przełomowym i z łatwością mogliśmy się rozpaść ale tak się nie stało, bo zbyt obawialiśmy się nieznanego czającego się poza parasolem tej potężnej cennej marki handlowej o nazwie "Pink Floyd".
MASON: Mieliśmy trudności ze stworzeniem następcy "Dark Side" ale ruszyliśmy do studia by to zrobić.Narzuciliśmy na siebie pewnego rodzaju głupią presję by spróbować zrobić płytę z niczego.
GILMOUR: Buło wiele chwil gdy każdy myślał o najbliższym weekendzie niż o płycie... Chwile gdy byliśmy skoncentrowani nad albumem były rzadkie i jestem pewien, że dla kogoś tak naciskającego, przywódczego jak Roger, było to bardziej frustrujące niż dla nas.Choć podejrzewam, że frustrowało to nas wszystkich.
WATERS: Gdy jestem w studiu jestem tam, by pracować...Zaproponowałem by album zaczynał się i kończył tym samym utworem... Tak więc jeden utwór jest o Sydzie, reszta jest bardziej uniwersalnym wyrażeniem moich odczuć na temat nieobecności.Bo czułem,że nas tam razem tak naprawdę nie było. Byliśmy bardzo nieobecni.
Drugim głównym tematme albumu było rosnące rozczarowanie zespołu przemysłem muzycznym.
MASON: Wytwórnie płytowe w pewien sposób były potęgą. Nikt w tamtych czasach nie pracował bez kontraktu z wytwórnią.
WATERS:Nie jesteś dla nich osobą, jesteś zerem, inicjałami.Odgrywasz swoją rolę, jesteś marionetką.Nie jesteś swoją własnością.
Have A Cigar
W „Have A Cigar”, znakomitym utworze krytykującym cały show biznes, branżę muzyczną, politykę wielkich wytwórni, wywierających ogromne presje na swoich podopiecznych. Wymownie brzmi fragment: „Zespół jest fantastyczny, naprawdę, a tak przy okazji, to który z was nazywa się Pink?”. Do zaśpiewania tej piosenki przymierzali się i Waters i Gilmour ale w końcu, dostrzegając ograniczenia skal swoich głosów akurat w tym utworze, powierzyli zaśpiewanie tej piosenki Royowi Harperowi, koledze, muzykowi, który akurat przebywał w pobliżu, nagrywając w sąsiednich studiach swój materiał. Zespół chciał wściekłości, srogości w głosie, które Roger dał w pozostałych utworach ale wtedy poczuł, że jej nie ma. Harper z ironią wspomina do dzisiaj, że wkurza go, że tak niewiele osób wie o tym, iż on jest wokalistą w tym utworze.
MASON: Roy w naszych początkowych czasach z pewnością był jedną z wielkich postaci.Daliśmy wiele koncertów, w których Roy był na plakatach
ROY HARPER:
Byłem w Studio nr 2 a oni byli w Studio nr 3...Roger bardzo się z tym
zmagał, potem Dave...Potem spróbowali razem. Potem powiedziałem: "Ja
mogę to zaśpiewać ale to będzie kosztować"...Ten singiel był grany
miliony razy na całym świecie... Mój głos był... na najlepiej
sprzedającym się singlu. Wszyscy myśleli, że to śpiewa Roger... Byłem
przez to wkurzony... Najgorsze jest to, że czasem gdy daję koncert...no
wiesz... to jakiś dowcipniś wrzeszczy "Have A Cigar".
WATERS: Gdybym to ja śpiewał, byłoby to mniej wrażliwe i mniej cyniczne niż to co zrobił Roy. Ale Roy tak nie śpiewa... Śpiewał jakby parodiując, co mi się nie podobało. Nigdy mi się nie spodobało... Żałuję tego i nie dlatego, że mam coś przeciwko Royowi. Bo nie mam.Myślę, że gdybym się nie poddał, zrobiłbym to lepiej.
GILMOUR: Poszedł i zaśpiewał, zrobił świetną robotę... Wielkie dzięki (uśmiech). Nie przypuszczam, żeby Rogerowi ta wersja się bardzo podobała.Ale ja uważam, że to idealna wersja.
MASON: Wytwórnie płytowe w pewien sposób były potęgą. Nikt w tamtych czasach nie pracował bez kontraktu z wytwórnią.
WATERS:Nie jesteś dla nich osobą, jesteś zerem, inicjałami.Odgrywasz swoją rolę, jesteś marionetką.Nie jesteś swoją własnością.
Have A Cigar
W „Have A Cigar”, znakomitym utworze krytykującym cały show biznes, branżę muzyczną, politykę wielkich wytwórni, wywierających ogromne presje na swoich podopiecznych. Wymownie brzmi fragment: „Zespół jest fantastyczny, naprawdę, a tak przy okazji, to który z was nazywa się Pink?”. Do zaśpiewania tej piosenki przymierzali się i Waters i Gilmour ale w końcu, dostrzegając ograniczenia skal swoich głosów akurat w tym utworze, powierzyli zaśpiewanie tej piosenki Royowi Harperowi, koledze, muzykowi, który akurat przebywał w pobliżu, nagrywając w sąsiednich studiach swój materiał. Zespół chciał wściekłości, srogości w głosie, które Roger dał w pozostałych utworach ale wtedy poczuł, że jej nie ma. Harper z ironią wspomina do dzisiaj, że wkurza go, że tak niewiele osób wie o tym, iż on jest wokalistą w tym utworze.
Waters nad konsoletą, za nim stojący Harper. |
MASON: Roy w naszych początkowych czasach z pewnością był jedną z wielkich postaci.Daliśmy wiele koncertów, w których Roy był na plakatach
David Gilmour |
WATERS: Gdybym to ja śpiewał, byłoby to mniej wrażliwe i mniej cyniczne niż to co zrobił Roy. Ale Roy tak nie śpiewa... Śpiewał jakby parodiując, co mi się nie podobało. Nigdy mi się nie spodobało... Żałuję tego i nie dlatego, że mam coś przeciwko Royowi. Bo nie mam.Myślę, że gdybym się nie poddał, zrobiłbym to lepiej.
GILMOUR: Poszedł i zaśpiewał, zrobił świetną robotę... Wielkie dzięki (uśmiech). Nie przypuszczam, żeby Rogerowi ta wersja się bardzo podobała.Ale ja uważam, że to idealna wersja.
Jeśli
chodzi o "Welcome To The Machine" to piosenka powstała wskutek ogromnej
fascynacji Watersa syntezatorami.Stąd te wszystkie różnorodne efekty w
utworze.Jedyne prawdziwy instrument zawarty w piosence to gitara
akustyczna Davida.
Welcome To The Machine
WATERS: Uwielbiałem i wciąż uwielbiam te urządzenia.
GILMOUR: Pamiętam ten moment idealnie. Brzdąkałem sobie na 12-strunowej gitarze, którą kupiłem od znajomego i przyszedłem z otwierającym riffem do "Wish You Were Here". I znowu, tak jak przy tych czterech nutach na początku "Shine On You Crazy Diamond",zaczęli mówić: "hej, wymyśliłeś coś fajnego, to dobre".
WATERS: Powiedziałem do niego: "Co grasz? To naprawdę fajne".I on to zagrał. Powiedziałem: "To naprawdę dobre, może powinienem i ja na tym popracować".
GILMOUR: I potem razem pracowaliśmy nad zwrotkami aż na końcu Roger napisał ten znakomity tekst. No i takie są efekty.
Wish You Were Here
WATERS: Myślę, że większość utworów jakie napisałem stawiają podobne pytania. Czy potrafisz się sam na tyle uwolnić by być w stanie doświadczyć prawdziwego życia? Takiego jakie się przed tobą ukazuje i jakiego jesteś częścią.Czy też nie, bo jeśli nie potrafisz tego, to zostajesz w punkcie wyjścia aż do śmierci.Wiem, że to może brzmieć jak brednia, ale właśnie o tym jest ta piosenka... Wszystkie te utwory właściwie napisałem dla siebie. Pokrzepiają mnie.Są po to by zachęciły mnie by nie zgadzać się na granie głównej roli w klatce. Lecz by wymagać od siebie by być anonimowym żołnierzem w ogniu działań, bo tym właśnie chcę się zajmować.Chcę być w okopach, nie chce być w kwaterze głównej ani siedzieć gdzieś w hotelu. Chcę się angażować.
GILMOUR: To
właściwie bardzo prosty utwór country. Mimo to... ze względu na
rezonans jakim się odbił i jego emocjonalne znaczenie, to jeden z
naszych najlepszych utworów.
Cała płyta nagrywana była w tych samych studiach przy Abbey Road,w których nagrywali Beatlesi, ale w filmie nie ma o tym żadnej wzmianki. Po raz kolejny napiszę, że magia studia z pewnością pomogła w stworzeniu, w jego ścianach kolejnego arcydzieła a takim oczywiście jest album „Wish You Were Here”, sprzedany na świecie w ilości ponad 19 milionach kopii.
Welcome To The Machine
WATERS: Uwielbiałem i wciąż uwielbiam te urządzenia.
GILMOUR: Pamiętam ten moment idealnie. Brzdąkałem sobie na 12-strunowej gitarze, którą kupiłem od znajomego i przyszedłem z otwierającym riffem do "Wish You Were Here". I znowu, tak jak przy tych czterech nutach na początku "Shine On You Crazy Diamond",zaczęli mówić: "hej, wymyśliłeś coś fajnego, to dobre".
WATERS: Powiedziałem do niego: "Co grasz? To naprawdę fajne".I on to zagrał. Powiedziałem: "To naprawdę dobre, może powinienem i ja na tym popracować".
GILMOUR: I potem razem pracowaliśmy nad zwrotkami aż na końcu Roger napisał ten znakomity tekst. No i takie są efekty.
Cóż, a więc myślisz, że potrafisz odróżnić
czym piekło, czym raj
błękit nieba od bólu
Czy potrafisz odróżnić zieleń łąk
czym piekło, czym raj
błękit nieba od bólu
Czy potrafisz odróżnić zieleń łąk
od zimnych stalowych szyn
uśmiech od maski
Naprawdę myślisz, że potrafisz
Czy zgodziłeś się zamienić
swych idoli na krąg cieni?
popiół - na las?
upał - na rześki wiatr?
chłodny dystans - na drobny szmal?
Może spróbowałeś także
za wojenny swój epizod
przyjąć główną rolę w klatce?
Tak chciałbym, żebyś tu był
Jesteśmy dwiema samotnymi duszami
pływającymi w akwarium
Rok po roku
uśmiech od maski
Naprawdę myślisz, że potrafisz
Czy zgodziłeś się zamienić
swych idoli na krąg cieni?
popiół - na las?
upał - na rześki wiatr?
chłodny dystans - na drobny szmal?
Może spróbowałeś także
za wojenny swój epizod
przyjąć główną rolę w klatce?
Tak chciałbym, żebyś tu był
Jesteśmy dwiema samotnymi duszami
pływającymi w akwarium
Rok po roku
Wciąż przemierzamy re same stare ścieżki
tylko taki świata kształt
I co znaleźliśmy ?
Te same wciąż lęki
Szkoda, że cię tu nie ma….
tylko taki świata kształt
I co znaleźliśmy ?
Te same wciąż lęki
Szkoda, że cię tu nie ma….
Wish You Were Here
WATERS: Myślę, że większość utworów jakie napisałem stawiają podobne pytania. Czy potrafisz się sam na tyle uwolnić by być w stanie doświadczyć prawdziwego życia? Takiego jakie się przed tobą ukazuje i jakiego jesteś częścią.Czy też nie, bo jeśli nie potrafisz tego, to zostajesz w punkcie wyjścia aż do śmierci.Wiem, że to może brzmieć jak brednia, ale właśnie o tym jest ta piosenka... Wszystkie te utwory właściwie napisałem dla siebie. Pokrzepiają mnie.Są po to by zachęciły mnie by nie zgadzać się na granie głównej roli w klatce. Lecz by wymagać od siebie by być anonimowym żołnierzem w ogniu działań, bo tym właśnie chcę się zajmować.Chcę być w okopach, nie chce być w kwaterze głównej ani siedzieć gdzieś w hotelu. Chcę się angażować.
Roger Waters |
Cała płyta nagrywana była w tych samych studiach przy Abbey Road,w których nagrywali Beatlesi, ale w filmie nie ma o tym żadnej wzmianki. Po raz kolejny napiszę, że magia studia z pewnością pomogła w stworzeniu, w jego ścianach kolejnego arcydzieła a takim oczywiście jest album „Wish You Were Here”, sprzedany na świecie w ilości ponad 19 milionach kopii.
Zabawny jest fakt
przytaczany w filmie przez Georgei Hardiego, projektanta okładki. Nie chodzi
nawet o samo zdjęcie witających się mężczyzn, z których jeden płonie. Płyta była
z tekturową okładką wkładana do dodatkowej, czarnej, nieprzeźroczystej folii co
oczywiście nie podobało się wytwórni (Columbia Records) ale muzycy wymogli, że
tak musi być sprzedawana. Hardie w filmie opowiada, że słyszał o fanach, którzy
z pietyzmem przecinali wzdłuż folię tak by wyjąć z opakowania czarny album
winylowy i nigdy nie obejrzeli słynnej okładki ze zdjęciem „płonącego
człowieka”. Przypuszczalnie do czasu aż kupili sobie wersję na CD.
Odlotowy, profesjonalny, magiczny blog, napisałeś o drugim moim ulubionym zespole TUTAJ! choć tamten blog także czytam Magda
OdpowiedzUsuń