Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

POSŁUCHAJ TEGO!

                 
BIFF CLYRO - „Opposites” ' 2012
BON JOVI - „What About Now” '2013

Niedawno napisałem, że przymierzam się do recenzji pierwszego albumu. Ale najpierw krótko o drugim, najnowszym albumie Bon Jovi. Nigdy specjalnie nie przepadałem za tym zespołem, w zasadzie to mogę słuchać tylko dwóch piosenek tej kapeli: „I'll Be There For You” oraz „Save A Prayer”, niezłych, ale niczym ale to niczym nie różniących się od tysiąca innych jakie zespół nagrał - w ten sam sposób, monotonnie, z przesadą i pompatycznością. Najnowszego albumu jak i singla „Because We Can” po prostu nie da się słuchać. Te same brzmienie, takie same aranżacje, taki sam śpiew, takie same refreny, takie same chórki – płytkie jak basen dla niemowlaków w moim lokalnym aqua-parku. Piosenki pisane pod publiczkę, z chwytliwymi pozornie – w stylu „a ona tańczy” weekendu (celowo używam małych liter) – może to i ok, ale w przypadku kapeli, która sama siebie nazywa dinozaurami rocka a sam Jon miał kiedyś czelność powiedzieć – sam to słyszałem - że jego piosenki młodzi Amerykanie lepiej znają niż elementarz – to już po prostu żenada. Uff, koniec o tym.
Biffy Clyro i „Opposites”. Szósty album sympatycznych – tak mi się wydaje – Szkotów to dwupłytowe wydawnictwo. Zgrałem sobie całą płytę na komputer, później do mp3 i słuchałem sobie jej przez 2-3 tyg, w celu wybrania najlepszych i zrobienia z niej płyty, którą będę mógł np. słuchać w samochodzie. I tak naprawdę na 70 minutowy CD nie zmieściły mi się tylko dwie piosenki, na pewno utwór otwierający płytę, drugiego nie pamiętam, ale wciąż mam oryginalne 2CD. Płyta kapitalna, po prostu kapitalna. Taka muzyka jaką kiedyś sobie zakodowałem w pamięci w odniesieniu do tej kapeli. Rockowa, czasem mocniejsza, czasem łagodniejsza z bardzo charakterystycznym głosem Simona Neila i jego manierą wokalną, która urzeka. Od początku spodobał mi się numer „The Thaw” oraz „Black Chandelier” ale miarę słuchania zrozumiałem, że fajnie słucha się wszystkich utworów, choć ciężko je – i dzięki Bogu zanucić. Zespół nie odkrywa Ameryki, ale akurat w rocku chyba już nic nowego nie można wymyślić a tylko starać się nie zepsuć kanonu gatunku. Kto chce nucić łzawe balladyjki i pseudo-numery rockowe – to Bon Jovi, ale radzę unikać tamtego wydawnictwa. Wyjątkowo w przypadku obu płyt – w jednym ze zrozumiałych względów – nie podam tutaj zestawu piosenek szkockiego bandu, polecam po prostu każdy numer.
           


Black Chandelier 


                            *** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***
                                                   TOP Best Songs - ever
                                            BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz