JEAN MICHEL JARRE – „Oxygene”
1976
Na kim nie zrobił wrażenia album genialnego Francuza w 1976 ? Nie chce mi się wierzyć, że są tacy, nowe elektroniczne brzmienia, soundy były jak łyk świeżego powietrza, pamiętam jak nawet Lenny z Motorhead opowiadał, że nie lubił Kraftwerku itd. A muzyka Jarre’a z tego albumu podobała mu się. A wystarczy w wpisać w Google i wyszukać jak Lenny wygląda i jego wypowiedź jest jeszcze bardziej interesująca. „Oxyegne” miałem bardzo szybko nagrany na taśmie, radiostacje puszczały go często a numer 4 stał się światowym przebojem, choć dla mnie najlepszy jest „Oxygene part 3”, gdzieś tak od 1’20” gdy wchodzi klawisz przypominający chór kobiecy. Wielki album , ważny dla całego rynku muzyki elektronicznej, działali wciąż Kraftwert czy Tangerine Dream ale Jarre dotarł do mas w sposób bardziej znaczny niż przeboje taneczne w stylu „Model” wspomnianego Kraftwerku. No i Jarre – robi to zresztą do dzisiaj – zaproponował coś jeszcze, niesamowite muzyczne spektakle, podczas gdy np. muzycy Kraftwerku w sile 4 chłopa stali zawsze nieruchomo jak roboty za swoimi konsolami.
- "Oxygene (Part I)" - 7:40
- "Oxygene (Part II)" - 8:09
- "Oxygene (Part III)" - 2:55
- "Oxygene (Part IV)" - 4:15
- "Oxygene (Part V)" - 10:24
- "Oxygene (Part VI)" - 6:21
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz