Bestia się przebudziła. Ale jak już to zrobiła, po 25 latach bezczynności, po procesowaniu się z Davidem i spółką o prawo do nazwy zespołu, po wielokrotnym powielaniu w kolejnych odsłonach swego pomnikowego 'The Wall', po wspólnym występie na Live8, to ... szczęka opada. Mnie na pewno. Opiniotwórczy magazyn Rolling Stone, wcześniej bardzo krytykujący solowe dokonania Watersa, nazwał jego nowy album 'muzyczną kwintesencją post "Dark Side Of The Moon"', szczytowego osiągnięcia Floydów.
Kilka szczegółów z CV piątego albumu byłego basisty, wokalisty, lidera Pink Floyd:
Tytuł: Is This the Life We Really Want?
Data premiery: 2 czerwca 2017
Kompozycje: Roger Waters
Producent: Nigel Godrich
Wytwórnia: Columbia
Długość: 54:06
1. "When We Were Young" 1:38
2. "Déjà Vu" 4:27
3. "The Last Refugee" 4:12
4. "Picture That" 6:47
5. "Broken Bones" 4:57
6. "Is This the Life We Really Want?" 5:55
7. "Bird in a Gale" 5:31
8. "The Most Beautiful Girl" 6:09
9. "Smell the Roses" 5:15
10. "Wait for Her" 4:56
11. "Oceans Apart" 1:07
12. "Part of Me Died" 3:12
Album, poprzedzony 'Smell Roses' wydanym na singlu w kwietniu 2017, zrobił na ogromne wrażenie, choć nie czepiając się ciekawych, mimo wszystko pinkfloydowskich, w najlepszym tego słowa znaczeniu melodii, trzeba przyznać, że siła jego to przede wszystkim teksty. Krytycy pisali, że jawne nawiązania do dokonań Pink Floyd sugerują, że muzyk zadowolony jest z przeszłości, pogodził się z nią (pamiętajmy, że bardzo bolał go fakt, że Pink Floyd działali nadal bez niego, ale pamiętamy wspomniany Live 8 i wspólne zdjęcia całej czwórki).
'Czy takiego życia wszyscy chcieliśmy?' pyta muzyk w 2017, ale podobnych przecież pytań nigdy nie brakło w jego (PF) twórczości. W jego nowych tekstach pobrzmiewają wszystkie poruszane wcześniej lęki i bolączki dzisiejszego świata, choć dostosowane do realiów XXI wieku: konflikty zbrojne (wykorzystywanie zabójczej elektroniki, dronów), uchodźcy, niesprawiedliwość społeczna, agresywny kapitalizm, pogłębiające się podziały między bogatymi i biednymi, rasizm, odradzający się faszyzm, wreszcie wybranie na prezydenta idiotę (czytelna aluzja do Trumpa, którego zresztą słyszymy w tytułowym utworze). Plus wiele innych, osobiście rożnie odbieranych przez słuchacza, które poznaliśmy choćby na 'Animals' macierzystej kapeli Rogera. Na koncertach w 2017 roku Waters wrócił do tego albumu, włączając do koncertowej playlisty moją ulubioną piosenkę PF, 'Pigs (Three Different Ones)', prześmiewczo ilustrując ją na telebimach zdjęciami aktualnego rezydenta wymienianego w songu Białego Domu.
'Czy takiego życia wszyscy chcieliśmy?' pyta muzyk w 2017, ale podobnych przecież pytań nigdy nie brakło w jego (PF) twórczości. W jego nowych tekstach pobrzmiewają wszystkie poruszane wcześniej lęki i bolączki dzisiejszego świata, choć dostosowane do realiów XXI wieku: konflikty zbrojne (wykorzystywanie zabójczej elektroniki, dronów), uchodźcy, niesprawiedliwość społeczna, agresywny kapitalizm, pogłębiające się podziały między bogatymi i biednymi, rasizm, odradzający się faszyzm, wreszcie wybranie na prezydenta idiotę (czytelna aluzja do Trumpa, którego zresztą słyszymy w tytułowym utworze). Plus wiele innych, osobiście rożnie odbieranych przez słuchacza, które poznaliśmy choćby na 'Animals' macierzystej kapeli Rogera. Na koncertach w 2017 roku Waters wrócił do tego albumu, włączając do koncertowej playlisty moją ulubioną piosenkę PF, 'Pigs (Three Different Ones)', prześmiewczo ilustrując ją na telebimach zdjęciami aktualnego rezydenta wymienianego w songu Białego Domu.
Ilustracją muzyczną i jak do tej pory, po kilkunastokrotnym przesłuchaniu albumu, mojego faworyta z płyty , jest "Déjà Vu", song który muzyk śpiewał już w 2014 roku, gdy zapowiadał, że będzie nagrywał nową płytę. Spróbujcie znaleźć polskie tłumaczenie piosenki w sieci. Piękna poezja, poetyckie metafory, stary dobry Roger, choćby z albumu 'Wish You Were Here'.
Gdyby muzyka była najwyższej próby a teksty o niczym, przypuszczam, że krytyka zjechałaby muzyka pisząc, że śpiewa o niczym, że sztampowo, przewidywalnie, że nie proponuje nic nowego i że się wypalił. Ale teksty są naprawdę celne przy naprawdę znakomitej muzyce, w której brakuje mi ...Davida Gilmoura. Album Watersa jest tak bardzo w klimacie Pink Floyd, że mógłbym wskazać na nim co najmniej kilkanaście miejsc, gdzie wyczekiwałem sola gitarowego gitarzysty Pink Floyd. Bo ścieżki instrumentów klawiszowych są takie jakie powinny być; wydają się pulsować nastrojem wytwarzanym na albumach zespołu przez nieżyjącego Ricka Wrighta. Gdyby na płycie więcej było gitar, byłby to prawie jak kolejny świetny album Pink Floyd. Ale może Waters celowo zrezygnował ze zbytniego eksponowania gitar na płycie. Drugiego Gilmoura trudno znaleźć, zbyt wiele partii gitarowych mogłoby niepotrzebnie skłaniać słuchaczy (krytyków) do takich właśnie jak moje rozważań.
Gdyby muzyka była najwyższej próby a teksty o niczym, przypuszczam, że krytyka zjechałaby muzyka pisząc, że śpiewa o niczym, że sztampowo, przewidywalnie, że nie proponuje nic nowego i że się wypalił. Ale teksty są naprawdę celne przy naprawdę znakomitej muzyce, w której brakuje mi ...Davida Gilmoura. Album Watersa jest tak bardzo w klimacie Pink Floyd, że mógłbym wskazać na nim co najmniej kilkanaście miejsc, gdzie wyczekiwałem sola gitarowego gitarzysty Pink Floyd. Bo ścieżki instrumentów klawiszowych są takie jakie powinny być; wydają się pulsować nastrojem wytwarzanym na albumach zespołu przez nieżyjącego Ricka Wrighta. Gdyby na płycie więcej było gitar, byłby to prawie jak kolejny świetny album Pink Floyd. Ale może Waters celowo zrezygnował ze zbytniego eksponowania gitar na płycie. Drugiego Gilmoura trudno znaleźć, zbyt wiele partii gitarowych mogłoby niepotrzebnie skłaniać słuchaczy (krytyków) do takich właśnie jak moje rozważań.
If I had been God (GDYBYM BYŁ BOGIEM....)
I would have rearranged the veins in the face to make them
more resistant to alcohol and less prone to ageing
If I had been God
I would have sired many sons and I would not have suffered
the Romans to kill even one of them
If I had been God
With my staff and my rod
If I had been given the nod
I believe I could have done a better job
If I were a drone
Patrolling foreign skies
With my electronic eyes for guidance
And the element of surprise
I would be afraid to find someone home
Maybe a woman at a stove
Baking bread, making rice, or just boiling down some bones
If I were a drone
The temple's in ruins
The bankers get fat
The buffalo's gone
And the mountain top's flat
The trout in the streams are all hermaphrodites
You lean to the left but you vote to the right
And it feels like déjà vu
The sun goes down and I'm still missing you
Counting the cost of love that got lost
And under my gulf stream, in circular pools
There's ninety-nine cents worth of drunkards and fool
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz