W czasie koncertu,
który miałem okazję oglądać osobiście w ramach „Genesis – Klassik”, Ray z
kwartetem muzyków nie zagrał ani jednej piosenki zwiastującej nowy album.
Rzeczywiście były tylko klasyki rock giganta plus inne covery. Bo tak naprawdę
Ray nie musi chyba zbytnio reklamować swoich płyt. Jest kochany nad Wisłą
(mieszka w naszym kraju, w Poznaniu), hołubiony przez Trójkę i wszystkich
najbardziej znanych dziennikarzy muzycznych w naszym kraju, którzy dzierżą „rząd
dusz” nad fanami słuchającymi ambitniejszej muzyki, niż ta puszczana przez
radiowe sieczki Radia Zet czy RMF ...brrrrr.... Czy nową płytą „porywa się na
słońce” ? (chasing rainbows – pogoń za marzeniami, ruszanie z motyką na słońce,
próbowanie spełnić nierealne marzenia..). Nie, to płyta, która się powinna
dobrze sprzedać bo jest lekka łatwa i przyjemna, oczywiście przy odpowiednim
kontekście, to wciąż rock i to nawet dość ambitny. Muzyka z tej płyty jest
niezaskakująca – to plus dla fanów Wilsona – bo to muzyka rockowa w stylu jaki
znamy z innych płyt artysty, niezaskakująca – to minus, jeśli krąg fanów miałby
się poszerzyć – bo nadal jakby taka sama, te same aranżacje, ta sama maniera
wokalna, wszystko bardzo przewidywalne. Jeśli spojrzymy na tą płytę, że po
prostu chcemy Ray'a takiego jak wcześniej to oczywiście płyta warta zakupu.
Trudno czynić zarzut artyście, że gra nadal tak samo, w swoim stylu, nie o to mi
tutaj chodzi. Ray dodał więcej instrumentów smyczkowych, klawiszy, spowodowało
to, że muzyka tutaj jest łagodniejsza i łatwiejsza w odbiorze, ale już
kilkukrotne przesłuchanie tej płyty mnie lekko nią znużyło. Chyba lepiej zgrać
piosenki z tej płyty na jakąś płytę (mp3), gdzie mamy wiele różnorodnych
piosenek. W takim mixie każda piosenka Ray jest mile widziana, żadna nie
odpycha, nie odrzuca, może się świetnie wpasować z innymi (o ile nie połączycie
ich z Thin Lizzy czy Black Sabbath). Chociaż... ;)
Ray obchodzi w tym
roku 20 lecie swojej działalności. Szkoda mimo wszystko, że muzyk, który tak
znakomicie wypadł w debiucie (wielki przebój z własną kapelą Stiltskin –
reaktywowaną), później otarł się o gigantów rocka z Genesis, Tony'ego Banksa i
Mike'a Rutherforda niejako kontynuuje karierę jako odtwórca coverów i
produkujący zaledwie przyzwoite płytki, nie próbując uganiać się za swoją tęczą. Może jednak próbuje a tytuł jest celowo tak wymowny ? Czy to jest najbardziej dojrzała płyta tego przesympatycznego Artysty ? Szczerze wątpię ale oczywiście uważam, że trzeba ją mieć w swojej kolekcji.
01 Take it slow
02 Easier that way
03 Follow the lie
04 Shouting in my sleep
05 Wait for better days
06 She don't feel so loved
07 Rhianne
08 She's a queen
09 Whatever happened
10 I see it all
11 The life of someone
12 No dreams are made of this
02 Easier that way
03 Follow the lie
04 Shouting in my sleep
05 Wait for better days
06 She don't feel so loved
07 Rhianne
08 She's a queen
09 Whatever happened
10 I see it all
11 The life of someone
12 No dreams are made of this
*** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***
TOP Best Songs - ever
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
TOP Best Songs - ever
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz