JONA AND VANGELIS - "The Friends Of Mr. Cairo"
1981
Bardzo szczególny dla mnie album, słuchany prawie na bieżąco w 81 , roku stanu wojennego, smutku po Lennonie i moich osobistych tragediach (śmierć ojca). uciekałem wtedy sporo w ten album mimo, że dość radosny i napędzający pozytywną energią. Może właśnie dlatego tak mi się podobał. Andersona lubiłem od płyty jego macierzystej grupy Yes - "Going For The One" a o greckim Jarre niewiele wiedziałem. Wcześniej polubiłem ich singiel "I Hera You Know" z poprzedniego albumu stąd spodziewałem się dużo po tym albumie. I się nie zawiodłem. Jak wiecie już nie zamykam się na żadną muzykę (prawie) , stąd prócz miłości do The beatles czy Pink Floydów lubię i punk i rock, mile wspominam glam z lat 70-tych,. czasem nawet lubię posłuchać Shadowsów z Cliffem lub bez. Tak się chyba powinno kochać muzykę i stąd dość wysoka pozycja tego albumu. Tytułowa piosenka oraz "State of..." były wielkimi przebojami w Trójce ale płytę się słucha najlepiej w całości. Łagodny, wysoki głos Jona Andersona i wspaniała muzyka utalentowanego Greka to także wspaniały relaks np. po wyczerpującym dniu. W wersji zremasteryzowanej i podrasowanej w latach późniejszych produkcja płyty poraża swoją ...czystością dźwięku, jakością, pomysłowością.- The Friends of Mr. Cairo – 12:04
- Back to School – 5:06
- Outside of This (Inside of That) – 5:00
- State of Independence – 7:53
- Beside – 4:08
- The Mayflower – 6:35
A propos,nie zamykania się na muzykę.
OdpowiedzUsuńPolskiego grania w ogóle nie będzie na tym blogu?
Jest co jakiś czas, niedawno Coma czy Strachy na Lachy. W singlach i albumach posucha gdyż nie dostrzegam tutaj takich pozycji, o których warto pisać, jest kilka wyjątkowych polskich płyt ale o nich jeszcze nie czas ale na pewno będą. Tak na marginesie w topie 500 płyt wszech-czasów magazynu Rolling Stone znalazła się tam płyta naszej Ewy Demarczyk, ale - przy całym szacunku dla niej - to już nie moja muzyka. Serdecznie pozdrawiam R
OdpowiedzUsuń