PROCOL HARUM - "A Whiter Shade Of Pale"
THIN LIZZY - "Whiskey In The Jar"
SCOTT McKENZIE - "San Francisco"
Rok 1967, epoka Flower-Power, Londyn stolicą świata wyznaczającą nowe kierunki w sztuce, modzie (modelka Twiggy, mini, projektantka Mary Quant, oczywiście jako forpoczta The Beatles). Zanim niebawem stolica ta przeniesie się za ocean na wschodnie wybrzeże do miejsca o którym śpiewa wymieniony tutaj Scott McKenzie, cała Ameryka odwiedza Londyn. W knajpce, któregoś wieczoru Paul i John zachwycają się nową piosenką, na punckie której oszalało całe miasto, oni , z czasem cała Anglia i reszta świata. W Polsce znany jako "Bielszy odcień bieli" i niemniej popularny. Dla mnie ważna piosenka w dzieciństwie, nuciłem kiedyś bez przerwy melodyjny motyw grany na organach Hammonda przez lidera i wokalistę Gary Brookera.
Po latach wiem, że organy zbyt mocno zdominowały utwór i są zbyt mocno osadzone na pierwszym planie. Procol Harum nie odnieśli już tak znaczącego sukcesu ale wtedy Brooker musiał poznać Harrisona i przyjaźń ich przetrwała lata i na koncercie poświęconym pamięci George'a Harrisona w 2002 roku nie zabrakło go wśród licznej rzeszy przyjaciół zmarłego ex-beatlesa.
Jeśli ktoś pierwszy raz słyszał "Whiskey w dzbanie " w wykonaniu Metallica to polecam wersję, niejako autorską, Phil Lynott i spółka upublicznili tą tradycyjną irlandzką starą pieśń o okradzeniu Kapitana Farrella pierwsi i otworzyli nią sobie drogę na Parteneon Rocka. Przez Thin Lizzy przewinęło się tylu znakomitych muzyków, że wymienię tylko Gary Moore'a czy Snowy White'a ale to zespół Phila Lynotta, charyzmatycznego basisty, wokalisty, frontmana , lidera. Piosenka ta to emocje, skoczne riffy gitarowe, uczta dla ucha z kapitalnym refrenem, dopiero era Internetu pozwoliła mi odkryć, że tajemnicze słowa zaczynające refren to "Musha Ring Dum A Do Dum A Da". Przy okazji - drugi tajemniczy zwrot, którego nigdy nie mogłem zrozumieć to "Watch you're doing in the back" , czyli dość proste jak widać ale śpiewane przez Barry Gibba w "You Should Be Dancing" (Bee Gees),tak, że nijak mogłem się połapać.
Thin Lizzy, zachwycali mnie jeszcze wieloma kawałkami, z których po wymienionym tutaj najbardziej cenię mocne "The Boys Are Back In Town".
Jeśli jakiś utwór bardziej malowniczo opisuje generację hippisów, dzieci-kwiatów, wolnej miłości niż "Woodstock" Joan Baez ( dla mnie w wersji MSC) to jest nią ta przepiękna piosenka Scotta McKenzie. Skomponował ją co prawda ktoś inny bo John Phillips, lider Mamas And The Papas (wykonawcy drugiego wielkiego hitu tej epoki: "California Dreaming") ale o wkładaniu kwiatów we włosy cudnie zaśpiewał młody Scott i tylko z nim jest kojarzona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz