MÓJ TOP WSZECHCZASÓW: Pozycja nr 27

27. PINK FLOYD - "Hey You"
ALBUM: "THE WALL"
THE BEATLES - "Something"
ALBUM: "ABBEY ROAD"

THE BEATLES - "Girl"

ALBUM: "RUBBER SOUL"

Kolejna piosenka z "The Wall" , ballada Rogera Watersa, klasyczny Pink Floyd, druga to przepiękna ballada George'a Harrisona, bodajże jego największy przebój. Frank Sinatra powiedział, że jego zdaniem to najpiękniejsza miłosna piosenka XX wieku. Talent tego Trzeciego Beatlesa eksplodował w ostatnich latach istnienia (twórczości) zespołu, bez tej piosenki i melodyjnego, ciepłego "Here Comes The Sun" album "Abbey Road" nie byłby już tym albumem,zdaniem wielu krytyków o niebo lepszym od "Sgt. Pepper's ...". W historii muzyki rockowej rzadko się zdarza, żeby dwie piękne ballady napisało dla tej samej kobiety dwóch mężczyzn, jej kochanków a jednocześnie bliskich przyjaciół. Chodzi o Patti Boyd, wpierw żonę George'a Harrisona, następnie Erica Claptona. Pierwszy poświęcił jej właśnie "Something", drugi "Laylę" w szeregach Derek And The Dominos.
Trzecia pozycja to znowu The Beatles i w swojej typowej dla siebie kompozycji John. Miłosna piosenka ale ostatnia zwrotka to pseudofilozoficzne już rozważania Autora. Panują mieszane opinie jak interpretować chórek zespołu: "tit, tit, tit....:). Frywolny żart czy nic nie znaczący ...Ogromną większość wykonań piosenek znamy z filmów, występów w TV, promocyjnych teledysków, nawet z solowych później wykonań na koncertach (np. George Harrison śpiewa swoje trzy wielkie przeboje : Something, Here Comes The Sun oraz While My Guitar Geently Weeps na koncercie dla Bangla Desh, w całości sfilmowanym koncercie czy koncerty paula, na których wykonuje swój beatlesowski repertuar także). Brak mi tego, by zobaczyć - nawet z playbacku - jak śpiewali The Beatles właśnie "Girl". A piosenkę zapamiętałem z dzieciństwa jako ilustrację dźwiękowa do któregoś z odcinków teatru "Kobra" z Krzysztofem Chamcem w roli głównej.