Wyszukiwanie : .Szukaj w blogu.

2. Szukaj w blogu - zbiórczo

THE ROLLING STONES nr 22

"STREETS OF LOVE"
Album: "A Bigger Bang" '2005
Ładna gitarowa ballada z Mickiem śpiewającym falsetem. W zalewie jednak podobnych z pewnością zniknęłaby niezauważona (tak się niestety stało w USA) gdyby nie znów (ten argument będzie wiodący w całej karierze zespołu) magiczna nazwa zespołu. "Wow, to oni się ścigali z Beatlesami w latach 60-tych o prymat bycia brytyjską kapelą nr 1"). Na Stonesów się chodzi, kupuje ich płyty bo to ostatni dinozaur wielkiej eksplozji rock and rolla z lat 60-tych. Dinozaur Wielkiego kalibru bo przecież co jakiś czas reaktywują się The Kings, The Hollies, The Animals a nawet The Byrds czy Beach Boys ale te powroty nie wzbudzają już takich emocji jak np. ruszająca co jakiś czas w tresę machina pod nazwą The Rolling Stones. Czasem z nowym albumem, czasem bez. Ciekawy fakt, który warto odnotować to taki, że "Streets Of Love" weszło na listy w Zjednoczonym Królestwie prawie równo  po 42 latach od ich debiutu na tych listach singlem "Come On". Imponujące bez dwóch zdań. Narzekanie, które czasem przewija się w tych kilku postach o Stonesach  i do którego być może wrócę w następnych nie zmienia faktu, że nie nagrywając już od dłuższego czasu niczego specjalnie udanego zespół jednocześnie nie "popełnia" żadnej muzyki, której musiałby się wstydzić i która niszczyłaby ich image. Nie, tak nie jest i album "A Bigger Bang" jest przyzwoity a druga piosenka z podwójnego singla (obie strony A - czyli typowane na hit) "Rough Justice" jest również niezłym utworem, choć ja wolę zdecydowanie "Ulice Miłości" .
Nieśmiertelni : Ronnie, Keith, Mick oraz Charlie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz