MOJE KINO.
"FIELD OF DREAMS" / "POLE MARZEŃ" - 1989
reż. Phil Alden Robinson, wyk: Kevin Costner, Ray Liotta, James Earl Jones, Amy Madigan oraz Burt Lancaster.W blogu tym nie chciałem pisać o kolejnej mojej pasji - kinie, ale kto nie lubi dobrego kina lub ogólnie X muzy?. Będę więc czasem robił wyjątki ale nie za często. Dzisiaj obejrzałem - kolejny raz - "Pole Marzeń" i o ile miałem zakodowane, że to niezły film z moim ulubionym Costnerem to mocno dzisiaj odbierając ten film stwierdziłem, że to film magiczny, genialny, wzruszający, znakomite kino, znakomici aktorzy i łzy w moich oczach w trakcie i pod koniec filmu. Nie chcę streszczać fabuły, jest bajeczna, ale warto byście zasiedli do tego filmu sami lub z rodziną (to chyba gatunek familijny) nie spodziewając się niczego po fabule, nie wiedząc nic o tym co Was może spotkać w trakcie seansu. Kilka informacji - Costner już gwiazda ale największy sukces przed nim - za rok czeka go "Tańczący z wilkami" i deszcz Oskarów. W filmie występuje też w epizodzie wielka gwiazda dawnego Hollywood - Burt Lancaster oraz znakomici inni aktorzy, w tym Ray Liotta, który nie przeraża. Film bardzo amerykański ale gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz