THE ROLLING STONES - "Beast Of Burden"
Album: "Some Girls" 1978
Przyznaję się, że powinni znaleźć się na moim topie dużo wcześniej, udało się w setce singli ale dopiero na 90 tym miejscu, w albumach już nie będzie ich w pierwszej setce ale to oczywiście ważna, gigantycznie ważna kapela dla muzyki, rock and rolla. Osobiście uważam,że z drobnymi wyjątkami w latach 60-tych kopiowali w czym tylko mogli swoich rywali z The Beatles. Czkawką odbijało im się, że zaistni9eli na listach dzięki piosence "I Wanna Be Your Man", socjalnie napisanej dla nich piosence w męskiej toalecie przez Johna i Paula, którzy przejęli się informacją, że ich mało znani ale sympatyczni koledzy z Londynu nie mają materiału na przebój. Podobno wtedy Mick Jagger i Keith Richard wybałuszyli oczy na sławnych kolegów, że można ot tak skomponować sobie piosenkę. I spróbowali już sami. Ok, Rolling Stones to cała otoczka także ich funkcjonowania w muzyce, nie tylko naśladowanie Beatlesów w tekstach, okładkach albumów, w muzyce może mniej (grali rythm and bluesa z naciskiem na bluesa) choć ich największe przeboje inspirowane były dokonaniami liverpoolczyków. The Rolling Stones to pewien większy bunt w zachowaniu, wypowiedziach dla prasy, mimo, że pr-owsko stworzony na użytek mediów obraz kontrastu dla Fab 4 jako tych "złych chłopców" to Rolling Stones mniej dbali o pozory nad czym ubolewał szczególnie John Lennon, wciąż doprowadzany "do pionu" przez grzecznego Paula. Rolling Stones to charyzmatyczny Mick. By napisać wszystko o jego podbojach sercowych napiszę tylko, że pod koniec lat 60-tych był najczęstszym obiektem seksualnym w marzeniach i snach młodych Amerykanek ale i także częściej był zwierzyna niż myśliwym. Tyle krótkim tytułem wstępu, sądzę, ze raz otwarte drzwi na mój blog dla tej kapeli zaowocują częstymi odwiedzinami w ich muzyce. Dzisiaj proponuję najlepszą dla mnie ich radiową piosenkę, przebój, przy którym ciężko usiedzieć spokojnie, rasowy przebój rock and rollowy z mieszanką geniuszu pary kompozytorskiej Jagger-Richards, choć w zasadzie to kompozycja w całości tego drugiego. To dla mnie też miłe wspomnienie, bo tak naprawdę to pierwsza ich piosenka, którą nagrałem całą z radia (wtedy także "Fool" Chrisa Rea). Piosenka podoba mi się także w coverach, zwłaszcza rewelacyjna - bardzo drapieżna - wersja w wykonaniu Bette Midler (clip z Mickiem).
Ubolewam, że nie zaśpiewali tej piosenki na koncercie w Chorzowie zdaje się 1988 roku, który miałem przyjemność oglądać i szalenie milo wspominam.
Beast Of Burden.
Beast Of Burden - live
Mick oraz Bette.
Bette Midler - "Beast Of Burden" !!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz