_______________
Jeszcze jeden tekst o ELO. Trochę plotkarski, trochę może nieznanych dla wielu informacji, trochę także odnoszący się do ostatniej płyty ELO Jeffa Lynne'a. Przypadkowo dowiedziałem się niedawno, dzięki "dzięki Ci Boże za internet", że w w 2009 roku zmarł Kelly Groucutt, basista i drugi wokalista ELO. Zacząłem 'grzebać' po sieci i powoli naświetlił mi się pewien obraz rozstania Kelly'ego z Jeffem, powstanie ELO Part II oraz niejako wytłumaczenie, że chórki ELO na nowej płycie jak i na kilku ostatnich po 1983, to nie te dawne stare dobre ELO. Krótko, nie chcę specjalnie analizować przyczyn istnienia dwóch kapel o tych samych nazwach. Jak naprawdę było w środku zespołu, nikt się nie dowie.
Ale kilka faktów. Kelly szybko trafił do składu ELO już z Jeffem Lynne'm. Został basistą i drugim głosem zespołu, tym charakterystycznym, który słyszymy na takich albumach jak 'Eldorado', 'New World Record' czy 'Out of The Blue'.
Głównym wokalistą (zresztą twórcą całego repertuaru muzycznego) był Jeff. Kiedyś mnie zastanowiło to, że na clipach, filmach pokazujących dawne ELO Jeff i Kelly stoją tuż obok siebie (patrz clip), ale ani przez chwilę nie nawiązują ze sobą kontaktu wzrokowego. Nic, żadnej chemicznej chemii a bardzo starannie zwracałem na to uwagę. Przy albumie "Secret Message" Jeff zmarginalizował do zera Kelly'ego. Musiał istnieć już jakiś poważny konflikt w zespole, gdyż Jeff przejął obowiązki nawet basisty i doprowadził do tego, że Kelly zrezygnował z gry zespołu, pozywając Jeffa o zaległe mu pieniądze, także za tantiemy za nagrane tantiemy (Groucutt informował, środkowa część największego przeboju ELO, 'Mr. Blue Sky' jest jego autorstwa). Obaj muzycy spotykali się w sądzie i początkowo przyznawano rację Lynne'owi. Tu zacytuję bardzo nieładną wypowiedź Jeffa."[Kelly] był tylko zwykłym pracownikiem w zespole i dostawał swoją gażę. Zamiast wydawać pieniądze na prawników, powinien był wpierw przeczytać uważnie swój kontrakt". Nieelegancko prawda? Cóż, takie widać były relacje Jeffa jako szefa z resztą zespołu (przypomnę, że wszyscy prócz Richarda Tandy'ego odwracali się od bossa ELO).
Kelly założył Electric Light Orchestra Part Two, z którą wykonywał bez skrępowania na koncertach wszystkie stare przeboje ELO, i choć brakowało tam głównego wokalu Lynne'a, to z łatwością można rozpoznać głos Groucutta znany z takich choćby przebojów jak 'Strange Magic', 'Sweet Talking Woman' czy z 'Rockarii'. Kelly ostatecznie wygrał w sądzie i Jeff Lynne musiał mu zapłacić 300 000 funtów zaległych tantiem. Ale zadra w sercu Jeffa została. W 2012 roku Jeff wydał płytę 'Mr. Blue Sky The Very Best Of ELO (tutaj). Zamiast zremasterować stare nagrania nagrał płytę ponownie, zupełnie sam. Czy tylko po to by dawni koledzy nie dostali należnych im tantiem z tytułu brania udział w nagraniach ?
Kelly założył Electric Light Orchestra Part Two, z którą wykonywał bez skrępowania na koncertach wszystkie stare przeboje ELO, i choć brakowało tam głównego wokalu Lynne'a, to z łatwością można rozpoznać głos Groucutta znany z takich choćby przebojów jak 'Strange Magic', 'Sweet Talking Woman' czy z 'Rockarii'. Kelly ostatecznie wygrał w sądzie i Jeff Lynne musiał mu zapłacić 300 000 funtów zaległych tantiem. Ale zadra w sercu Jeffa została. W 2012 roku Jeff wydał płytę 'Mr. Blue Sky The Very Best Of ELO (tutaj). Zamiast zremasterować stare nagrania nagrał płytę ponownie, zupełnie sam. Czy tylko po to by dawni koledzy nie dostali należnych im tantiem z tytułu brania udział w nagraniach ?
Jeff czwarty o lewej, Kelly drugi z prawej. |
Śmierć muzyka na zawał serca, określanego przez wszystkich jako szalenie sympatycznego, małego faceta o olbrzymim sercu, zespołowego klowna, duszę każdego towarzystwa, nie mogącego usiedzieć w spokoju na miejscu ("...gdy już naprawdę nie miał co robić, układał kostkę Rubika" - Bev Bevan, perkusista ELO i jej założyciel) była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. ELO Part Two zorganizowała szereg koncertów ku jego pamięci. A Lynne? Dlaczego Jeff postąpił tak z dawnym kolegą? Nie wiemy. Nie udało mi się znaleźć w sieci ani słowa lidera ELO w związku ze śmiercią dawnego kolegi (9 lutego 2009).
Już na płycie 'Time', na której Jeff zaczął rezygnować już z tak dużej ilości oryginalnej aranżacji utworów na instrumenty smyczkowe na rzecz elektroniki (został już trójki 'smyczkowców' tylko Mik Kamiński), brakowało mi głosu Kelly'ego w chórkach. Posłuchajcie 'Sweet Is The Night' z 'Out Of The Blue' i np. równie "chóralny" 'Ticket To The Moon'. W drugim utworze słychać już w chórkach tylko Jeffa i szkoda.
Na filmiku ciekawostka. Niewydany - i niestety słusznie - utwór ELO: "Beatles Forever". Przeczytajcie tekst, czyż można bardziej klarownie oddać hołd swoim idolom i fascynacjom muzycznym?
Wspominałem na blogu, pisząc o ELO, o fascynacji Jeffa Beatlesami. Ukoronowaniem tego był oczywiście udział w produkcji singli The Beatles 'Free As Bird' oraz 'Real Love'. Znalazłem w sieci na forum Steve'a Hoffmana ciekawą dyskusję o tym czy Jeff i Paul McCartney mogliby razem nagrać płytę. Obecni technicy w studiu w czasie sesji z 1995 wspominali sytuację, gdy Jeff grał coś na fortepianie. Paul podszedł i wprost jakby wyprosił Jeffa znad klawiatury, mówiąc, że potrafi to zagrać lepiej. Jeff odszedł jak ścięty. Czy doszło to tego wydarzenia przypadkowo, nie jest ważne. Paul i Jeff są ze sobą dzisiaj dość blisko ale to nie przyjaźń jaka była w przypadku George'a Harrisona i Lynne'a. Może Paula to bolało? Z George'm przyjaźnili się Dylan, Petty, Orbison, Lynne, Clapton i wielu innych znanych muzyków. Macca wzbudzał zawsze tylko szacunek. Out Of Touch ?
Wspominałem na blogu, pisząc o ELO, o fascynacji Jeffa Beatlesami. Ukoronowaniem tego był oczywiście udział w produkcji singli The Beatles 'Free As Bird' oraz 'Real Love'. Znalazłem w sieci na forum Steve'a Hoffmana ciekawą dyskusję o tym czy Jeff i Paul McCartney mogliby razem nagrać płytę. Obecni technicy w studiu w czasie sesji z 1995 wspominali sytuację, gdy Jeff grał coś na fortepianie. Paul podszedł i wprost jakby wyprosił Jeffa znad klawiatury, mówiąc, że potrafi to zagrać lepiej. Jeff odszedł jak ścięty. Czy doszło to tego wydarzenia przypadkowo, nie jest ważne. Paul i Jeff są ze sobą dzisiaj dość blisko ale to nie przyjaźń jaka była w przypadku George'a Harrisona i Lynne'a. Może Paula to bolało? Z George'm przyjaźnili się Dylan, Petty, Orbison, Lynne, Clapton i wielu innych znanych muzyków. Macca wzbudzał zawsze tylko szacunek. Out Of Touch ?
Grammy 2015 - ELO i dobrze bawiący się Paul. To wszystko co napisałem jest tak naprawdę mało ważne. Oceniajmy tych wszystkich ludzi tylko za muzykę, za to nam dają. A dają to co mają najcenniejszego, siebie, swój talent, serce... Mało? Dla mnie wystarczy.
Jeśli ktoś ma ochotę skomentować całą sytuację 'Jeff Lynne - ELO Part 2' - zapraszam.
______________________
Jeśli ktoś ma ochotę skomentować całą sytuację 'Jeff Lynne - ELO Part 2' - zapraszam.
Ciekawy wpis. Nie wiem jaką mam zająć pozycję.
OdpowiedzUsuńJeff postanowił rozwiązać ELO już po Eldorado, potem jeszcze skusił się na Xanadu i to miał być koniec. Kolejne 3 płyty zostały wymuszone kontraktem. Kelly wiedział, że zespół się kończy, lecz był święcie przekonany, że SM wyjdzie jako 2 płytowy album i będzie to ostatnie wydawnictwo kapeli. Zapragnął się zabezpieczyć i nieco sfalstartował z tym procesem. Jako, że wytwórnia nie zaakceptowała takiej formy albumu, powstał jeszcze BOP, oczywiście bez udziału Kelly'ego. Nawiasem mówiąc jego OrKestra, jak i ELO pt2 wyrażnie pokazały, iż gość, mimo, że sympatyczny, to jednak pod względem muzycznym w nijaki sposób do Jeffa się nie umywał. Zmiana basisty w ELO - żaden problem. Zmiana Jeffa - nie do wykonania.
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do tego, że ELO to Lynne. Post w sumie o czymś innym. Ciekawe co piszesz odnośnie Eldorado. Po Eldorado ELO - zanim nagrali filmowy kicz czyli muzykę do 'Xanadu' nagrało szereg albumów. Przypuszczalnie o tym wiesz, ale Twój tekst może trochę wprowadzić czytających w błąd.Słuchałem wiele wywiadów Jeffa, nie znam takiej opinii o zamknięciu zespołu po 'Eldorado'. Poza tym SM to pewnie 'Secret Messages'. Lekko chaotycznie to napisałeś, warto jeśli Ci się zechce rozbudować ten tekst. Od Eldorado do SM to prawie 10 lat - 5 płyt (więc nie bardzo rozumiem wstawkę o 3).
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc po przeczytaniu tego anonimowego komentarza zastanawiam się, czy to ja go nie popełniłem. Jeśli tak, to oczywista pomyłka i nie chodzi o Eldorado, a o Discovery. I to się zgadza,bo rzeczywiście kolejne rzeczy miały nie powstać.
Usuń