The Cure i Robert Smith. Jedna z moich ukochanych kapel, choć nie stawiam ich u siebie tak wysoko jak The Beatles i Pink Floydów, ale to zespół, do którego bardzo, bardzo często wracam. Pisałem już tutaj kiedyś jaki majątek wydałem w Grecji w czasie mojego pierwszego tam wyjazdu, do pracy wtedy, na zakup ich albumu "Kiss Me Kiss Me Kiss Me", ich wielkiego komercyjnego hitu. Ten album to przeważnie hity i wiele nie tak ponurych, jakich sporo w dyskografii zespołu. Ponurych to może niewłaściwe słowo, choć sam Smith cały repertuar z tzw. trylogii, trzech albumów zespołu stanowiących jakby cykl, nazwał depresyjnymi. Mimo, że na jednym z nich, "Disintegration" znalazł się utwór "Lovesong", miłosna ballada lidera zespołu do świeżo poślubionej żony i jeden z największych przebojów zespołu w USA. Zespół miałem okazję oglądać osobiście na koncercie w Polsce, ale niestety nie na ostatnim, niedawnym. W dzisiejszej mojej playliście (nie będę opisywał czym ona dla mnie jest, znajdziecie we wcześniejszych postach z tej serii) tylko ten zespół. Za sprawą trzech piosenek na nowo wróciłem do repertuaru zespołu i stworzyłem sobie mój muzyczny zbiór. Pierwszym powodem, piosenką, jest "Push", numer, którego wcześniej nie kojarzyłem, choć byłem przekonany, że dyskografię zespołu Roberta (z miasta Crawley) znam doskonale.
Z tego zespół zasłynął najszybciej, fryzur. W środku Robert, drugi z prawej, "energetyczny basista", Simon Gallup, jedyny prócz lidera członek zespołu od początku do dzisiaj. |
W czasie słuchania i tym razem oglądania na stacjonarnym rowerze kapitalnego koncertu zespołu z 2019 z Sommerset usłyszałem "Push" i słuchając intro, jak zwykle w przypadku tego zespołu długiego i bardzo urozmaiconego, byłem przekonany, że to mój ich klasyk "Just Like Heaven", tylko w rozszerzonej, przekombinowanej wersji. Jeśli posłuchacie go (w clipie wraz z "In Between Days") i porównacie go ze wspomnianym, największym hitem z albumu "Kiss Me..." powinniście odnaleźć fragmenty podobne, choć zresztą to nieważne. Koncert zauroczył mnie i w tej chwili od miesiąca trwa u mnie mała "curemania", bo poznałem kolejny, wspaniały numer, nieznanej mi szkockiej grupy Chvrches, z którą już tylko sam Smith nagrał ekscytujący numer "How Not To Drown". W liście poniżej moje takie "dołujące" numery zespołu, choć w wielu z nich jest bardzo pozytywny przekaz jak choćby w "Fight". Jak zawsze rozbudowane, bogato zdobione intra. Gdy u niektórych wykonawców utwory się kończą w The Cure dopiero zaczyna się wokal. Materiał muzyczny grupy to przeważnie wspólne kompozycje aktualnych członków zespołu (było ich kilkunastu, wszystkich Robert zaprosił na scenę w czasie wprowadzenia zespołu do Rock and Rollowej Galerii Sław - R'n'roll Hall Of Fame w 2019), za teksty odpowiadał już tylko Robert. Jego teksty, osobowość, wrażliwość muzyczna i postrzeganie oraz odpowiedzialność za stworzony przez siebie zespół profilowała proponowany mu przez innych muzykę, tak, że utwory zespołu mają swoją niepodrabialna pieczęć, muzyczny znak wodny.
W powyższym clipie Robert ze wszystkimi ex-członkami The Cure w czasie wspomnianej ceremonii (prowadził ceremonię Trent Reznor z Nine Inch Nails).
Wielki zespół, wielka charyzmatyczna postać rocka, fantastyczny człowiek. Uśmiecham się do siebie, gdy wspominam, że na początku niespecjalnie podobał mi się jego głos. Przypomnę też, że zespół pokochałem za sprawą wspomnianego albumu, który poznałem dzięki audycjom nieodżałowanego redaktora Tomasza Beksińskiego, "Romantycy muzyki rockowej". I pamiętam jego negatywny komentarz do piosenki z tego albumu, "Why Can't I Be You", która od razu mi się spodobała, a jego zdaniem była zwykłą pomidorową przy smakowitym kapuśniaku, czyli reszcie albumu. Nikt tak pięknie nie opowiadał o muzyce jak Tomek. Polecam, jeszcze na koniec, Waszej uwadze piękny song z tego albumu "How Beautiful You Are" i przejmujący tekst. A oto moje utwory, z którym jestem ostatnio na codzień, prawie wszędzie. Wszystkie wspaniałe, ale przypomnę, kluczem był ich klimat, bo do pełnej best listy hitów The Cure brakuje co najmniej kilkunastu piosenek, w tym kilku przebojowych singli jak np, "Boys Don't Cry", który mi tutaj całkiem nie pasował, ale możecie go zobaczyć w clipie. Zespół wykonał song na koniec swego występu na wymienianej w poście ceremonii.
1. A Fragile Thing
2. Fight
3. I Can Never Say Goodbye
4. Push
5. Lovesong
6. One More Time
7. A Thousand Hours
8. How Not To Drown (& Chvrches) - wersja studyjna lepsza.
9. Pictures Of You
10. Lullaby
11. Alone
12. Just Like Heaven (wiem, wiem, radosna)
13. One More Time
14. Endsong
15. Maybe Someday
16. Last Day of Summer
17. How Beautiful You Are
18. Want
19. Siamese Twins
20. High
21. The Reason Why
22. The Snakepit
23. The Kiss
24. In Between Days
25. A Forrest
Push / In Beetwen Days
How Not to Drown - Robert z CHVRCHES
i jeszcze raz Just Like Heaven
Byłem na tym ostatnim koncercie w naszym kraju. Cure zagrali większość Twojej tutaj playlisty. Wspaniały koncert. Przy okazji dodam że bardzo wpływasz na mój gust muzyczny, gdyż wiele nowej dla mnie muzyki poznałem dzięki temu blogowi. Mamy też takie same sympatia polityczne. A
OdpowiedzUsuńMoim prywatnym zdaniem Robert Smith jest najbardziej charyzmatycznym liderem jaki teraz jest na scenie rockowej. Zawstydzona, zagubiona minka, czerwona szminka, podczernione obwódki oczu no i ta niesamowita, pajęczynowa fryzura.Ikona.
OdpowiedzUsuń