Bartosz Kurek trzeci z lewej dolny rząd, Anastasi stoi czwarty z lewej - drugi rząd |
Trzy znakomite informacje sportowe. Wczoraj napisałem już o tym na Fejsie od razu po zwycięstwie polskich siatkarzy w Lidze Światowej. Teraz uzupełniam. Mamy wreszcie taką naszą perełkę – drużynę fantastycznych siatkarzy, którzy podobnie jak kiedyś Adam Małysz przyprawiają o drżenie serca i łzy dumy i wzruszenia w oczach. Zawiedli piłkarze – mamy Kurka i resztę. Nie chcę wymieniać innych, tutaj warto byłoby podać cały skład. Bez Wlazłego, Plińskiego (którzy sobie pewnie teraz w brodę plują) drużyna nasza ograła wszystkich w ostatnim finale Ligi Światowej jak chciała. No i mamy wreszcie w kraju jednego, wspaniałego trenera, Włocha Andreę Anstasiego, o którym Niemczyk, trener polskich „Złotek” powiedział ładnie, że czego się nie dotknie zamienia się w złoto. Przykład tego trenera powinien dać do myślenia – oczywiste, że nie da - Lacie i PZPN-owi, że tylko wybitny fachowiec z zagranicy może coś zrobić z naszą reprezentacją w piłce nożnej.
Agnieszka Radwańska. Najważniejszy sukces polskiego tenisa, zdecydowanie bardziej medialny i głośniejszy w świecie niż zwycięstwo w siatkówce, mimo wszystko niszowej dyscyplinie na świecie. W sobotę Agnieszka zgodnie z przewidywaniami polegała w starciu z Sereną Williams. Pierwszy set to tragedia, wydawało się, że Polka nie tyle nie ma pomysłu na Amerykankę ale nawet ambicji by trochę powalczyć. Myślałem o tych ludziach, którzy przyszli na mecz wydając sporo kasy na bilety (choć tak naprawdę to Wimbledon i jego finały to miejsca gdzie wypada być i to jest najważniejsze – ale przecież przychodzą tam też prawdziwi kibice i fani tej pięknej dyscypliny) i wyjdą po dwóch krótkich setach zniesmaczeni. Ale w drugim secie Amerykanka podała rękę Agnieszce psując, denerwując się i stresując do tego stopnia, że Polka wygrała drugiego seta (przede wszystkim dzięki słabszej grze Amerykanki) ale i zadziałała tutaj ambicja, brak początkującej tremy i z czasem poczucie pewnej wiary we własne siły. Zaczął się ciekawszy mecz i przez kilka gemów trzeciego seta wisiała na bardzo cienkim włosku niespodzianka, której jednak nie było i trzeba to podkreślić. Odnotuję jeszcze znowu bardzo dobrą grę w tym turnieju Jerzego Janowicza, może wyrośnie nam tenisista światowej czołówki w męskim tenisie.
Agnieszka i niesamowita Serena - Wimbledon 2012 |
No i najważniejszy dla mnie sportowy news. Cały świat kocha Rogera. Świetnym komentarzem do tego są np. nagłówki gazet na całym świecie jeszcze rok temu. Pisały one coś w stylu: oglądajmy Rogera póki gra, cieszmy się, że żyjemy w czasach gdy ten gracz biega po korcie bo już długo takiego artystę tenisa nie zobaczymy. Rok temu trwała fantastyczna passa Novaka Djokovica – napisałem nawet post poświęcony temu (Era Djokovicas?). Wcześniej wygrywał Rafael Nadal; wymienieni zawodnicy to znakomici tenisiści ale przy Federerze to rzemieślnicy rakiety tenisowej. Wczoraj po raz kolejny Szwajcar udowodnił, że Król jest jedne i jeszcze nie uamrł. Bolało mnie, gdy Nadal i Djokovic ogrywali Federera (w kilku meczach byli wyraźnie lepsi ale najczęściej Roger przegrywał bardziej ze sobą niż z przeciwnikami). Rok temu gdy już pisano o schyłku ery Federera ten oświadczył, że nie składa broni. Wczoraj wygrywając po raz siódmy Wimbledon, najbardziej prestiżowy i najstarszy turniej tenisowy na świecie wrócił na pozycję lidera rankingu ATP. Jest numerem 1 i przed Olimpiadą głównym faworytem do złotego medalu.
Roger Federer oraz pokonany Andy Murray - Wimbledon 2012 |
Na początku roku gdy Murray odpadał wcześniej w głównych turniejach krążył po świecie rysunek, na którym w samochodzie na dwóch pierwszych miejscach siedzieli Nadal i Djokovic. Na tylne siedzenie wsiadał Federer. Któryś z przodu spytał : a gdzie Andy ( cała czwórka wtedy jak i dzisiaj to czołowa czwórka rankingu). Odpowiedziano mu, że Andy jedzie innym samochodem. Tak wtedy wyobrażano sobie układ sił w męskim tenisie, dwójka absolutnych liderów w osobach Hiszpana i Serba, łapiący się jeszcze do nich Szwajcar ale już ustępujący im czołowych miejsc i Andy Murray, który odpadał od tej trójki. Wczoraj w finale zagrał Andy znakomity mecz, dwa pierwsze sety to mistrzostwo świata w jego wykonaniu i wcale nie było tak nieprawdopodobne, że Wielka Brytania wreszcie doczeka się swego mistrza na swoich kortach w Londynie. Łzy w czasie ceremoniału nagradzania zwycięzców zmieniło moje zdanie o Szkocie. Chłopak dorasta i staje się coraz bardziej ludzki i sympatyczny a różnie z tym bywało wcześniej. Na koniec jeszcze taka refleksja. Jak napisałem – cały świat tenisowy kocha Rogera Federera i wczoraj na kortach było to także widać. Brytyjczycy bardzo kibicowali swojemu faworytowi ale bardzo sprawiedliwie. Myślę, że wszyscy byli szczęśliwi na koniec meczu, że zwycięzcą został (jeśli nie Murray) to ich ukochany Federer, Mistrz nad Mistrze. Witaj Roger z powrotem na tronie.
*** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***
TOP Best Songs - ever ***
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
BEST ALBUMS - EVER, BEST SONG - EVER
____________________________________________________
Tenisa nie oglądam ale jestem fanem siatkówki i jak tylko mogę to oglądam mecze reprezentacji a czasem też klubowe. Mam nadzieję, że ostatni sukces to tylko wstęp przed Olimpiadą. Trzeba trzymać kciuki żeby Polacy utrzymali obecną formę bo jest ogromna szansa na medal.
OdpowiedzUsuń