Spora Niespodzianka. US OPEN dla Szwajcara! Kiedyś taki tytuł mógł oznaczać tylko kolejne zwycięstwo Federera. Ale od kilku lat Stanislas Wawrinka zmodyfikował tą tezę do stanu pewnej niepewności. Zasadne stało się pytanie: który Szwajcar? W niedzielę 11 września (15 lat po zamachu na World Trade Center) na kortach Nowego Jorku Stan Wawrinka 'wyjął' już drugi raz tytuł Wielkiego Szlema Novakowi (wcześniej Rollanda Garrosa w Paryżu). Serb nie był aż tak 100% faworytem meczu jak to zazwyczaj bywało do kilku lat. Novak przyjechał na US Open po kontuzji, słabszym sezonie, w gorszej formie i Mats Wilander, komentujący tenis dla Eurosportu, przed meczem stawiał właśnie na Szwajcara. Nie wnikając w szczegóły tego meczu (nie pisałem przecież tak samo o 'detalach' porażki Murray'a z Nishikorim: deszcze, zasuwanie dachu, 'gong' - rozpraszające koncentrację Szkota), napiszę, że Stan wygrał zasłużenie i jego postawa w całym turnieju zasługuje na podziw i szacunek. Wielce wymowny jest fakt zdjęcia, które zamieszczam na samej górze, a dodam, że zdjęć podobnych Stana w ostatnim czasie jest całe mnóstwo. Szwajcar zaczął uważnie grać, 'myśleć' na korcie, mieć chłodniejszą głowę, choć w meczu z Novakiem sporo ryzykował. Ryzykował, gdyż tylko tak można pokonać Serba, żadną regularną wymianą piłek. Tylko ryzyko i Stan trafiał!
By zakończyć krótko jeszcze sprawę tenisa dodam, że w kobiecym rozdaniu tegorocznego US Open równie nie wygrał główny faworyt czyli Serena Williams. Amerykanka uległa w półfinale Czesce Karolinie Pliskovwej, która z kolei w finale uległa Andżelice Kerber. Naszej Andżelice!
Na koniec trochę ostatnio zaniedbywanej - ale tylko tutaj - tutajX muzy. Dojrzałe aktorki za oceanem często mówią: "W kinie nie ma dobrych ról dla aktorek po 40-ce. Chyba, że jesteś Meryl Streep". Polecam najnowszy film z tą aktorką. Genialny, choć nie jest to kino łatwe, rozrywkowe, choć z wieloma scenami stricte komediowymi. Melodramat, lub może lepiej, komediodramat: 'Boska Florence' z Meryl oraz, co dla mnie było sporym zaskoczeniem, doskonałym w tym filmie Hugh Grantem. Film właśnie godny polecenia zwłaszcza dla dwójki głównych aktorów, choć i w drugoplanowej roli Simon Helberg jest równie doskonały. Kolejny Oscar dla Meryl ? Nie będę zaskoczony.
________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz