Rozpoczynając pisanie
bloga o Beatlesach – w przeciwieństwie do swego drugiego blogu, ogólnie o swojej
ulubionej muzyce a nazwanego Mój Top Wszechczasów – założyłem, że nie będę
opisywał tutaj swoich wrażeń, przemyśleń. Po prostu, dzięki nieograniczonemu
dostępowi do wszelakich źródeł, będę podawał tylko fakty, posiłkował się
opiniami uznanych biografów zespołu, cytował wypowiedzi samych Beatlesów,także
fragmenty rzeczowych opracowań i tekstów na temat TEGO NIEPRAWDOPODOBNEGO
ZJAWISKA jakim byli i są The Beatles. Dzisiaj mija 33-cia rocznica
śmierci
JEDNEGO z nich, często nazywanego Najważniejszym Beatlesem i
zastanawiałem się
jaki zamieścić post. Postanowiłem zacytować piękny fragment tekstu o
Johnie,
jaki napisał Jonathan Cott w swojej książce „John i Yoko, dni których
nigdy nie
zapomnę”, która ukazała się na naszym rynku w tym roku oraz samego
Johna, w których to wypowiedziach jest tyle uroku, mądrości i
oczywistych, tak typowych dla niego sprzeczności. (Paul: Wiecie jaki jest John). Pod koniec wstępu Autor
pisze o śnie, w którym spotyka się z Johnem, który śpiewa mu wybraną przez
siebie piosenkę i jest to 'Instant Karma'. Sam miewam bardzo dużo snów o The
Beatles, niektóre tak nieprawdopodobne, że pamiętam je nie tylko tuż po
przebudzeniu ale czasem wiele dni później. Najczęściej jednak są to sny,w
których np. uczestniczę w czasie sesji nagraniowych The Beatles. Po utworze jaki
zespół gra wiem doskonale w jakim roku „wylądowałem”. Nie wiem w jakim języku
rozmawiam z Beatlesami ale są to rozmowy zrozumiałem i dla mnie i dla nich.
Pamiętam doskonale sen, w którym delikatnie tłumaczyłem Paulowi, że za rok
napisze 'Yesterday' i będzie to jedna z najbardziej popularnych piosenek w
historii muzyki. Niezłe prawda ? Ale częściej mam sny gdy miotam się, nie wiem
jak się zachować ale wiem, że muszę coś zrobić. John zmarł w tym samym roku co
mój ojciec i był to tragiczny dla mnie rok, niesamowita trauma. Odeszło dwoje
bardzo ważnych ludzi dla mnie (wiem jak dla niektórych może wydać się bardzo
obrazoburcze takie porównanie): wsparcie w moim zwyczajnym, realnym życiu oraz
wsparcie, mój idol w moim świecie fantazji, marzeń.
Kochałem już wtedy The Beatles ale możliwe, że wtedy, zdając sobie sprawę z nieuniknionego (JUŻ NIGDY NIE ZEJDĄ SIĘ) wpadłem w Beatlesów po uszy (kocham ich dzisiaj sto razy bardziej niż wczoraj i sto razy słabiej niż jutro). Pisałem na własne potrzeby i kumpli książkę o zespole - najczęściej na podstawie audycji muzycznych. Gdy była już na ukończeniu (niebawem miała iść do kumpla do przepisywania na maszynie), gdy już tylko wstawiałem na ostatnie strony teksty piosenek przyszedł 8 grudnia 1980 i .... Obok zdjęcie,wciąż ją mam i budzi mój uśmiech gdy na nią teraz patrzę! Zrobiłem foto.Jak powiększyć obrazek, to można odczytać tam moje słowa: "Niezwykły zbieg okoliczności. Wczoraj oficjalnie skończyłem pisanie mojej książki.... W następnej ...nie napisze już, że The Beatles reaktyował się...bo
DZIŚ W NOCY, TO JEST 8/9 GRUDNIA 1980 ZGINĄŁ JOHN LENNON". Oczywiście nie było żadnej innej, następnej książki o The Beatles. Zacząłem na nowo pisać tą samą, lepiej, staranniej...
Wracając do snów. Podobnie jak u Jonathana Cotta, moje sny z Beatlesami są (były, będą?) niezwykle realne i … niezwykłe. Pamiętam, że będąc z nimi w studiu, próbowałem wywołać na bok Paula i powiedzieć mu, że wiem, że 8 grudnia 1980 roku Johna nie powinno być w Nowym Jorku.
Kochałem już wtedy The Beatles ale możliwe, że wtedy, zdając sobie sprawę z nieuniknionego (JUŻ NIGDY NIE ZEJDĄ SIĘ) wpadłem w Beatlesów po uszy (kocham ich dzisiaj sto razy bardziej niż wczoraj i sto razy słabiej niż jutro). Pisałem na własne potrzeby i kumpli książkę o zespole - najczęściej na podstawie audycji muzycznych. Gdy była już na ukończeniu (niebawem miała iść do kumpla do przepisywania na maszynie), gdy już tylko wstawiałem na ostatnie strony teksty piosenek przyszedł 8 grudnia 1980 i .... Obok zdjęcie,wciąż ją mam i budzi mój uśmiech gdy na nią teraz patrzę! Zrobiłem foto.Jak powiększyć obrazek, to można odczytać tam moje słowa: "Niezwykły zbieg okoliczności. Wczoraj oficjalnie skończyłem pisanie mojej książki.... W następnej ...nie napisze już, że The Beatles reaktyował się...bo
DZIŚ W NOCY, TO JEST 8/9 GRUDNIA 1980 ZGINĄŁ JOHN LENNON". Oczywiście nie było żadnej innej, następnej książki o The Beatles. Zacząłem na nowo pisać tą samą, lepiej, staranniej...
Wracając do snów. Podobnie jak u Jonathana Cotta, moje sny z Beatlesami są (były, będą?) niezwykle realne i … niezwykłe. Pamiętam, że będąc z nimi w studiu, próbowałem wywołać na bok Paula i powiedzieć mu, że wiem, że 8 grudnia 1980 roku Johna nie powinno być w Nowym Jorku.
Pomnik Johna w stolicy Kuby - Hawanie. |
Wiem doskonale, że
przez swoją śmierć John został niejako koronowany na Niekwestionowanego Beatlesa
Nr1.Częste wypowiedzi Yoko i wszystkich innych na temat nieżyjącego Johna, ze
zrozumiałych względów zawsze pozytywne, marginalizowały rolę Paula w zespole,
który był w tej niewygodnej sytuacji, że po prostu nie wypadało mu ich
deprecjonować, polemizować z niektórymi tezami, bojąc się narazić na najczęściej
podawany argument, że John już nie może się bronić. Na chłodno analizując
schyłek historii zespołu, wiemy doskonale, że to bez ambicji Paula
przypuszczalnie The Beatles nie nagrali by tak fantastycznych albumów jak
„Pepper” czy „Abbey Road”. Pozostała trójka, zwłaszcza John było coraz mniej
zainteresowani „byciem Beatlesem” ale po latach John przyznał, że jest bardzo
wdzięczny Paulowi, że po śmierci Briana Epsteina „trzymał ich w kupie”.
Ujrzenie na żywo w
Warszawie Paula było jednym z najbardziej magicznych momentów w moim życiu.
Miałem oczywiście łzy w oczach gdy na wielkich ekranach pojawiał się John i cały
zespół. Analizowanie kto był ważniejszy jest bez sensu, choć jak napisał Philip
Norman, każdy z fanów The Beatles będzie musiał być – chcąc czy nie - być fanem
Johna lub Paula. Tak już jest. Paul pięknie powiedział, że wszyscy czterej byli
bokami jednego kwadratu, brak kogokolwiek oznaczałby brak kwadratu. Dzisiaj
mijają 33 lata od tragicznego odejścia Wielkiego Geometry, Twórcy Tego
Kwadratu!
Miejsce pod budynkiem Dakoty w Nowym Jorku, codziennie nowe kwiaty. |
John rozwijał się
jako człowiek i jako artysta i przez dwanaście lat, kiedy go znałem, wciąż
ujawniał coraz więcej aspektów swojej osobowości zarówno mnie, jak i milionom
fanów, zapraszając nas nawet, żebyśmy mu towarzyszyli w podróży przez
truskawkowe pola i obserwowali, jak odkrywa kolejne warstwy swojej tożsamości, a
także przeczesuje i bada własną psychikę, która była w istocie samymi polami
truskawkowymi. Robiąc aluzję do słynnego obrazu żyrafy przechodzącej obok okna,
John powiedział kiedyś: 'ludzie widzą zawsze jej niewielkie fragmenty, a ja
próbuję zobaczyć całość (…) nie tylko w swoim życiu, lecz cały wszechświat,
wszystko co najważniejsze...'
Był zarówno
człowiekiem znikąd z piosenki 'Nowhere Man', jak i eggmanem (jajogłowym) z 'I Am
The Walrus'. Krył w sobie wiele postaci, z których – ze wszystkich naraz i z
każdej z osobna – utkał piosenkę o sobie. A była to wszechstronna piosenka,
która obejmowała hymny: Give Peace A Chance, senne kolaże: Revolution 9,
medytacje: Strawberry Fields Forever, wezwanie do działania: Power to the
People, komiczne portrety: Polythene Pam, i kosmiczne deklaracje: Across The
Universe. Był piosenką wyrażającą zadziwiający wachlarz sprzecznych stanów i
emocji – znużenie: I'm So Tired, pobudzenie: Instatnt Karma, wołanie o pomoc:
Help!, niezależność: Good Morning Good Morning, przygnębienie: You've Got To
Hide Your Love Away, radość: Whatever Gets You Thru the Night, przyjemność: I
Feel Fine, i ból: Yer Blue.
Liverpool Airport |
JOHN: Martwię się, że któregoś dnia pojawi się jakiś
szaleniec i Bóg wie co się wtedy stanie.. Kiedyś gdy byliśmy w Teksasie podczas
jednej z tras amerykańskich, oddano kilka strzałów w kierunku naszego samolotu,
który stał na lotnisku. Być może był to jakiś zazdrosny chłopak czy ktoś taki,
ale w Ameryce nie znasz dnia ani godziny.
Wszyscy latają z pistoletami jak
jakaś banda kowbojów. Myślą, że pistolety są przedłużeniem ich ramion (1965)
Wiesz, często rozmyślałem o śmierci gdy byłem dzieckiem.
Teraz coraz mniej jej się obawiam. Rozumiesz, kiedy byliśmy u szczyty, wszyscy
mieliśmy obstawę przez 24 godziny na dobę, bo normalnie baliśmy się o własne
życie. Teraz od wielu lat nie ma już zespołu i czuję wielką ulgę, że strach
zniknął z naszego życia. Myślę, że jedyną osobą, która może się obawiać
czegokolwiek jest Paul, ponieważ on jako jedyny z całej czwórki ciągle pracuje
nad ulepszeniem swojego profilu. Z wiekiem coraz mniej boisz się śmierci.
Strawberry Fields - Central Park Nowy Jork |
Myślę, że miałem dwa
życia. Pierwsze zakończyło się wspaniale – teraz rozpoczyna się drugie. Myślę,
że bez względu na to jak cudowne było moje pierwsze życie, drugie będzie
jeszcze lepsze ponieważ pogodziłem się z sobą i Yoko. Boże, przecież kiedyś
niemal ją straciłem, ale teraz jest już wszystko w porządku.
Niestety, ja się urodziłam duuuuużo PO Beatlesach. Czasy, kiedy działali są dla mnie historią. Uważam, że John mógł jeszcze wiele zrobić dla świata i jest mi bardzo przykro, kiedy pomyślę o jego ideach i okolicznościach, w jakich zginął... Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńHm... dzięki. Kocham Mozarta a urodziłem się dużo, dużo po NIM.Nie jest ważne by żyć w czasach gdy Artysta działa.Lubię dzisiaj np. Placebo, Coldplay ale jestem pewien, że kiedyś będą ich muzykę lubić inni ludzie, których może jeszcze nie ma ? :) Wątpię, by taki sam ślad został po muzyce i wykonawcach np. z house, rapu, techno ;) Jeśli lubisz Beatlesów - wskakuj na mój blog TYLKO O NICH, na samej górze po prawej znajdziesz link jak i masz dane w stopce tego postu:) Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za piękny wpis-komentarz
OdpowiedzUsuń