Na początku nie byli The Beatles. SLADE



Jak pisałem już wiele razy, nie od razu Beatlesi stali się moimi idolami. Ok, w szczenięcym wieku obejrzałem - kilkanaście razy - film "Help!" i oczywiście ten numer tytułowy 2-go filmu Beatlesów rozwalił mnie. Inne piosenki z filmu także.  Ale wtedy nie byłem jeszcze do końca świadom tego, że w filmie śpiewa prawdziwy zespół a nie zawodowi aktorzy. Gdy byłem młodym nastolatkiem, bardzo młodym, w epoce kolorowych magazynów "Bravo" przez pewien okres podobali się się nawet Bay City Rollers, Kenny, Hello, Mud i inni. Ale już wtedy dostawałem "kręćka" na punkcie muzyki - jak i wyglądu - Slade'ów. Charakterystyczny głos Noddy'ego Holdera był dla mnie wystarczającym argumentem by szaleć za każdym przebojem zespołu. A ponieważ nie trafił mi w ręce żaden album zespołu, tylko przegrywane z radia lub od kogoś same przeboje Slade, trudno było ten zespół nie kochać. Dokładnie.  Od pierwszego usłyszenia Gudbuy t'Jane (Slade czesto świadomie wstawiali w tytułach piosenek błędy ortograficzne np: Cuz I Love You czy Cum Feel The Noize).  Tylko przeboje. Kilka. Z koncertu w 1975 roku w Winterland. Plus bonusowo Cum On Feel The Noize, mój chyba nr 1 najbardziej znanej  kapeli z Wolverhampton.  Absolutna klasyka glitter rocka, choć dzisiaj wszystkie produkcje zespołu eliminują się z eteru radiowego ze względu na słabą jakość. No i trochę monotonne riffy przesterowanych gitar czy wciąż taki sam wokal Noddy'ego. Tak więc moi pierwsi idole. Tak przez dwa, trzy lata...





 Banging Man

Gudbye T' Jane
Thanks For The Memory

Mama Weer All Crazee Now

Cum On Feel The Noize

1 komentarz: