Producent: Paul McCartney
Inżynier: Geoff Emerick
Wytwórnia: Apple / EMI
Długość: 41:05, 47:57 (wersja remaster)
Nagrywana: 5 – 25 września 1973 r. w ACR i EMI Studios ( Lagos (Nigeria); październik-listopad 1973 r. Air Studios, Kingsway Studios (Londyn)
Fotograf okładki: Clive Arrowsmith
Inżynier: Geoff Emerick
Wytwórnia: Apple / EMI
__________________________________________
Obsada: WINGS
Paul McCartney: wokal, gitary, fortepian, instrumenty klawiszowe, perkusja, instrumenty perkusyjne
Linda McCartney: instrumenty klawiszowe, chórki
Denny Laine: gitary, instrumenty klawiszowe oraz perkusyjne
Dodatkowo:
Howie Casey: saksofon
Ginger Baker: instrumenty perkusyjne
Remi Kabak: instrumenty perkusyjne
Ian Horn,Trevor Jones: chórki
__________________________________________
JOHN LENNON (magazynowi 'Rolling Stone', niedługo po wydaniu płyty): "Band
On The Run" to wspaniały album. Wings przez cały czas się zmieniają,
ale nie znaczenia kto tam gra. Możesz ich nazywać Wings ale to muzyka
Paula McCartney'a - ta jest dobra.
Ścieżki:
1. Band On The Run
2. Jet
3. Bluebird
4. Mrs. Vandebilt
5. Let Me Roll It
6. Mamunia
7. No Words
8. Picasso's Last Words (Drink to Me)
9. Nineteen Hundred and Eighty Five
W wersji amerykańskiej znalazło się jeszcze nagranie z singla 'Helen Wheels'.
Wszystkie piosenki autorstwa Paula i Lindy McCartney'ów, prócz 'No Words': McCartney'a i Denny Laine'a
PAUL: Pierwotnie pomysł nagrywania w
Lagos był spowodowany chęcią zabawienia się, gdyż wcale nie
mieliśmy ochoty nagrywać w Londynie. Mieliśmy ochotę wykorzystać
jakieś studio EMI, z tych rozsianych po całym świecie, nie
wyłączając nawet komunistycznych Chin. Zdecydowaliśmy się na
Lagos, ponieważ wydawało się nam gorące i ciepłe.
Wedle wizji Paula album mieli nagrywać w uroczym, egzotycznym miejscu. Sprawdził listę studiów nagraniowych EMI na całym świecie i kiedy dowiedział się, że firma ma studio w Nigerii, jego wyobraźnia oszalała! Powinni nagrać płytę w Afryce! Gitarzyści
w dżungli, dźwięk grzmiących bębnów nad swanną! Muzyka zdobiona echem
trąbiących słoni oraz ryczących lwów! To by była dopiero magia!
Niestety, ta wizja nie uwzględniała paru kluczowych faktów: Lagos było
faktycznie wielkim i nieprzyjaznym miastem (sama Nigeria rządzona była twardą ręką wojskowego dyktatora Yakubu), Gowona przyjechali tam w szczycie sezonu monsunowego, a studio było najmniej nowoczesnym w całym EMI, i wyglądało jak blaszana budka z mikrofonami z drugiej ręki, bez żadnych ekranów akustycznych, które pozwalałyby nagrywać osobno każdy instrument. Musieli wiec zbudować studio na nowo sami.
"Wszyscy ruszyliśmy do pracy, żeby można było jak najwcześniej zacząć sesje - wspomina Geoff Emerick, dawny reżyser Beatlesów, którego Paul chciał mieć w Afryce. - A nawet Paul złapał za piłę i zaczął ciąć drewno".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz