"Hackney Diamonds". Nowy album The Rolling Stones. A.D. '2023



Album: "Hackney Diamonds"
Wydany: 20 października 2023
Producent: The Glimmer Twins, Don Was,Andrew Watt & 
Wytwórnia: Polydor
Długość: 48:23
Nagrywany: luty 2019, 2020, grudzień 2022 – styczeń 2023
Studia: Electric Lady, Nowy Jork City,USA
Henson, Los Angeles, Kalifornia, USA
The Hit Factory/Germano, Nowy Jork, USA
Metropolis, Londyn, Wielka Brytania
Sanctuary, Nassau, Bahamy
 
Obsada:
Mick Jagger
– wokal, chórki, gitara, instrumenty perkusyjne,  harmonijka w "Rolling Stone Blues"
Keith Richards – gitary, bas, chórki, wokal prowadzący w w "Tell Me Straight"
Charlie Watts (+ 2021) – perkusja w "Mess It Up" i "Live by the Sword"
Ronnie Wood – gitary, chórki
 
 
 
 
 

Niektórzy muzycy biorący udział w nagraniach:
Bill Wyman (ex-Rolling Stone do 1993): gitara basowa "Live by the Sword" (na zdjęciu z Richardsem)
Paul McCartney: gitara basowa "Bite My Head Off"
Elton John: fortepian w "Get Close" i "Live by the Sword"
Stevie Wonder: fortepian i klawisze w "Sweet Sounds of Heaven"
Steve Jordan: perkusja we wszystkich nagraniach prócz tych z Wattsem
Lady Gaga:  wokal w "Sweet Sounds of Heaven"

 

Zawartość (wszystkie piosenki spółki Jagger & Richards) z wyjątkiem zaznaczonych: 

  1. "Angry" (Jagger & Richards, Andrew Watt) – 3:46
  2. "Get Close" (Jagger & Richards, Watt) – 4:10
  3. "Depending On You" (Jagger& Richards, Watt) – 4:03
  4. "Bite My Head Off" – 3:31
  5. "Whole Wide World" – 3:58
  6. "Dreamy Skies" – 4:38
  7. "Mess It Up" – 4:03
  8. "Live by the Sword" – 3:59
  9. "Driving Me Too Hard" – 3:16
  10. "Tell Me Straight" – 2:56
  11. "Sweet Sounds of Heaven" – 7:22
  12. "Rolling Stone Blues" (Muddy Waters) – 2:41



Dziwne mamy czasy. Z różnych powodów nie będę rozwijał tego wątku, ale trzymając się tytułu postu, przyznam, że nigdy bym się nie spodziewał, że wielki zespół nagrywa oczekiwany przez cały świat album i można go już posłuchać na drugi dzień w zasadzie wszędzie. Za darmo. Włączasz komputer, komórkę, łączysz się przez bluetooth z jakimś urządzeniem audio z telefonu, np. w aucie i delektujesz się za free czymś tak wspaniałym. Spokojnie, wiem, że tak już jest od lat. Streaming, internet, piractwo złamało biznes pływowy itd, choć oczywiście nie do końca. Jestem pewien, że tak jak ja kupuję ciągle nowe wydawnictwa The Beatles, tak tysiące fanów na całym świecie kupi także nowy płyty Włóczykijów, no bo i tak można tłumaczyć ich nazwę. Jestem po dwóch przesłuchaniach albumu (czytaj tutaj) i jedna myśl, co mi się od razu nasunęła przy słuchaniu, już od pierwszego nagrania, potwierdzona kolejnymi. Znakomita forma wokalna
Micka Jaggera, mocne granie gitarowe z niesamowitymi riffami gitarowymi, bogate tło gitarowe, choć wiem, że jest tutaj instrumentów dużo więcej. No i kapitalne melodie, choć nie mam tutaj jakiegoś wyraźnego faworyta. Paul McCartney łoi w czwartym numerze na płycie, prawie punkowym, "Bite My Head Off" (dostrzegam tutaj pewne podobieństwa do numeru "EazySleazy", który w okresie pandemii Mick nagrał z Dave Grohlem, liderem Foo Fighters i ex-członkiem Nirvany) i tym nagraniem ilustruję ten post.  Był bardzo szczęśliwy – opowiadał  Ronnie Wood zapytany o wrażenia McCartneya z gry nad nowym albumem zespołu.  Udział Paula w nagraniu był przypadkowy. Andy Watt (na zdjęciu), produkujący album Stonesów miał też zarezerwowane w tym samym czasie sesje w tym samym studiu z ex-Beatlesem. Nie mół odwołać, ale wpadł na pomysł i spytał Jaggera, czemu nie zaprosić Paula do nagrania. Jagger odpowiedział, że to świetny pomysł. Paul także.  Watt: Zgodzili sie obaj. Powiedzieli, ze to dobry pomysł, byli bardzo nonszalanccy. Przejrzałem listę piosenek przeznaczonych do nagrania. Typowym wyborem mogłoby być umieszczenie go w jednej z ballad, na przykład „Dreamy Skies”. Pomyślałem jednak, jak fajnie byłoby zagrać w najbardziej agresywnym punkrockowym utworze na albumie? Wiedziałem, że Paul uwielbiał rock i świetnie się bawili nagrywając „Bite My Head Off”. Wszyscy śmiali się jak nastolatki....
Ponieważ Paul i ja staliśmy się przyjaciółmi, zdecydowałem się kupić mu prezent. Kupiłem mu kolejnego leworęcznego Hofnera z 1964 roku, podobnego do tego, na którym grał w The Beatles. Dodałem jednak ciekawostkę: mój technik od gitary zainstalował w Hofnerze obwód Univox Super Fuzz, który można było aktywować za pomocą przełącznika. Kiedy dałem go Paulowi, powiedział: „To niezwykle przemyślany prezent, ale dlaczego? Mam już swojego Beatles-Hofnera – po co kolejny?” Powiedziałem tylko: „Po prostu podłącz go i wypróbuj ten dodatkowy przełącznik”. Nagle jego oczy się rozszerzyły i zaczął to po prostu rozkminiać. Powiedziałem mu, żeby przyniósł to na sesję nagraniową, a on nie mógł przestać się śmiać. Dzień wcześniej puściłem tą piosenkę Paulowi, i kiedy weszliśmy z zespołem do studia, on zagrał swoją linię basu. W końcowej części utworu włączył przełącznik Super Fuzz i doszło do całkowitej rzezi! Wszyscy pytali: „Co to do cholery było?” To było zabawne i bardzo fajne. Wydaje mi się, że nagraliśmy tylko trzy ujęcia tej piosenki, ale niemal natychmiast Keith i Ronnie zerwali się na nogi, a Mick przeciągnął mikrofon na środek pokoju i rozsunął nad nami dach. Myślę, że Paulowi naprawdę podobało się to, że znów był po prostu gościem w zespole z przyjaciółmi, których zna od 60 lat. Minęło dużo czasu, odkąd był z równymi sobie ludźmi, po prostu podłączając swój bas i robiąc sesję. Długo nie mogłam zetrzeć uśmiechu z twarzy.

               Sir Paul  i Sir Mick 2011


 Dla Jagger prasy dodał, nie wiem czy na serio, czy żartobliwie, że Paul nie dostał wynagrodzenia za udział w sesji.  W którejś z wypowiedzi Richards również specjalnie nie rozwodził się nad udziałem Paula w nagraniu. "Ot, był w pobliżu, zrobił swoją robotę". Tak będąc jeszcze przy tym wątku, zastanawiam się, że trochę bagatelizowanie udziału Wielkiego Beatlesa w - ok, nagraniu Wielkiego Zespołu The Rolling Stones - nie jest skutkiem pewnej niezręcznej kilka lat temu wypowiedzi Sir Paula, że "The Rolling Stones to jest zespół grający covery".  Mick skomentował to później, że "zaprasza Paula na jakiś ich koncert, może gdzie mógł wejść do nas na scenę i zagrać z nami ... kilka coverów".  Dla przypomnienia, w 1967 roku Stonesi nagrali utwór "We Love You", na którym w chórkach zaśpiewali obaj liderzy The Beatles, Lennon i McCartney. Stop, to post o Stonesach, nowym albumie, ale znowu Beatlesi, ten mój konik, hobby, miłość życia próbuje zdominować. Słucham albumu, teraz właśnie  numeru z Paulem. Gitara wymiata, nie wiem czy Keith czy Ronnie. 
 


Pomimo faktu, że nie mam jeszcze zdecydowanego faworyta, to gdybym musiał wskazać, to chyba wybrałbym drugi singiel zespołu  "Sweet Sounds Of Heaven" (fragment live wyżej - robi wrażenie!), choć ten numer jak i pierwszy wydany jako singiel numer "Angry" wtapiają się w pozostałe. Wiem z pewnością, że płyta będzie mi się podobała jeszcze długo. A tak jest z muzyką, prawda? A nie słuchałem jej jeszcze w skupieniu na słuchawkach, w zaciemnieniu, kiedy lubię się tak zatopić w słuchaną muzykę. No i tutaj gdzieś w tyle głowy będę miał zawsze myśl, "kurcze, to Rolling Stonesi, żywa legenda, możliwe, że obok Beatlesów największa, ci od "Beatles and the Stones", potocznego już zwrotu w języku angielskim, oznaczającego rzeczy nieodłączne od siebie. Używanego niekoniecznie przez fanów muzyki.



Cóż jeszcze na gorąco mogę napisać o tej cudnej, chyba dla mnie najlepszej w dorobku zespołu, płycie. Bill Wyman, dawny członek kapeli przez 30 lat w jednym num erze, Sir Elton John w dwóch, podobnie Stevie Wonder, nawet Lady Gaga. Rolling Stonesi w swoim najlepszym wydaniu, rockowym i oczywiście bluesowym. Keith zapytany o ciągłość zespołu, trasy i przy przywołanej wypowiedzi Johna Lennona z 1966,  "że Beatlesi zajechali już w trasie do końca i nie było sensu tego ciągnąć" powiedział: Nie wiem, czasami na scenie, czy w studiu, czuję, że jesteśmy w tych chwilach najlepszym zespołem na ziemi, czemu się tym nie podzielić z innymi?" Niżej "Tell Me Straight" z solowym wokalem wspomnianego współlidera zespołu. Wiedząc, że to przypuszczalnie ostatni album zespołu, choć w tym przypadku nigdy nie ma 100% pewności, liczyłem, że może choć w jednym numerze zaśpiewa też solo Ronnie. Niestety, nie odważył się.


Na koniec zdjęcie najsłynniejszego składu zespołu:

Mick, Keith, Brian Jones  (+ 1969), Bill i Charlie (+2021)

I know, it's only rock and roll and I like it....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz