STREISAND + Voice of Bee Gees

 

Przyznam się, że niebawem zamierzam zakończyć pisanie czy raczej nazwałbym to "tworzenia" - bloga,  Mojego Topu Wszech-Czasów. Jako ściąga dla moich kumpli spełnił zadanie, więc... Jeszcze tylko cztery piosenki, miejsca od 1-4. Mmam już gotowe posty do nich. Trzy z nich to piosenki The Beatles, których opis został już przeze mnie zamieszczony na moim flagowym blogu o Wspaniałej Czwórce. Czwarty na ukończeniu. Przyznam się drugi raz, że chciałem umieścić teraz kilka postów z tzw, topu politycznego. O bezczelności marszałka Kuchcińskiego, który od lat wozi swoją rodzinkę samolotem w weekendy do rodzinnego Rzeszowa. Logistyka przygotowania takiego lotu to kwota rzędu kilkuset tysięcy złotych (w organizacji lotu, któremu Kuchciński sam nadaje status 'HEAD' czyli najwyższy i dedykowany ważnym podróżom służbowym, bierze udział kilkadziesiąt jednostek administracyjno-wojskowych, łącznie z podstawionym i będącym cały czas w pogotowiu samolotem zapasowym z gotową do startu non-stop załogą, zgodnie z wymogiem statusu lotu 'drugiej głowy Państwa' - rety, jak mi ciężko to napisać w stosunku do człowieku kalibru aktualnego marszałka Sejmu) ale marszałek chce  za przeloty z nim swojej rodziny płacić wg. stawek przelotu zwykłym rejsowym samolotem czyli ok. 600 zł. Z topowych wydarzeń opisałbym także znowu Kuchcińskiego i jego fakt pobierania ogromnych kwot pieniędzy za tzw. kilometrówki, gdy wiadomym jest fakt, że ma on do dyspozycji zawsze samochód służbowy i bez ochrony nigdzie się nie porusza. Topowych newsów jest więcej. Nasz premier Pinokio, który rok temu obiecywał wybudowanie w ramach programu Mieszkanie+ 100 000 mieszkań i w czasie ówczesnej wtedy przemowy prosił by go za rok z tego rozliczyć. Rok minął, mieszkań bodajże wybudowano 10%, może 15%. I żadnego 'przepraszam', słów wyjaśnienia w stylu, 'no, proszę Państwa, ściemniałem, udało się!'. No więc nie, nie napisałem takich tekstów, może szkoda ale przecież śledzicie media. Oczywiście zgodnie z apelem Jurka Owsiaka bez TVP. Jest Internet, TVN, Newsweek, Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita. Wiele innych  źródeł poza tym od p. Kurskiego. Jacka, nie obrażając Jarosława, jego brata, stojącego po dobrej stronie mocy. Ten tekst jest wybrykiem, choć nie wykluczam, że może mnie ponieść przed Wyborami. Bo wtedy każdego przyzwoitego Polaka powinno ponieść. Na wybory i ponieść w duchu, że coś nam robią z naszym krajem. No i pod pojęciem Polaka mam na myśli oczywiście kogoś absolutnie nie stylu narodowców, kiboli, osiłków bijących kobiety i dzieci (innymi słowy debili). Ma na myśli zwykłego mieszkańca naszego kraju, któremu jest neutralnie i uprzejmie obojętne czy ktoś jest z takiej czy innej partii (choć to akurat teraz jest ważne),czy takiej czy innej orientacji, koloru skóry,m pochodzenia. Może lepiej zabrzmi: takiego Polaka-Europejczyka!
  Dzisiaj więc żadnej polityki. Słuchając ostatnio jakiejś składanki usłyszałem piosenkę Barbry Streisand, "Promises". I dzisiaj ta piosenkarka i jej dwa przeboje. Barbra wróciła w 1980 rok na top dzięki Barry Gibbowi. Od kilku lat Bee Gees byli na topie, choć ich popularność wraz z upadaniem epoki disco malała, więci bracia chętnie pisali dla innych. Użyczając czasem w nich swego "voice of Bee Gees", czyli wysokiego, charakterystycznego falsetu zespołu, za który w sumie odpowiadał tylko najstarszy z nich, Barry, momentalnie kreowali piosenkę na przebój. Bee Geesowmani, jak już napisałem wcześniej malała, więc czasem bracia odpuszczali swoje falsetye, jak np. w piosenkach "Heartbreaker" napisanej dla Dionne Warwick czy "Island In The Stream", podarowanej dwóm gwiazdom country, Dolly Parton oraz Kenny Rogersowi. Oba song były wielkimi przebojami, choć nie każdy dzisiaj wie, ze stoją za nimi Bee Gees.


W 1980 rok świat zakochał w piosence Barbry, "Woman In Love" z jej albumu "Guilty", wyprodukowanego także między innymi przez Barry'ego Gibba, który wraz z dwójką młodszych bliźniaków, Bee Geesów Maurice'a i Robina (obaj niestety już nie żyją) dostarczył piosenkarce cały materiał muzyczny. Drugim wielkim przebojem z albumu była piosenka tytułowa ale dla mnie numerem 1 z albumu Barbry jest "Promises", najbardziej beegees-owski numer na płycie. Oczywiście z chórkami w stylu słynnego. Piosenka absolutnie w klimacie słynnego "Saturday night Fever" sprzed trzech lat, stąd ktoś pod fragmenty z filmu z Johnem Travoltą podłożył piosenkę Streisand, której oczywiście na soundtracku filmu nie było. 
Tak więc dzisiaj trochę epoki disco w wykonaniu jednej z najpopualrniejszych w latch 70-tych i 80-tych gwiazd Ameryki. Gwieździe "A Star Is Born" (obok Krisa Kristoffersona), którego to remake oglądaliśmy niebawem z Cooperem i Lady Gagą. Gaga i Brad zagrali nieźle ale jak dla mnie to nie zbliżyli się nawet o milę do genialnego duetu z oryginału z '76.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz