POGRZEB KORY


Artystkę (choć tutaj pasuje jeszcze mnóstwo określeń) pożegnały na Warszawskich Powązkach tłumy. Pozwolę sobie zacytować piękne słowa otwierającego ceremonię Wojtka Manna (za mediami): W przypadku Kory przypominanie jej sukcesów wydaje mi się zbędne. Wszyscy zetknęliśmy się z jej twórczością. Dane było jej żyć w okresie rożnych faz naszego kraju: komunizmu, "komunizmu z ludzką twarzą", "Solidarności", stanu wojennego, demokracji, a wreszcie parodii demokracji. Przez wszystkie te okresy Kora szła z podniesioną głową i jasnymi poglądami, wypowiadała je śmiało, nie patrząc na koniunktury. Nie łasząc się do kolejnych sekretarzy, ministrów, dyrektorów, prezesów, robiła swoje. Na  swoim sztandarze miała napisane "Wolność". Jej poglądy nie zmieniały się. Nie szukała pozwoleń, ani tego wszystkiego, co dałoby jej pełne sale i promocje. Wypowiadała swoje zdanie śmiało i odważnie, robiła to w sposób bardzo wyrazisty. Pełniła rolę pedagogiczną, występując w programie telewizyjnym potrafiła uczyć widzów i uczestników szacunku dla publiczności. Tępiła taniochę, tandetę, amatorszczyznę i znowu dzięki temu budowała swoją osobowość. Była otoczona szacunkiem ludzi, nie tylko miłością za to, co im daje, ale szacunkiem za wyrażanie swojego zdania, bez względu na okoliczności. Jeżeli ktoś kiedyś w internecie odszuka notkę o Korze czy jej piosenkę, być może za ileś lat powie "o, fajnie śpiewa". Za tym śpiewaniem stała osoba nietuzinkowa, pełna, która potrafiła wielu rzeczy nas nauczyć nie wygłaszając wykładów. Była diamentem najczystszej wody i tyle mam do powiedzenia.


 Kora przeszła piekło. Choroba była niszcząca, a ona miała siłę do życia. Do samego końca była aktywna i chciała żyć. Nie bała się śmierci. Prosiła byśmy nie płakał na jej pogrzebie... Ponad 40 lat wspólnego życia. Wydawało nam się że jesteśmy jedną istotą. Dociera do mnie jej brak przez przedmioty które zostawiła. Jakbym miał ją porównać do bogini, to byłaby to boginią Kai - dodał Kamil Sipowicz (mąż)

2016. Kora z mężem Kamilem i suczką Ramoną w swoim domku Na Roztoczu w Krakowie.




______________________________







I tak na koniec, polecam bardzo ciekawy wywiad z Markiem Jackowskim. Jeśli Kora była sercem i duszą Maanamu, to Marek oczywiście mózgiem. Trudno powiedzieć, czy zachwycalibyśmy się tekstem 'Krakowskiego spleenu', 'Tej nocy do innych niepodobnej' gdyby nie muzyka Marka Jackowskiego. Link tutaj.














________________________________________________



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz